Recenzja Nneka "My Fairy Tales": Afryka i trochę laserów

Nneka przypomina, że wywodzi się z Afryki, zaś sercem była zawsze blisko Jamajki. Pamięta przy tym który mamy rok i jak szerokie grono odbiorców musi usatysfakcjonować. Ten kompromis nie jest zgniły.

Nneka na "My Fairy Tales" gra dla siebie
Nneka na "My Fairy Tales" gra dla siebie 

Burza włosów, świadomy, afrocentryczny przekaz z dozą prowokacji, a przede wszystkim soulowe inklinacje i hiphopowe ciągotki kazały nazywać Nnekę niemiecko-nigeryjską wersją Eryki Badu. Oczywiście jest to porównanie na wyrost, złośliwi mówili raczej o Ayo-bis albo siódmej wodzie po Floetry, ale miało swoje podstawy. Dyskografii artystki nigdy nie trzeba się było wstydzić, to czarna muzyka w radiowym, europejskim opakowaniu zwiększającym pole jej rażenia.

Na "My Fairy Tales" hip hopu nie uświadczymy, a r'n'b z korzennym posmakiem ustępuje miejsca pola karaibskim klimatom i afrykańskim rytmom. Najlepsze rzeczy dzieją się w pierwszej części płyty. Do funkującego "Babylonu" z wyraźnie zaznaczoną gitarą i organami, przenika trochę Czarnego Lądu. Odpowiednio przyprawiona kompozycja sunie do przodu niczym pociąg. Głęboki groove i reggae'owy skank "My Love, My Love" zaskakująco dobrze pasuje do popowo prowadzonego wokalu, sprawdzają się odpowiednio położone partie chórków.

Na drugiej połowie wydawnictwa przestrzenie czy nieregularne bębnienie a la Fela Kuti to za mało. "Surprise" przynosi elektronikę, a także atmosferę balangi w współczesnej, afrykańskiej metropolii. Uzbrojone jest do tego w chwytliwy refren. "Pray for You" wydaje się ryzykowne, bowiem łączy ska w duchu tego, które gra się np. w Hiszpanii, z klubowym sznytem, gitarowym solo i tekstem wzmiankującym m.in. Boko Haram. Utwór może nie powala, niemniej mimo wszystko się nie rozsypuje. "In Me" idzie najdalej - bas i dubowe efekty są brytyjskie, trance'owe syntezatory bardziej już holenderskie, całość sumuje się do czegoś w typie Major Lazer, tylko podanego na zimno.

Nneka śpiewa dobrze, choć jamajskie stylizacje w "Local Champion" czy wspomniane "Surprise" denerwują i nie zdziwię się jak zadziałają na fanów reggae mniej więcej tak jak rapy Yo-Landi z Die Antwoord na fanów hip hopu. Poza tym w realizacji i ustawieniu wokalu jest coś, co sprawia, że brzmi płasko. W tym co społeczne nie ma tu żarliwości wielu z amerykańskich koleżanek po fachu, w utworach bardziej intymnych brakuje trochę feelingu i emocji. Legitymująca się afrykańskimi korzeniami artystka umie jednak połączyć przyjemne z pożytecznym, a upopowienie produkcji nie pozbawia tego grania odrobiny klasy. Czasem można odnieść wrażenie, że gra się tu dla siebie, a nie dla mas. Już otwierające "Believe System" ma zresztą coś z luźnej sesji, bisu granego bez spięcia po dobrym występie. Dlatego można z czystym sumieniem polecić i "My Fairy Tales", i kwietniowe koncerty w Gdańsku i Warszawie.

Nneka "My Fairy Tales", Mystic

7/10

Zobacz teledysk "My Love, My Love":

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas