Metallikę uratowali Stonesi?
The Rolling Stones uratowali naszą karierę - twierdzą muzycy metalowej formacji.
Lars Ulrich przypomniał, że w okresie wydania albumu "St Anger" (2003) zespół był na krawędzie rozpadu, a sam perkusista Metalliki "szykował się do czegoś innego".
Muzyk twierdzi, że pozytywny impuls przyszedł ze strony The Rolling Stones, którzy zaprosili Metallikę na wspólny występ w San Francisco.
"To było w lecie 2005 roku. Siedem czy osiem miesięcy wcześniej zakończyliśmy trasę koncertową i od tego momentu nie robiliśmy nic. Nie widywaliśmy się ze sobą" - wspomina Ulrich.
"Po telefonie od The Rolling Stones spotkaliśmy się w HQ [miejsce prób zespołu] na kilka dni przed koncertem. Widzieliśmy się wtedy po raz pierwszy od wielu miesięcy" - opowiada perkusista.
"Nie było żadnej ekipy filmowej, producenta, psychiatry, pomocników, nianiek, nic takiego. Tylko czterech kolesi, którzy grają muzykę. Bezproblemowo i kameralnie. Żadnego g**na" - mówi Lars, przywołując filmowane sesje z terapeutą, które trafiły na głośny film "Some Kind of Monster".
"Nie musieliśmy siedzieć i gadać o tym, jak się czujemy i tego typu bzdury. To spotkanie uratowało nas i wyznaczyło kierunek na następne kilka lat" - podsumował Ulrich.
Przypomnijmy, że po zniszczonym przez krytykę albumie "St Anger", Metallica w 2008 roku powróciła udanym albumem "Death Magnetic".
Zobacz teledyski Metalliki na stronach INTERIA.PL!