Reklama

Chcieli uprowadzić Michaela Jacksona

Zaskakujące i wstrząsające wyznanie byłego menedżera Króla Popu.

W autobiografii zatytułowanej "Listen Out Loud" muzyczny menedżer Ron Weisner, który opiekował się karierą Michaela Jacksona w pierwszej połowie lat 80., ujawnia nieznane fakty z życia słynnego piosenkarza.

Ron Weisner wspomina m.in. pechowy wypadek Michaela Jacksona podczas filmowania spotu reklamowego dla Pepsi w styczniu 1984 roku, kiedy to włosy artysty zajęły się ogniem, a sam piosenkarz doznał dotkliwych poparzeń głowy.

Po tym wydarzeniu gwiazdor uzależnił się od leków przeciwbólowych. Gdy próby skierowania Michaela Jacksona na leczenie odwykowe okazały się nieskuteczne, Ron Weisner postanowił w inny sposób poradzić sobie z uzależnieniem podopiecznego.

Reklama

Menedżer artysty przekonał siostrę piosenkarza La Toyę Jackson, że jej słynny brat musi zostać uprowadzony i siłą umieszczony w klinice odwykowej.

"Miałem zamiar go porwać przy pomocy kilku osób i zawieźć na odwyk w jakieś odosobnione miejsce" - wspomina.

Plan Rona Weisnera miał zostać ostatecznie zrealizowany w... 2006 roku, kiedy to Michael Jackson przeprowadził się do Bahrajnu.

"To było idealne miejsce, z dala od Ameryki i Europy" - napisał.

Ostatecznie z kontrowersyjnego pomysłu leczenia artysty wycofała się La Toya Jackson.

"I chyba dobrze się stało. Mieliśmy wątpliwości, czy nasze działanie nie zostanie uznane za uprowadzenie, choć chcieliśmy mu tylko pomóc" - twierdzi były menedżer Króla Popu.

Ron Weisner, który ostatecznie zakończył współpracę z Michaelem Jacksonem na kilka lat przed tragiczną śmiercią artysty w 2009 roku, wspomina również ostatnie spotkanie z wokalistą. Opis Króla Popu, którego menedżer spotkał kilka dni przed zgonem, jest wstrząsający.

"Od dłuższego czasu nie wyglądał zbyt zdrowo, ale wtedy osiągnął zupełnie inny poziom. Pomyślałem sobie, że wygląda jak jeniec obozu" - czytamy.

"Jego oczy miały ten dziwny wyraz... Był zrezygnowany, a jego spojrzenie mówiło: 'To już koniec'. Byłem zdruzgotany i załamany tym, co zobaczyłem" - wspomina Ron Weisner.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Michael Jackson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama