Redakcja Rozrywki poleca
Reklama

Czego słucha nasza redakcja? Paula Roma, Bruce Dickinson i The Last Dinner Party

Jak doszło do tego, że to pierwsze polecajki w tym roku? Nie wiemy, ale zapewniamy, że to co wam tutaj proponujemy, wynagrodzi oczekiwanie.

Jak doszło do tego, że to pierwsze polecajki w tym roku? Nie wiemy, ale zapewniamy, że to co wam tutaj proponujemy, wynagrodzi oczekiwanie.
Paula Roma wydała nowy album /Podlewski /AKPA

Sprawdźcie, co przygotowaliśmy dla was w tym miesiącu. 

OLIWIA KOPCIK

Paula Roma "Ta, co płonie z Miłości" - tytuł mógłby wskazywać, że to kolejna płyta o albo zakochanym, albo złamanym sercu. Ale wcale nie. Jest tu o miłości do drugiego człowieka, owszem, ale też o miłości do siebie, do świata, tak po prostu, do ludzi. W wywiadzie, przy okazji pytania o utwór "...Smutek", artystka powiedziała, że "smutku jest mało w tym momencie, ale ten smutek pojawił się na płycie, żeby zaznaczyć, że było go bardzo dużo". I to na tej płycie czuć. Dla mnie to doskonały soundtrack do nocnego, samotnego włóczenia się po mieście, kiedy za nami już wszystkie płacze i złości, a przed nami głęboki spokój. Podobno artyści nie lubią, gdy się ich do kogoś porównuje, ale jeśli porównam do "Kozmic Blues" Natalii Przybysz, to chyba nie będzie źle, co?

Reklama

Horta "Giallo" - dopiero co dostaliśmy pierwszy album na fizyku, a już Horta wraca z singlem promującym kolejną płytę. Współautor tego kawałka i jednocześnie klawiszowiec zespołu - Tomek Jagiełowicz - pisał przy okazji premiery, że "do tej pory jego komponowanie kończyło albo w szufladzie, albo na soundcloudzie". Panie, gdyby wszyscy mieli takie debiuty, to świat by był piękniejszy. Atmosferę horroru dopełnia klimatyczny teledysk. Chłopaki, dawajcie już tę płytę.

MATEUSZ KAMIŃSKI

The Last Dinner Party "Prelude to Ecstasy" - po pierwszym zderzeniu z dziewczynami z Londynu pomyślałem: mamy europejskie, barokowe Sorry Boys. "Nothing Matters" zdążyło nieco namieszać jeszcze chwilę przed premierą, ale cały album pokazał dopiero pełen koloryt wiktoriańskiego The Last Dinner Party. Debiut grupy, która powstała zaledwie przed trzema laty, jest niczym epicka uczta. Na stole pojawiają się najróżnorodniejsze dania, składniki czerpane są garściami od najlepszych kucharzy w branży (jak Queen, ABBA, Kate Bush czy David Bowie), a po zjedzeniu czujesz się idealnie pełny. I możesz spać spokojnie, że ci nie zaszkodzi. To być może jeden z ciekawszych krążków tego roku. Intrygujący, czasem zaskakujący, a w tej całej indie-rockowej surowości i wystawionymi pazurami, aż ciągnie do powolnego, hipnotycznego tańca. Dosłownie niczym tytułowe preludium dla ekstazy.

Mark Knopfler "Ahead of the Game" - choć nie jestem wychowany na Trójce, to serce do starych rockmanów mam miękkie - wystarczy jak Clapton struny dotknie, a ja oczy mokre. Mark Knopfler zapowiada swój 9. album piosenką “Ahead of the Game", która jednocześnie jest typowym, niewyróżniającym się zbytnio ponad ostatnie dokonania gitarzysty dziełem. Ale poza tym śpiewa tu właśnie o tym: “Czego byście ode mnie jeszcze chcieli?". Podczas ostatniego koncertu w Krakowie w 2019 roku zapowiadał przejście na koncertową emeryturę, ale zaprzeczył,  że kończy z nagrywaniem. Bo Knopfler ma jeszcze sporo do opowiedzenia - nie tylko gitarą, ale też słowem. Jego ostatnie płyty zawierają dużo retrospektywnych, osobistych wątków - nie inaczej będzie z nowym krążkiem, na który mocno czekam. Wyjdzie już 12 kwietnia, a na razie na najbliższe tygodnie pozostaje nam jedynie ten niespełna czterominutowy przedsmak.

