Reklama

Energia z Seattle, melodie z Manchesteru

- Jak nie wierzysz, że możesz być najlepszy, że to co stworzysz będzie wielkie, to nie zabieraj się za nic! - mówią w rozmowie z INTERIA.PL członkowie zespołu Lee Monday, laureata konkursu "Hard Rockowa Scena Muzzo".

- Chęć pokazania się w tak fajnym miejscu jak Hard Rock i zaprezentowania swojej muzyki przed jego publicznością - tak o powodach startu w konkursie mówił przed półfinałowym koncertem basista grupy Lee Monday (posłuchaj w Muzzo.pl), Mateusz Stolarski.

- Mamy świadomość swojego poziomu gry i tego co chcemy przekazać. Bardzo chcieliśmy wygrać, jednak nie spodziewaliśmy się aż tak dobrej oceny jury - mówią dziś muzycy i przyznają - w momencie ogłoszenia wyników przez Piotra Wróbla (lider zespołu Akurat, przewodniczący jury - przyp. red.) był więc krótki, ale treściwy szok.

Fakt, że nie tylko kapituła konkursu doceniła zespół, ale także dobrze oceniła go publiczność (ona decydowała o awansie do finału) ma dla Lee Monday duże znaczenie.

- Grając półfinałowy koncert, w Hard Rock Cafe byliśmy pierwszy raz. Inne miasto, obcy ludzie... a po koncercie totalne zaskoczenie, wiele dobrych słów, rozdana masa EP-ek , no i, co najważniejsze, głosy wszystkich zebranych w klubie, które dały nam możliwość zagrania w finale - cieszą się muzycy, bo jak podkreślają:

Reklama

- Publiczność definiuje zespół, nie kontrakty ani media.

Ogłaszając wyniki, wokalista Akurat zwrócił uwagę, że koncerty akustyczne to takie występy, w których artysta odsłania się najbardziej. Członkowie zwycięskiego składu zgadzają się z tą tezą.

- Na koncertach akustycznych nie okłamiesz nikogo! Jak gitara nie stroi minimalnie - to słychać, jak wokalista śpiewa "obok" - też słychać. Jest trudno, ale za to bardzo żywiołowo - potwierdzają słowa jurora.

Odbierając gratulacje zespół dość odważnie zapowiedział, że nagra najlepszą płytę w Polsce.

- Do szału doprowadza nas polska mentalność typu "przepraszam, że mi się udało - jakoś tak wyszło". Wiadomo, denerwowaliśmy się, ale te słowa były przemyślane i powiedziane z premedytacją. Jak nie wierzysz, że możesz być najlepszy, że to co stworzysz będzie wielkie, to nie zabieraj się za nic! - tłumaczą swoją dewizę.

Muzyków Lee Monday irytują także ostre komentarze wypowiadane na ich temat na forach internetowych.

- Zdajemy sobie sprawę, że wielu muzyków lub ich przyjaciół denerwuje sytuacja, że "oni", a nie "my" i szukają każdego małego potknięcia lub pomyłki. A gdy ją znajdą, na cały głos krzyczą: "Aaa! Widzicie? Słabi! Beznadziejni!". Podświadomie jednak chcieliby być na naszym miejscu.

Szansę na sukces formacja upatruje w powracającej modzie na gitarowe granie. Muzycy zapytani skąd pomysł by łączyć tak odległe od siebie style muzyczne, jak britpop i grunge solidarnie odpowiadają:

- To co dzieje się w muzyce brytyjskiej i amerykańskiej ma wpływ na muzykę całego rockowego świata. Staramy się więc wyciągnąć z Seattle energię, a z Manchesteru melodyjność. Poza tym, słuchamy wszystkiego co ma potencjał, co ma sens i co naładuje nas przed wejściem do studia.

Przypomnijmy, nagrodą w konkursie "Hard Rockowa Scena Muzzo" jest nagranie płyty w profesjonalnym studio Earthworm Records.

Czytaj także:

Znamy zwycięzcę Hard Rockowej Sceny Muzzo!

Lee Monday: Pięknie byłoby nagrać płytę

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lee Monday | Hard Rockowa Scena Muzzo | konkurs | Kraków | koncerty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy