Recenzja Cardi B "Invasion of Privacy": Migos w sukience
Była striptizerka i uczestniczka reality show, a obecnie czołowa celebrytka w mediach społecznościowych i raperka wydała płytę. Na szczęście nie musi za nią przepraszać.
Żeby jednak nie było tak kolorowo, jak na tej pokrętnej i chorej okładce, to wypada wspomnieć, że "Invasion of Privacy" zdobywa podejrzanie wysokie oceny w zagranicznych mediach. Nie chodzi mi tutaj o punkt odniesienia. Wręcz przeciwnie - nie ma się czego obawiać, bo nikt nikogo nie oszukał, a nawet jeśli to tylko troszeczkę. Tak, że nie można mieć do nikogo pretensji.
Wcale też nie jest aż tak dobrze, jak niektórzy sugerują. Jest więcej jak poprawnie ("Ring", które ratuje Kehlani), czasami do bólu przeciętnie ("Be Careful"), ale komercyjny żenadometr wcale się nie przegrzał. Są też świetne momenty, jak chociażby "I Like It".
To "stara" Cardi B nastawiona na sukces kasowy i szum medialny, po której wiadomo czego się spodziewać - przesłodzony plastikowy rap z wszechobecnymi "hoes" i "pussy", a także, co jest najbardziej oczywiste, zgrywaniem twardzielki.
W tym całym grajdole nie można jej odmówić jednego. Chociaż nie ma o czym rapować, to od teraz jest raperką na pełen etat. Taką, której głównym celem jest nie tylko zebranie jak największej liczby serduszek pod zdjęciami na Instagramie, ale również taką, która ciągle zaskakuje. Weźmy takie "Bickenhead", gdzie Cardi od niechcenia wrzuca w wersy popularną rymowankę dla dzieci - "Knick-knack paddywhack, give a dog a bone (bone) / Put it on him, then your nigga never coming home (home)". Niezłe.
Cardi B: Nowe odkrycie amerykańskiego rapu
Doskonale zadziałały jej umiejętności interpersonalne - zna wpływowych i dobrych ludzi w branży. To właśnie te znajomości są tutaj kluczowe, bo już sama lista producentów jest całkiem okazała, nawet jeśli kilku z nich najlepsze lata ma już za sobą. DJ Mustard, Needlz i Boi-1da ciągle potrafią produkować, a pomiędzy nimi gdzieś też jest m.in. J.White pozwalający się rozkręcić gospodyni w "Money Bag", czy Benny Blanco popisujący się nisko płynącym basem w "Thru Your Phone".
Nie można też zapomnieć o gościach. Migosi już wyskakują z każdej lodówki w Stanach Zjednoczonych, więc trafił swój na swego w "Drip". Gwiazdorskiego dzieła zniszczenia dopełnia 21 Savage w "Bartier Cardi", a nie można też pominąć Chance'a the Rappera podsycającego swoją zwrotką w "Best Life" oczekiwanie na nowy album. Wielki props trzeba przesłać również dla SZA, która wraz z Cardi B doskonale zamyka płytę w jednoznacznym "I Do".
To jakie jest "Invasion of Privacy"? Jest to doskonały masowy produkt skrojony pod gusta przeciętnego Smitha czy Robertsa, niekoniecznie Kowalskiego. Taki, który za kilka lat spokojnie będzie można wyrzucić do kosza, bo pojawi się nowy, lepszy model. O tym nikt nie będzie już pamiętał, bo większego uroku w tym nie ma.
Cardi B "Invasion of Privacy", Warner
6/10