DAMIAN WESTFAL

Paula Roma "Ta, co płonie z Miłości" - to moje odkrycie nie tylko miesiąca, ale w ogóle ostatniego czasu! Choć to nie pierwszy już album Pauli, to ja dopiero teraz ją poznałem i... zakochałem się. Dotknęły mnie głębokie teksty, które wychodzą spod poetyckiego pióra Pauli. Już po samych tytułach, jak "Niebo przecieka" czy "Mruga mi serce", postanowiłem zatrzymać się przy tym nazwisku. Opłaciło się. Pięknie napisane, czule zaśpiewane, miłością wypełnione. Okazało się, że część płyty była nagrywana w ciąży, więc w przenośni i dosłownie ta dziewczyna nosi w sobie tę prawdziwą, szczerą miłość. I to słychać. Ale UWAGA: to płyta absolutnie dla wrażliwców. No i może dla lubiących gotować, bo w środku Paula zamieściła "przepiśnik" ze swoimi autorskimi przepisami na proste i smakowite dania.

Baranovski "Rozejm" - jako propozycja wyrażająca marzenia i nadzieje na lepsze jutro. Jeżeli macie ochotę na piosenkę z głębszym przesłaniem, misją, szczerą refleksją to w "Rozejmie" to znajdziecie. Nie podejrzewałbym Wojtka o taki tekst, a tu proszę - miła niespodzianka. I dlatego zasługuje na miejsce w tym zestawieniu. Piosenka pochodzi z najnowszego albumu, wydanego parę dni temu. Niech "Rozejm" będzie pozytywną myślą i nutą na dzisiaj.

ANNA NICZ

Helado Negro "Phasor" - od nowego albumu Helado Negro zatytułowanego "Phasor" trudno się odkleić. Podwaliny pod ten zbiór powstały już w 2019 roku podczas eksperymentów ze złożonym syntezatorem SAL - MAR na Uniwersytecie w Illinois. Dzieło finalne pełne jest synthów nie z tego świata. A także tęsknych, delikatnych melodii tkanych z największą troskliwością. Jest też świeżość morskiej bryzy, gdy do głosu dochodzi kawałek "Colores del mar". To cudny, rozmarzony album, dobry nie tylko na tę porę roku.

PAWEŁ WALIŃSKI

Bruce Dickinson "The Mandrake Project" - od ostatniej płyty Dickinsona minęło 19 lat. W tym czasie zylion nieinteresjujących płyt nagrali Iron Maiden. A i jego własna ostatnia płyta ("Tyranny of Souls" - red.) była... żadna. Dickinson powraca w wielkim stylu przez... połowę swojej nowej płyty. Później zanudza balladami. Mamo! Niech on już doda węgla do pieca. Dobra, bardzo przegadana, zmarnowana płyta, choć do połowy jest rozk**w. Premiera już 1 marca.

Judas Priest "Panic Attack" - poza tym, że jest bogiem metalu, Rob Halford jest też super fajnym czowiekiem, którego autobiografię podnoszącą temat jego homoseksualizmu, który w zmaskulinizowanym środowisku krył, powinien przeczytać każdy fan metalu. 74 lata na karku,"Painkillera" musi już śpiewać w zgięciu. Ale... kiedyś, w głębokim liceum zobaczyliśmy "Metal Hammera" z okładką: "Rob Halford, a pedal to the metal". Śmialiśmy się jak norki. Dziś jest mi za ten śmiech bardzo przykro i głupio. Rob jest bogiem, a my po prostu nie bądźmy chamami i prymitywami. Heavy metal to życie po swojemu i dawanie żyć innym. Po to jest Judas Priest.

DAWID BARTKOWSKI

Maciej Spons "Kawa i kryształ" - pierwszy polski traper, przynajmniej ten prawdziwy. Już bez niekontrolowanych ruchów jak na Vixagedonie, bez dźwięków znanych z pierwszych solowych albumów, za to z większym spokojem. Co ważne - znowu ze znakiem jakości. Maciej Spons lawiruje między zabawą (a raczej wspomnieniami o niej) a codziennością, pomagają mu w tym znani goście m.in. Curren$y, Dizzy Wright i MC Eiht. Żaden z tych numerów nie będzie szczytowym osiągnięciem rapera, ale koniecznie posłuchajcie "Milimetra" czy "Zodiakary", bo to więcej niż mocne momenty i kawałki, których potrzebuje polski rap. Dobry początek roku i kolejna porcja nieoczywistej nawijki z oczywistą jakością. Jak to u Sponsa.

Przemo DBM "JEBUDU" - trap, który boli. Uderza, tym bardziej że Przemo DBM nowym singlem znów się nie przebije dalej. Szkoda, bo facet ma wszystko, żeby szerzej zaistnieć na hip-hopowej scenie. Małomiasteczkowy klimat w wielkomiejskiej aurze, niby te życiowe treści, prościutka pętla, która zdominowała podkład i ta specyficzna magia w głosie, która trzyma kawałek przy życiu. Bywało lepiej, teraz jest nieźle, ale i tak wystarczająco dobrze, żeby być ciekawszym od konkurencji.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Horta | Paula Roma
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy