Marek Piekarczyk: Nie da się "zagrać" Jezusa

"Nie da się 'zagrać' Chrystusa. Trzeba się otrzeć o szaleństwo" - powiedział w Poznaniu wokalista Marek Piekarczyk. Musical "Jesus Christ Superstar" zaprezentowany zostanie 16 kwietnia na poznańskim stadionie w ramach obchodów 1050-lecia chrztu Polski.

Marek Piekarczyk w "Jesus Christ Superstar" w 1994 roku
Marek Piekarczyk w "Jesus Christ Superstar" w 1994 rokufot. Mieczysław WłodarskiReporter

Spektakl "Jesus Christ Superstar" podczas centralnych uroczystości rocznicowych w stolicy Wielkopolski wystawi Teatr Muzyczny w Poznaniu. W rolę Jezusa wcieli się Marek Piekarczyk, który tę rolę odgrywał już w pierwszej polskiej realizacji rock-opery w reżyserii Jerzego Gruzy w 1987 roku.

Jak mówił we wtorek w Poznaniu wokalista, "to jest coś takiego, że nie da się zagrać Chrystusa. Trzeba się otrzeć o szaleństwo. Oczywiście nie oszaleć, bo to nie na tym polega. Ale jest coś, jest jakaś tajemnica w tej roli, że niesie ona za sobą najbardziej ułomnego człowieka".

Piekarczyk zaznaczył, że grany przez niego Jezus, będzie przede wszystkim Chrystusem triumfalnym. "Mimo różnych pogromów i strasznych sytuacji mentalnych, jakie były w tym kraju; i propagandy, i usuwania czy szydzenia z wiary. To wszystko jednak przetrwało. I ludzie nadal tego potrzebują; świeżego powietrza, ciepła, światła, jakie daje Jezus. Nawet jeśli ktoś nie jest głęboko wierzący czy praktykujący, to jednak Chrystus jest dla niego symbolem czegoś niesamowitego - zwycięstwa, człowieczeństwa i boskości nad śmiercią" - podkreślił.

"Miałem propozycję grania innych ról, ale nie potrafiłem ich przyjąć, bo każda z nich wydawała mi się taka nijaka. Z postaci, które znam z literatury, filmów i teatrów, jest niewiele, które dały mi taką energię, jak właśnie ta postać. Poza tym, ja nie jestem zawodowym aktorem. Skąd ja bym wykrzesał taką energię, jak w Chrystusie? Nie ma szans" - dodał.

Zdaniem Piekarczyka, we wcieleniu się w rolę Jezusa pomogło mu rockowe zacięcie i lata spędzone na scenie. Jak mówił, kiedy sam oglądał poprzednie wykonania musicalu, aktorom brakowało przede wszystkim "mocy w głosie".

"Tej wielkiej mocy, w której np. Chrystus rozkazuje Judaszowi albo swoim apostołom żeby wrócili do sieci. Albo w świątyni, kiedy chciał wypędzić kupców. Nie wystarczyłoby przecież samo to, że on tam jest. Nikogo by nie przeraził - musiała być jakaś moc. A element rockowy właśnie to daje" - mówił.

"Rockowcy to są ludzie, którzy przeważnie są amatorami. To tylko w jakimś disco-polo ludzie po konserwatoriach muzycznych występują, żeby robić szmalec. Rock&rolla się nie da robić w taki sposób, bo to wynika z czegoś innego. Rock&roll jest muzyką ludową, wynikającą z całkiem innych źródeł - wychodzącą z bluesa i z jakiegoś buntu, z ekspresji, która nie występuje w innych gatunkach muzycznych" - podkreślał wokalista grupy TSA.

Zaznaczył także, że również Jezus nie był osobą, której bunt był obcy. "Chrystus jest postacią pełną sprzeczności. Dla człowieka, który myśli o Chrystusie, którego jeszcze nie rozumie, jest sprzeczną postacią. Bóg, który sam siebie skazuje na bycie człowiekiem, co jest strasznym cierpieniem, który odejmuje sobie władzę żeby poznać moment kiedy zwątpi w samego siebie. To jest niezrozumiałe dla człowieka" - podkreślał.

Wokalista odniósł się także do swojej roli Jezusa, jaką grał w tym samym spektaklu niemal 30 lat temu. Powiedział, że taki właśni obraz zwycięskiego Chrystusa jest jego zdaniem potrzebny także i dzisiaj.

"Wtedy Chrystus był takim rozpaczliwym, choć zwycięskim, elementem sztuki w czasach komunistycznych; obrzydliwych czasach kłamstwa i propagandy. Niósł swoją wieść na scenie jakby w sposób rozrywkowy, ale było to jednak bardzo ważne dla ludzi. Teraz też Chrystus może spełnić swoją rolę. Nawet taki musicalowy Jezus - jak to mówią biskupi" - powiedział.

"Kiedyś mieliśmy system komunistyczny, teraz mamy system bankowy. Ludzie się zagubili. Nie wiadomo, czy teraz Jezus nie jest nawet bardziej potrzebny. Kiedyś ludzie odczuwali bunt wewnętrzny wobec sytuacji, w której są, a teraz tylko użalają się nad sobą i mają kredyty" - zaznaczył.

"Myślę, że taka skromna, prosta, mówiąca prostymi słowami i głosząca prawdę postać Chrystusa, takiego obdartusa, który przychodzi na dwór Piłata jest świadectwem zwycięstwa prawdy nad kłamstwem. I może ludzie to zrozumieją, przyjrzą się dokładnie, zamiast tylko klepać pacierze" - dodał.

Marek Piekarczyk: Człowiek wielu zawodówINTERIA.PL

Jak podkreślił, gdyby sam miał decydować o wyborze spektaklu granego podczas takiego jubileuszu, byłyby to zapewne "Kazania Świętokrzyskie". "Ja bym nie wybrał 'Jesus Christ Superstar', mimo że sam tu gram i jest to jakby uwieńczenie mojej drogi. Jest to napisane przez - można powiedzieć - obcych: baptysta Tim Rice napisał tekst, który sam musiałem poprawiać, (...) Nie wahałem się zmieniać tekstu, bo nie będę ranić uczuć religijnych - ani własnych, ani niczyich. Nie będę też głosił prawd, których ja nie uznaję" - mówił.

Piekarczyk przypomniał także, że autorem tekstu jest artysta żydowskiego pochodzenia Andrew Lloyd Webber. "Nie mam nic przeciwko Żydom, ale jest tam jednak to piętno tego myślenia o postaci Jezusa, która jest czasem taka trochę groteskowa, bezradna. Judasz jest lepiej zrobiony. Judasz jest ogromnym dramatem i trochę jest to nieuczciwa rola moim zdaniem. Ale, ciężko jednak znaleźć taki przekonywujący, ludyczny element przekazu idei Chrystusa" - podkreślił.

Piekarczyk zaznaczył też, że postara się być "gwarantem" jakości tego spektaklu. "Te straszliwe emocje, które odkryłem przez tyle tych moich obecności na scenach biczowania, tych przemyśleń na krzyżu, których było kilkaset łącznie z próbami, to jest gwarancją, że to jednak będzie świetna realizacja" - powiedział.

W postać Judasza w spektaklu wcieli się Janusz Kruciński, odtwórca roli Jezusa w spektaklu Teatru Rozrywki w Chorzowie. Marię Magdalenę zagra Anna Lasota, solistka Teatru Muzycznego w Poznaniu. Na scenie wystąpi także zespół wokalno-taneczny oraz orkiestra teatru. Całością dyrygować będzie Piotr Deptuch, inscenizację przygotuje Sebastian Gonciarz, choreografię stworzy Paulina Andrzejewska, a kostiumy i koncepcję scenograficzną Mariusz Napierała. Autorami polskiego tłumaczenia są Wojciech Młynarski i Piotr Szymanowski. Dzieło Andrew Lloyda Webbera, którego broadwayowska premiera miała miejsce w 1971 roku, przedstawia ostatni tydzień z życia Jezusa Chrystusa. Zawiera tak znane przeboje jak: "I Don't Know How To Love Him", "Everything's Alright", "Superstar", "Could We Start Again, Please?" czy "Gethsemane".

Koncert musicalowy zwieńczy centralne obchody rocznicy chrztu Polski na stadionie w Poznaniu. Spektakl Teatru Muzycznego w Poznaniu jest nową produkcją, przygotowywaną specjalnie na tegoroczne obchody.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas