Recenzja Hollow Quartet "Chodź ze mną": Pójdźcie za nimi!

Historia zwycięzców "Must Be The Music" zaliczała swoje wzloty i upadki. A jednak trzeba programowi oddać honor, bo zdarzało się, że zespoły, które nie uplasowały się w czołówce zasługują na nieco większą uwagę słuchaczy. Taką grupą jest właśnie Hollow Quartet, a album "Chodź ze mną" udowadnia dlaczego.

Hollow Quartet w 10. edycji "Must Be The Music" dotarli do półfinału
Hollow Quartet w 10. edycji "Must Be The Music" dotarli do półfinału 

Hollow Quartet w X edycji "Must Be The Music" urzekło swoim folk-rockowym brzmieniem z drobnymi elementami funku. Zdobyli co prawda serca jurorów, ale osób głosujących na to, by grupa przeszła do finału, niestety, już zabrakło. Na szczęście jeżeli ktoś stęsknił się za utworami, prezentowanymi w trakcie programu, niech wie, że znalazły się one również na albumie studyjnym "Chodź ze mną".

Rozpoczynająca płytę "Beztroska rybka" bazuje na niezwykłej dychotomii: na błyskawicznie zarażającej optymizmem, wręcz słonecznej melodii wyśpiewywane są wersy o trudach życia, chęci odizolowania się od wszystkiego w celu kontemplacji natury. I to działa! Zapewne działałoby mniej, gdyby nie doskonały aranż. Takie momenty jak wprowadzający melancholijną atmosferę mandolina w połowie zwrotek czy na chwilę wyłaniająca się po refrenach partia fortepianu zdecydowanie budują klimat kompozycji. Słychać umiejętność budowania napięcia, dzięki czemu słuchacz nie nudzi się nawet przez chwilę.

Drugie na płycie anglojęzyczne "Monkey" nieco oddala się od folkowego klimatu, którym częstowali nas muzycy na wejściu, na rzecz skrzyżowania funku i lounge'u. Tego rodzaju brzmienia zbliżają Hollow Quartet do starszych albumów Mikromusic - bardzo dużo własnego charakteru wnosi tu wokalistka zespołu, Kasia Sienkiewicz. Po przesłuchaniu "Monkey" ma się jednak poczucie braku, którego nie doświadczało się przy "Beztroskiej rybce". Frazy śpiewane w języku polskim niosły ze sobą nieopisywalne poczucie intymności - w "Monkey" tego zabrakło, przez co emocje nie udzielają się odbiorcy tak bardzo. Można oskarżyć zespół o zbyt zachowawcze podejście, które - jak się okazało - jest zupełnie niepotrzebne.

Szkoda w związku z tym, że okazuje się, iż na dziewięć utworów zaledwie trzy zostały napisane w naszym rodzimym języku. Dodatkowo rodzi to poczucie lekkiej niespójności. Nie zrozumcie mnie źle: w kwestii użytego języka przydałaby się jednak większa konsekwencja, ale tych utworów wciąż naprawdę słucha się naprawdę dobrze. Szczególnie, że kolejne utwory potwierdzają to, co mogła zasugerować już "Beztroska rybka" - pod względem podejścia do aranżacji kompozycji mamy do czynienia z jednym z najciekawszych zespołów ostatnich lat.

Okazuje się bowiem, że nie trzeba tworzyć wielowarstwowych piosenek z kilkukrotną zmianą metrum czy nieustannymi zmianami progresji akordów, aby trzymać słuchacza w ciągłej ciekawości, co wydarzy się dalej. Istotną rolę w kompozytorskim talencie Hollow Quartet odgrywają drobne szczegóły: a to fortepianowy mostek, a to jakieś smyczki bardzo dyskretnie schowane w tło, a to snujące się sennie chórki. Bardziej jazzowe podejście do materii, podkreślane przez używanie kontrabasu zamiast gitary basowej, potrafią przejść w innych utworach w patenty, wskazujące na to, że inspiracjami przy powstawaniu albumu były Kate Bush i Tori Amos ("From Time to Time"). Ba, klimat w poszczególnych utworach potrafi płynnie zmienić się może nie o 180, ale przynajmniej 90 stopni.

Koniec końców "Chodź ze mną" to album, który sprawia przyjemność. Nie jest żadną rewolucją ani nie prezentuje nowej jakości, jednak zgodnie z prośbą na okładce, warto pójść za muzykami i poświęcić im chociaż chwilę. A przy okazji wypatrujcie kolejne poczynania Hollow Quartet, bo czuję, że świetlana przyszłość przed nimi. Tylko drogie Hollow Quartet, więcej zdecydowania proszę - wtedy bez problemu dopiszę przynajmniej jeden punkt do oceny.

Hollow Quartet "Chodź ze mną", JP Artist

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas