Reklama

Niespodziewany ruch po śmierci Steve'a Albiniego. Co trafiło na Spotify?

Choć Steve Albini przez ostatnie lata wprost atakował Spotify za ich podejście do płacenia artystom za ich dzieła, to krótko po jego śmierci dyskografie jego zespołów ponownie trafiły do serwisu. Znalazła się tam również jego nowa płyta. Zgodę na taki ruch wyrazić miał jeszcze przed śmiercią sam Albini.

Choć Steve Albini przez ostatnie lata wprost atakował Spotify za ich podejście do płacenia artystom za ich dzieła, to krótko po jego śmierci dyskografie jego zespołów ponownie trafiły do serwisu. Znalazła się tam również jego nowa płyta. Zgodę na taki ruch wyrazić miał jeszcze przed śmiercią sam Albini.
Steve Albini był zażenowany działalnością Spotify. Jego muzyka po śmierci wróciła do serwisu /Jim Bennett/WireImage /Getty Images

Przypomnijmy, że Steve Albini, wybitny producent i muzyk rockowy, zmarł niespodziewanie w pierwszej połowie maja. Przyczyną śmierci był zawał serca.

Śmierć muzyka zszokowała fanów i ludzi z branży muzycznej. Na krótko przed tragicznymi doniesieniami Albini promował nowy album Shellac - "To All Trains". Pierwsza od dekady płyta grupy trafiła do sprzedaży 17 maja.

Nazywał Spotify "okropną firmą", dyskografie zespołów Albiniego wróciły do serwisu

Steve Albini od początku działalności Spotify podchodził do serwisu z dystansem. Nic dziwnego, że w 2022 roku dyskografie zespołów Shellac i Big Black zostały stamtąd zdjęte.

Reklama

"Spotify to okropna firma i nie chcę być częścią ich biznesów" - pisał w mediach społecznościowych w tamtym czasie.

Muzyk, który na Spotify nie zarabiał ze względu na niewielką liczbę wyświetleń, nie miał pretensji do innych artystów, że wciąż trzymają tam swój dorobek. "To jedno z wielu miejsc poza sklepami z płytami, gdzie na nagraniach można cokolwiek zarobić, w przypadku gdy zespoły mają bardziej hojne wytwórnie i bardziej uczciwe relacja z nimi, płatności od Spotify mogą stanowić skromne, ale realne źródło dochodu. Nikt się na tym nie wzbogaci, ale można za to opłacić jedzenie" - komentował dla "Attack Magazine".

Wydana już po śmierci muzyka płyta "To All Trains" (w wytwórni Touch And Go) początkowo trafiła najpierw we wszystkie miejsca poza Spotify, ale ostatecznie nowy album - razem z całą wcześniej zdjętą dyskografią Shellac i Big Black - trafił do największego serwisu streamingowego.

Sam Albini zdawał sobie sprawę, że takie posunięcie jest konieczne i wyraził na nie zgodę jeszcze przed swoją niespodziewanym odejściem.

Kim był Steve Albini?

Urodzony w Pasadenie w 1962 roku Steve Albini był muzykiem, dziennikarzem oraz inżynierem dźwięku. Jego przygoda z muzyką rozpoczęła się podczas rekonwalescencji po złamanej nodze, kiedy to zaczął grać na gitarze basowej.

Był gitarzystą i wokalistą takich projektów jak Big Black, Rapeman i Shellac. Z tym ostatnim ceniony twórca miał okazję pojawić się na w Polsce. W 2017 roku wystąpił na OFF Festival.        

Albini - mimo iż nazywany był producentem - bronił się określaniem go taką funkcją, a sam wolał określany być inżynierem dźwięku. Muzyk brał udział w nagraniach ponad tysiąca albumów.

Najbardziej znanym z krążków, w którego nagrywanie Albiini się zaangażował była płyta "In Utero" Nirvany.

Była to ostatnia studyjna płyta zespołu, którego działalność zakończyła tragiczna śmierć Kurta Cobaina. To właśnie frontmanowi Nirvany zależało na współpracy ze Stevem, który brał udział przy stworzeniu kilku ulubionych albumów muzyka. Sam Albini nie należał do fanów twórczości grupy z Seattle, mimo to zgodził się na współpracę.

Ponadto Albini zaangażowany był w produkcję takich płyt jak m.in.: "Surfer Rosa" Pixies, "The Fragile" Nine Inch Nails, "Walking Into Clarksdale" Jimmy'ego Page'a i Roberta Planta oraz "Swallowed" Bush.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Spotify
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama