Lady Pank: Zapłacą odszkodowanie?

Pruszcz Gdański domaga się 37 tys. zł odszkodowania od agencji impresaryjnej organizującej w tym mieście w 2007 r. koncert grupy Lady Pank i jej wokalisty Janusza Panasewicza. Sprawą zajmie się Sąd Okręgowy w Gdańsku.

Janusz Panasewicz (Lady Pank) znów może stanąć przed sądem
Janusz Panasewicz (Lady Pank) znów może stanąć przed sądemAKPA

Sąd Rejonowy w Tczewie, do którego wpłynął wniosek władz Pruszcza Gd., zdecydował we wtorek (6 kwietnia) o przekazaniu tej sprawy do Sądu Okręgowego w Gdańsku. Sąd uznał, że miasto może domagać się odszkodowania w procesie cywilnym o naruszenie dóbr osobistych.

Podczas koncertu w czerwcu 2007 r. Panasewicz rzucił w tłum butelkę wody. Trafiła ona w 23-letnią kobietę. Po incydencie okazało się, że muzyk był pijany. Gdański sąd wymierzył wokaliście Lady Pank za ten czyn 13 tys. zł grzywny i 3 tys. zł nawiązki na rzecz poszkodowanej.

W trakcie tego samego koncertu Panasewicz używał też wulgarnych słów, za co został ukarany przez sąd naganą.

"To, co się stało podczas koncertu stawia w złym świetle władze Pruszcza Gd. Może bowiem świadczyć o tym, że miasto jest nieodpowiedzialne i nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa uczestnikom imprezy" - powiedział PAP we wtorek pełnomocnik samorządu, adwokat Marek Sosnowski.

Jak wyjaśnił, kwota 37 tys. to wysokość honorarium, jakie otrzymała od miasta Pruszcz Gd. firma Impresariat Artystyczny Impart z Tczewa, która zorganizowała koncert. Władze samorządu żądają zapłaty tej sumy solidarnie od agencji oraz Panasewicza.

Szef Impart Mieczysław Watza powiedział PAP, że roszczenia są bezzasadne. "Zespół pojawił się na scenie punktualnie, koncert zakończył po 90 minutach, zagrał bisy, publiczność była zadowolona. Ja nie mogę być odpowiedzialny za zachowanie artysty, dorosłego człowieka" - podkreślił.

Zobacz teledyski Lady Pank na stronach INTERIA.PL.