Reklama

To było jak karne w finale!

Jason Bonham, syn zmarłego perkusisty Led Zeppelin, opowiada o wspólnym występie z kolegami ojca w grudniu 2007 roku.

Syn Johna Bonhama był z jednej strony bardzo podekscytowany możliwością występu z Led Zeppelin, a z drugiej strony paraliżowały go oczekiwania publiczności i krytyków przed jedynym koncertem legendy hard rocka.

"To było jak rzuty karne podczas finału mistrzostw świata w piłce nożnej! Z tym, że ja musiałem strzelać je wszystkie sam" - wspomina Jason Bonham w rozmowie z magazynem "Musician".

"Co więcej, karnych było 16 [tyle utworów zagrali Led Zeppelin], a ja każdego musiałem wykorzystać" - kontynuuje perkusista.

Reklama

"Każdy z nas przyjechał na koncert osobno i nie rozmawialiśmy ze sobą. Do spotkania doszło na jakieś 10 minut przed występem. Jak się wtedy czułem? Oddychałem bardzo głęboko, by zachować spokój" - śmieje się Jason.

Perkusista przyznał, że ten jedyny występu u boku Roberta Planta, Jimmy'ego Page'a i Johna Paula Jonesa wzmógł w nim apetyt na kolejne koncerty:

"Jest mi ciężko. To był wspaniały koncert, a ja teraz jestem trzymany w niepewności. Nie wiem co się dalej wydarzy" - przyznał Bonham.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Led Zeppelin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama