Reklama

Rest Dixon37 "WNM3": Na ławkę i do fury [RECENZJA]

Kto kilka lat temu spodziewał się, że solowa kariera Resta aż tak mocno wystrzeli? No kto, przyznać się? Sam warszawski raper może pogratulować samemu sobie dużej wiary we własne możliwości i konsekwencji, bo mimo że trzecia część trylogii "Wiara, nadzieja, miłość" zbytnio nie różni się od poprzedniczek, to przynajmniej nie cierpi na nadmiar zbędnych numerów i zwrotek. Wszystko jest tu zbite jak tytoń w ruskich fajkach.

Kto kilka lat temu spodziewał się, że solowa kariera Resta aż tak mocno wystrzeli? No kto, przyznać się? Sam warszawski raper może pogratulować samemu sobie dużej wiary we własne możliwości i konsekwencji, bo mimo że trzecia część trylogii "Wiara, nadzieja, miłość" zbytnio nie różni się od poprzedniczek, to przynajmniej nie cierpi na nadmiar zbędnych numerów i zwrotek. Wszystko jest tu zbite jak tytoń w ruskich fajkach.
Okładka płyty "WNM3" Rest Dixon37 /

Wielką sztuką (oczywiście nie tak dosłownie!) u ulicznych raperów jest to, że czasami zdarza im się nie zanudzić słuchacza niemającego na co dzień styczności z mroczniejszymi aspektami życia. Doskonale robi to Rest, bo na "WNM3" nuda i stagnacja wyłapują lepę, osiedlowej bajerki innych graczy słucha się z uwagą, a całościowy poziom jest zwyczajnie sztywniutki. Co istotne, sam gospodarz ma do zaoferowania znacznie więcej niż ostatnio. I to trzeba docenić najbardziej.

Nie spodziewajcie się po "WNM3" liryczno-technicznych fajerwerków ("Na osiedlach było dużo pał / Gonisz towar, słyszysz hau, hau", ekhm, można było bardziej się postarać...), linijek pisanych z kalkulatorem w ręku i zmian akordów mijających się z clapami z internetowych paczek. Tu liczy się szczerość, praca od podstaw, szacunek ludzi ulicy, ale też przeciętnego Kowalskiego, który wiele sytuacji mógł widzieć, stojąc z boku. Prosta, stołeczna, uliczna rozrywka, jednakże na wyższym levelu niż u konkurencyjnych typków z ciemnych rewirów. Rest nie bawi się w zamyślonego obserwatora rzeczywistości, tylko ujmuje szczerością i opisem własnej drogi do celu.

Reklama

Reprezentant Dixon37 nie szuka afer na siłę i nie celebruje życia w ściemnionym dostatku. Jest za to osiedlowym ziomalem z respektem na blokach, któremu powiodło się dzięki ciężkiej pracy, w życiu wyszło dużo dobrego i ma powody, żeby się tym dzielić. Chwyta za serce solowe "33" - jedno z bardziej dosadnych pożegnań z rodzicem w naszym rapie.

"Uparty tak samo jak ty, odpalam znicz i kładę kwiaty / W oczach mam łzy, bo nie mam już taty" - napisać łatwy wers to jedno, ale napisać taki, który na długo zostanie w pamięci to już wyjątkowa sprawa. Z drugiej strony, trafiają się tu też zdania wyjęte z jakiegoś "Alchemika" - "Słowa daję tym, co mają w życiu beznadzieję, dla nich wiarę rzucam między bloki" ze "Skroni". Występują równie często, ale na szczęście nie są inwazyjne i psują odbioru.

Chwalić też trzeba "WNM3" za featuringi. Rest gości zaprosił sporo i każdy z nich postanowił pomóc koledze, zwłaszcza Hinol, który zwrotką ze "Świata nad głową" sprawia, że chce się szybszej premiery nowej solówki. Duże ksywki jak Pezet czy Paluch dużo dobrego wnoszą do "Dzieciaków z ulicy" i "Kocham dziś, nienawidzę jutro" - w swoim stylu, bez patosu, konkretnie i osiedlowo.

Kacper HTA jest już zupełnie innym graczem niż jeszcze kilka lat temu i nie dość, że da się go słuchać, to warto zbić z nim wirtualne pięć - "Idziesz, gdzie stromy klif, zobacz gdzie jestem dziś" jeszcze trąci tanim aforyzmem, ale wpadające chwilę później "Chociaż zablokować chcieli dostęp do szczęścia / Dostali ripostę szybszą niż Tesla" jest przecież bardzo celne i zabawne. A będąc przy tych bardziej wesołych wersach, nie mogę zapomnieć o Intruzie, którego "Dupsko szerokie od kebsa, salonowy łakomczuchu / Jedyne oponki widziałaś nas swoim brzuchu" może być wkrótce jego znakiem rozpoznawczym, jak i o Kabe, który ponownie uskutecznia rapową polsko-francuską szkółkę językową operując kilkoma słowami na krzyż. Ale słucha się tego świetnie.

"WNM3" kompletnie nie zaskakuje pod względem samej muzyki, bo wiadomo, czego spodziewać się po takich ksywkach jak Flame, 101 Decybeli, Louis Villain i 2Check. 12 numerów, wśród których znajdują się zarówno klasyczne podkłady, jak i afrotrapowe bangery do fur niekoniecznie napędzanych LPG.

Świetnie brzmi spokojniejszy klimat "Dzieciaków z ulic", czy oparte na pianinie "Najlepsze dla mnie", które mogłoby zaistnieć na jednym ze stołecznych klasyków sprzed kilkunastu lat. Nowoczesne, klimatyczne "Horyzont" i "Ktoś się gapi" to mocne uderzenie ze stołecznych ciemnych bram. Filmowe "33" ze swoją grobową atmosferą jest czymś więcej niż tylko udanym podkładem do osobistej narracji Resta.

Gitara i wokalny sampel (dobra, policyjne syreny też) w "Świecie nad głową" to nie tylko jeden z bardziej miękkich tu momentów urozmaicających całość, ale też numer, przy którym bardziej potulni stają się nawet najtwardsi zawodnicy. "Paka paka" i "Zakręt" może i udają to, co dzieje się w Berlinie i okolicach, ale trzeba przyznać, że wychodzi im to całkiem nieźle. I melodyjnie, bo hit bez przypału też jest w cenie.

Można mieć trochę zastrzeżeń do bezbarwnych i nic niewnoszących refrenów, przez co takie "Kocham dziś, nienawidzę jutro" czy "Skroń" dużo tracą na swej wartości. Produkcja też początkowo może przytłaczać, jak to często bywa po tej mroczniejszej stronie, ale koniecznie trzeba docenić spójne brzmienie. Ważne, że na "WNM3" raperzy nie potykają się o swoje wersy, więc żółwik do zbicia, ale w pierwszej kolejności należy się Restowi.  Można pisać niezbyt szczegółowo, ale za to imponować swoim zaangażowaniem. Czasami to wystarczy.

Rest Dixon37 "WNM3", SHOTGUNLABEL

7/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dixon37 | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy