Recenzja Kobik "Sygnatura": Rap z którego nie drwisz

​"Sygnatura" nie jest jeszcze idealna, ale rapera lepszego, bardziej kompletnego niż Kobik, dotąd w Krakowie nie było.

"Sygnaturę" Kobika fan rapu absolutnie mieć powinien
"Sygnaturę" Kobika fan rapu absolutnie mieć powinien 

Oficjalny debiut Kobika, zeszłoroczni "Małopolscy", wydawał się mimo wszystko przedwczesny. Krakowski nawijacz odbębnił wcześniej w podziemiu trochę lat, ale wybrał sobie niełatwą drogę rapera totalnego, a więc inspirował się szeroko i każdą z tych srok zamierzał trzymać za ogon. Dlatego pobrzmiewa u niego i amerykańskie brudne Południe, i sentyment do współczesnych, europejskich scen (choć bez Anglii); nie chciał wyzbyć się ani kalifornijskiego lenia, ani sportowo podchodzącego do rapu, wiecznie gotowego do pojedynku nowojorczyka. Skoro tak, to trzeba to wszystko jeszcze przekonująco wypośrodkować.

Już po potężnych singlach można było odnieść wrażenie, że na "Sygnaturze" się udało. Starannie aranżowane - sprawdźcie te syntezatorowe plamy i plemienne bębny pod spodem - "Jestem u siebie" to pełen świetnie podpatrzonych detali hymn osiedla jak z lat 90., w duchu hardcorowych składów ("Tu interesują nas zyski, szacunek, a nie cuda wianki / a w skuteczność policji nie wierzy tu nikt oprócz głuchej sąsiadki"), łatwo klejący się jednak nawet do nieprzygotowanego ucha.

W "B.A.R.S." kłania się "prawdziwa szkoła" w najlepszym wydaniu: dynamika, efektowny sampling, agresywny skrecz, napinanie się na kąsające linijki i zabawę słowem ("Co się pieklisz? Znam dobrze znaczenie słowa metafora; / nie wiesz o nich nic, to twoja meta jest na forach") plus ukłon da starych mistrzów (EPMD) na koniec. "Stój" to gęsty, południowy, szturmowany przez bas, hi-haty i ostro uderzające stopy podkład, na który Kobik wjeżdża z melodią we flow, przyspieszając i terkocząc popisowo, dorzucając do tego refren bliższy r'n'b. Trzy strzały w różne gusty, trzy trafienia.

Tylko czy album jest w stanie sprostać wzbudzonej wspomnianymi numerami nadziei? O tym za chwilę, jeszcze poanalizujmy, bo jest tu więcej dobra. "Master Yoda" egzamin z "Gwiezdnych Wojen" zdaje jeszcze w pierwszej zwrotce, ale to też odpowiedni przykład przystawania stylu nawijania do bitu, koniecznej sytuacji, kiedy to jedno idzie z drugim, a nie obok siebie. "Więcej" z kolei pokazuje jak przystępnie mówić o rzeczach ważnych, sprawić, by "programowe" numery miały ten szlif właściwy przebojom głównego nurtu.

"Nawet nie wiem, czy to granie na sprzedaż, bo w zgodzie tu działam tylko z moim sumieniem / z moją ekipą, rodziną, prawdziwi Z.I.P dzielili się ostatnim chlebem / jaki by nie był powszedni, tak / i to nie kwestia pieniędzy, a jak / lubicie ploteczki, a nawet nie wiecie jak mogą uwstecznić wszystkich was" - ten fragment powie wam o scenie więcej niż niejedna przekrojowa publikacja.

Niestety jest też na "Sygnaturze" trochę numerów idących wbrew stosowanym z powodzeniem receptom. Co najmniej kilka razy (np "Karuzela", "Kraina węży") ołowiana, trapowa produkcja jest dla Kobika balastem nie trampoliną, bo to trzeba jednak i głosu, i 110% procent charyzmy, żeby taki bit ogarnąć. Nie każdy może być Paluchem. Próba podśpiewywania w "Etykiecie" psuje numer, wywołuje skojarzenia z Doniem i KaeNem i daje sygnał, że na tym polu sporo jeszcze do poprawy. Czytelność rapu w "Double tap" pozostawia wiele do życzenia, po cholerę się ścigać? A tak w ogóle, to czy nie lepiej było trochę jeszcze posiedzieć, dać kawałkom się uleżeć, po czym pozbyć tych, po których w głowie nie zostaje choćby linijka? Szkoda tę esencję rozrzedzać.

Ponarzekane? Niby tak, jest jednak pewna zasadnicza kwestia, która powoduje, że "Sygnaturę" fan rapu absolutnie mieć powinien. Szkoda, że hasło "nowa normalność" zagospodarował już kto inny, bo idealnie pasuje. Kobik jest wiarygodny, zasadniczy, niezmanierowany, zwykle prosty, ale nigdy prostacki, nie dał się wmanewrować w podziały metrykalne czy gatunkowe. Wie ile waży wers. "Niosę więcej na barkach niż tylko tę odpowiedzialność za słowa" - przyznaje. Sama odpowiedzialność to coś, czego jego koledzy po fachu często nie są w stanie teraz unieść. Dobrze, że ktoś, kto umie rapem się bawić, przywraca branży trochę powagi.

Kobik "Sygnatura", B.O.R. Records

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas