Okazuje się, że nawet sam "boski" Enrique Iglesias, ubrany w uniform sprzedawcy hamburgerów, jest tylko przeciętnym chłopakiem, nie wzbudzającym wielkiego zainteresowania wśród płci przeciwnej. Gwiazdor przez cały dzień obsługiwał klientów jednego z barów w Los Angeles i nikt go nie rozpoznał.