Reklama

Rozpalony ogień Doorsów!

Niemoralny, niecenzuralny, zakazany kawałek. A jednak, 30 lipca 1967 roku został numerem 1. na amerykańskich listach przebojów. "Light My Fire" grupy The Doors był najlepiej sprzedawanym singlem tego lata.

Trzy tygodnie obecności na liście przebojów "Billboard" wystarczy, tak mówiono o tym hymnie hippisów podczas "Summer of love" roku 1967. Amerykańskie lato miłości miało więcej przebojów do wyboru, jednak "Light My Fire" The Doors z charyzmatycznym Jimem Morrisonem był jedynym, w którym brzmiały organy!

Powojenna Ameryka ze swoimi rozległymi obszarami pruderii nie akceptowała niemoralnego, niecenzuralnego słówka "higher". Nie znano wówczas dobrze, co to narkotyki, coraz szerzej zdobywające popularność, kontestująca młodzież coraz swobodniej wypowiadała się też o seksie.

Reklama

Słowo "higher", z jednej strony niewinne "wyżej" oznaczało w slangu biorących narkotyki bycie "na haju", "odlot". Nie trzeba chyba wyjaśniać, co mogło w opowieściach o miłości czysto fizycznej bywać "wyżej"; o jednym i drugim Morrison w "Light My Fire" śpiewał. Na pewno nie akceptowano tego w Ameryce w roku 1967.

Przed swoim pierwszym wielkim występem telewizyjnym w konserwatywnym "Ed Sullivan-Show", w którym, notabene, kilka lat wcześniej po raz pierwszy pojawili się porywając Amerykę The Beatles, musieli się muzycy z The Doors zobowiązać, że tego słowa w żadnym przypadku nie wyśpiewają. Jim Morrison wcale nie zamierzał jednak zmieniać tekstu i sprowokował skandal, krytykę.

Morrison potwierdził opinię o sobie jako ekscentrycznym wokaliście The Doors. Wiele prywatnych stacji radiowych odmawiało nadawania "Light My Fire". Tak się "robi" przeboje.

"Light My Fire" jest jednym z niewielu kawałków The Doors, które nie zostały napisane przez Jima Morrisona. Ten pochodzi od gitarzysty Robbie Kriegera i był jego pierwszą próbą jako autora piosenek. Ray Manzarek, człowiek grający na organach, mówi, że to, co grupa robiła, nie miało z "dziećmi-kwiatami" i "kwiatami we włosach" zbyt wiele wspólnego: "Raczej z Freudem i Jungiem".

Manzarek wspominał, że chcieli połączyć twórczość poetycką z muzyką, poezję z rock'n'rollem. W całej Ameryce rozpoczynała się wówczas psychodeliczna rewolucja - najpierw w dużych, potem także w małych miasteczkach.

Już latem 1968 roku piosenka "Light My Fire" wyszła z "podziemia", słychać ją było wszędzie. Później Jose Feliciano ze swoją interpretacją zrobił z niej światowy hit, wielu innych artystów ponownie odkryło ten kawałek Doorsów: amerykanka Shirley Bassey czy niemiecki pianista jazzowy i lider big-bandów, Horst Jankowski.

Publiczność na koncertach wymuszała "Light My Fire". Podobnie w Niemczech, na jedynym koncercie we Frakfurcie, we wrześniu 1968 roku. Jim Morrison, pod wpływem alkoholu i narkotyków, mając jedynie trzy lata życia przed sobą ustąpił publice, żądającej "Light my fire". Ustąpił ze słowami: "No dobra, wy popierd..., zaśpiewam wam tę pierd... piosenkę".

"Light My Fire" zespołu The Doors 30 lipca 1967 roku był najlepiej sprzedawanym singlem w USA. Równiutko 40 lat temu.

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: FIRE | light | The Doors | płomień | Doors
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy