Redakcja Rozrywki poleca
Reklama

"Fubar": Połączenie akcji i komedii! Arnold daje radę [recenzja]

Na początku lat 90. Arnold Schwarzenegger, jako Harry Tasker, musiał ukrywać swoją tożsamość i pracę przed ukochaną żoną w „Prawdziwych kłamstwach” (1994). Choć do realizacji kontynuacji filmu nigdy nie doszło, to po latach pojawił się jego duchowy następca. „FUBAR”, bo o nim mowa, to najnowszy serial Netfliksa, w którym Schwarzenegger rozprawia się z bandziorami mając 75 lat na karku. Jest to również jego pierwsza serialowa rola w karierze.

"FUBAR" to połączenie sensacji oraz komedii w duchu "Prawdziwych kłamstw". W tej pełnej humoru opowieści o ojcu i córce, wybierający się na emeryturę agent CIA - Luke Brunner (Arnold Schwarzenegger) dowiaduje się, że jego córka Emma (Monica Barbaro) również pracuje dla rządowej agencji. Kiedy rodzinny sekret wychodzi na jaw, oboje muszą spróbować się dogadać, aby przeszkodzić terrorystom w realizacji niecnych planów.

Reklama

Próba współpracy po latach zaniedbań z powodu zawodowych obowiązków zmusza Luke’a do przemyślenia pewnych spraw i naprawienia relacji z córką, a Emmę - do zaufaniu ojcu i wybaczenia mu dawnych błędów. Wszystko to muszą zrobić podczas pościgu za Boro (Gabriel Luna), który pragnie dokonać zemsty na głównym bohaterze i przy okazji unicestwić sporą część świata. Co ciekawe, Boro i Luke’a łączy zagmatwana historia sprzed lat, która wpłynie na losy jego córki.

W ratowaniu ludzkości pomaga Brunnerom dzielny zespół CIA - Roo (Fortune Feimster), Aldon (Travis Van Winkle) i Barry (Milan Carter), czyli trójka side-kicków - takich, o których marzy każdy bohater sensacyjnego serialu. A właściwie - komedii z elementami akcji.

"Fubar": Komedia z elementami akcji

Powyższe określenie jest w przypadku tego serialu bardzo ważne - choć Arnold Schwarzenegger biega za bandziorami, to jednak akcent w "FUBARZE" jest położony przede wszystkim na komedię i dobrą zabawę, mimo że w niektórych chwilach poczucie humoru scenarzystów pozostawia wiele do życzenia.

Jest kilka naprawdę udanych dialogów czy też bon motów Arnolda, który, jak zwykle zresztą, doskonale odnajduje się w komedii. Jest pełno odniesień do współczesnej popkultury i filmografii Arniego lub nawet jego przyjaźni z Dannym de Vito; jest świetna chemia i dynamika pomiędzy całym zespołem (a w szczególności Monicą Barbaro i Arnoldem).

Prym w wywoływaniu uśmiechu na twarzy widza wiodą serialowi Flip i Flap, czyli agenci Roo oraz Aldon. Kroku dotrzymuje im Barry, analityk CIA i typowy nerd, który uwielbia Batmana. Znajdą się i dwa (dość krwawe) zwroty akcji, jednak serial pozostaje zgrabnym i zabawnym proceduralniakiem.

W tym momencie trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że humor w serialu jest miejscami nierówny  - amerykańscy scenarzyści zdają się uwielbiać niesmaczne żarty lub zdecydowanie nieśmieszne sceny rodem z sitcomu, które zamiast śmiechu wywołują uczucie zażenowania. W "Fubarze" jest niestety kilka takich scen, które przypadły w udziale Feimster - utalentowanej komiczce i stand-upperce. Można je spokojnie przewinąć i skupić się na reszcie serialu.

"Fubar": Dystans i poczucie humoru

Największą zaletą serialu "Fubara" jest dystans z jakim podchodzą twórcy do postaci, wydarzeń czy samego Schwarzeneggera. Śmieją się z gatunku, śmieją się z gatunkowych klisz, a w końcu śmieją się (z sympatią) z samego Arnolda, w którego stronę pada zresztą określenie "150 kilo austriackiej winy". Przez większość z ośmiu odcinków przewija się też jeden żart pod adresem bohatera Schwarzeneggera i jego statku. Nie sposób się przy nim nie uśmiechnąć.

Z przymrużeniem oka zaprezentowana jest historia rodzinna Luke’a i Emmy, ale też główna oś konfliktu i praca zespołu CIA. Nieco poważniej ukazano relację rodzinną bohaterów - tutaj scenarzyści starali przemycić się kilka znanych, ckliwych prawd, więc nie nastawiajcie się na poważne przemyślenia. "Fubar" to nie dramat w stylu "Tulsa King" z Sylvestrem Stallone czy produkcja, która odmieni wasze życie.

"Fubar" to pełna absurdu, szalona zabawa i czysta rozrywka. Plusem jest świetnie dobrany zespół aktorów i powrót Schwarzeneggera, którego po prostu dobrze znowu zobaczyć na ekranie. Fani wychowani na filmach lat 80. oraz 90. powinni znaleźć w tej produkcji coś dla siebie. "Fubar"  to serial, który (jeśli lubicie takie produkcje) pochłoniecie w jeden dzień lub weekend i będziecie się na nim dobrze bawić. Ja dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam.

Zobacz też:

"FUBAR": Schwarzenegger jakiego nie znacie! Netflix miażdży konkurencję

"Outlander": Poznaliśmy datę premiery w Polsce! Ponownie na Netflix

"Turbulencje": Fani czekali na to od miesięcy! Znamy datę premiery finału

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy