Dylan pomógł Claptonowi
Eric Clapton w przeszłości był uzależniony od narkotyków i tęgo popijał, ale w końcu zerwał z nałogami. Stało się tak dzięki jego przyjaciołom muzykom. Największą rolę odegrali Pete Townshend z grupy The Who oraz Bob Dylan, jeden z największych idoli "Slowhanda".

Słynny angielski gitarzysta zdał sobie sprawę, jak bezsensownie żyje pijąc i narkotyzując się, gdy w 1969 roku zobaczył Boba Dylana za sceną legendarnego festiwalu Woodstock. Amerykański bard relaksował się wówczas w otoczeniu rodziny i muzyków towarzyszącego mu zespołu The Band.
"Poszedłem zobaczyć Boba, a on był ubrany w robocze spodnie, kraciastą koszule i rąbał drzewo. Ja byłem szaleńcem raczącym się narkotykami".
"Najsmutniejsze było to, że zdałem sobie wtedy sprawę, iż moje życie jest bezwartościowe. Byłem gotów to wszystko rzucić i stać się ich menedżerem koncertowym" - wspomina "Slowhand" w rozmowie z magazynem "Rolling Stone".
Clapton z nałogów się wyzwolił, a potem założył nawet na Karaibach Crossroads Centre, instytucję pomagającą uzależnionym. Artysta zaprojektował nawet wzór koszulki. Pieniądze uzyskane z jej sprzedaży zasilą konto stworzonej przez niego placówki.
Eric jest "czysty" od 1982 roku.
"Moja filozofia od samego początku była taka, że jeśli jesteśmy w stanie doprowadzić do trzeźwości choćby jedną osobę, to znaczy, że spełniliśmy swoją misję. Udało nam się znacznie więcej i mam nadzieję, że dalej będziemy działać z podobnym skutkiem" - mówi Clapton o Crossroads Centre.