Metalmania 2007
Reklama

Metalmania: Królował death

Na Dużej Scenie koncert szwedzkich klasyków death metalu z grupy Entombed, a na Małej żywiołowy występ pionierów gatunku z angielskiego Benediction - to w opinii wielu fanów najjaśniejsze chwile XXI edycji Metalmanii.

Na koncert twórców "Left Hand Path" fani w Polsce musieli czekać długie lata. Kultowa formacja ze Sztokholmu, która pod koniec lat 80. wyznaczyła standardy europejskiego death metalu, w mgnieniu oka zawładnęła "Spodkiem". Nietrudno było zgadnąć, że spora część publiczności przyjechała 24 marca do Katowic specjalnie dla nich.

Godzinny występ zespołu L-G Petrova (wokal) i Aleksa Hellida (gitara) nie pozostawił wątpliwości, że to właśnie Entombed był tego dnia najlepszy. Na początek usłyszeliśmy dwa utwory z albumu "Wolverine Blues" z roku 1993 ("Eyemaster", "Out Of Hand), po których, za sprawą numeru "Crawl" (EP-ka z roku 1991), Szwedzi zabrali fanów do początków swojej kariery (z tego okresu usłyszeliśmy jeszcze "Stranger Aeons" i "Sinners Bleed" - płyta "Clandestine" z roku 1992).

Reklama

Choć już bez Uffe Cederlunda, a co za tym idzie bez drugiej gitary, brzmienie koncertu pozostało satysfakcjonujące. Z nowszych dokonań kwartet ze stolicy Szwecji zaserwował swoim zwolennikom "When In Sodom" i "Carnage" z ostatniego mini-albumu "When In Sodom (2006), "Chief Rebel Angel", otwierający płytę "Morning Star" (2001), aby na sam koniec, za sprawą "Left Hand Path" z debiutanckiej płyty o tym samym tytule z roku 1990, jeszcze raz wrócić do pierwszych dni swojej wspaniałej kariery.

Po tak rewelacyjnym występie, fanom pozostaje dziś jedynie czekać na zapowiadaną od dłuższego czasu, nową płytę "Serpent Saints - The Ten Amendments", która według ostatnich zapowiedzi ujrzy światło dzienne 13 lipca.

- To będzie wyraźniejszy powrót do death metalu. Więcej death niż roll - powiedział w rozmowie z INTERIA.PL frontman L-G Petrov.

"A czemu jeszcze nie w tym?" - odpowiedział wokalista Entombed na pytanie Leszka Malendowskiego z poznańskiego "Radia Afera" o to, czy nie chcieliby zagrać w Polsce w przyszłym roku. Trzymamy za słowo!

Koncert Entombed na tegorocznej Metalmanii bez wątpienia będzie dla niezwykle zadowolonych Szwedów zachętą do częstszego odwiedzania naszego kraju.

Podobnie wspominać będą swój występ inni pionierzy europejskiego death metalu, brytyjska formacja Benediction, której koncert był ostatnim w ramach Małej Sceny, tradycyjnie usytuowanej na antresoli katowickiego "Spodka".

Weterani death metalu z Birmingham byli u nas po raz ostatni w odległym roku 1993, o czym przypomniał ze sceny wokalista Dave Hunt, na co dzień grający również w popularnym, blackmetalowym zespole Anaal Nathrakh.

Po 14 latach przerwy nie mogło zabraknąć przekrojowego zestawu utworów, począwszy od pierwszych płyt "Subconscious Terror", "The Grand Leveller" i "Transcend The Rubicon" z początku lat 90., poprzez album "The Dreams You Dread" z roku 1995, do wydanego sześć lat później, i jak na razie ostatniego longplaya "Organised Chaos".

Warto dodać, że w kilku kompozycjach za zestawem perkusyjnym zasiadł potężny Nicolas Barker (m.in. eks-Dimmu Borgir, Cradle Of Filth, Brujeria), brytyjski bębniarz, aktualnie na sesyjnej posadzie w Testament, z którym to przyjechał na Metalmanię. Barker wciąż jednak figuruje w składzie Anglików. Niedawno miał też swój studyjny debiut w barwach Benediction, na już gotowym, nowym albumie "Killing Music".

Polscy fani zgotowali Anglikom niezapomniane przyjęcie. Na twarzach muzyków wyraźnie było widać autentyczne wzruszenie. I choć w czasie koncertu Benediction, na Dużej Scenie grał Destruction, a później Blaze Bayley, ci którzy poświęcili te chwile podopiecznym Nuclear Blast Records, na pewno nie żałują podjętej decyzji.

"Dziękujemy wam z całego serca. Wiem, że to banał, ale naprawdę rządzicie" - mówił ze sceny po koncercie Hunt, którego doskonała wymowa niektórych polskich wyrazów zdradzała talenty slawistyczne.

Opatentowany groove i bardzo emocjonalny występ Benediction przyćmił wiele zespołów z Dużej Sceny. Prawdziwi fani podziemia dostali od Brytyjczyków to, co najlepsze: maksymalne zaangażowanie, szczerość, a przede wszystkim doskonały koncert.

Równie wiele emocji dostarczył maniakom metalu amerykański Vital Remains, na którego koncercie, jako jedni z pierwszych mogliśmy usłyszeć utwory z nowej płyty "Icons Of Evil", której premiera odbędzie się w kwietniu.

Pewnym rozczarowaniem okazał się być jednak brak za mikrofonem Glena Bentona, choć pierwsze informacje organizatora sprzed kilku miesięcy wprost zapowiadały obecność wokalisty Deicide w szeregach Vital Remains na Metalmanii. Zamiast Bentona na scenie zobaczyliśmy jednak Damiena Boyntona z trzeciorzędnej, amerykańskiej grupy Desolation. Na plus warto jednak odnotować, że w przeciwieństwie do Bentona, młody wokalista nie stał na scenie jak przysłowiowy słup soli.

Zespół Tony'ego Lazaro i Dave'a Suzuki nie rozczarował, choć w ich występie zabrakło nieco naturalności. Wielominutowe, rozbudowane, brutalne i pełne technicznych fajerwerków utwory grupy z Providence spotkały się jednak z bardzo pozytywnymi reakcjami fanów, potwierdzając po raz kolejny, że wbrew światowym trendom, to właśnie death metal jest wciąż w naszym kraju gatunkiem cieszącym się największym szacunkiem wśród fanów metalu.

Na tegorocznej edycji Metalmanii pierwsze słowo w tej dziedzinie miał norweski Zyklon, który na Dużej Scenie rozpoczął deathmetalową dominację. Grupa założona przez muzyków cenionego Emperora: gitarzystę Samotha i perkusistę Tryma, w której składzie odnajdujemy również członków Myrkskog: gitarzystę Destructhora i grającego na basie wokalistę Secthdaemona, pokazali, że są siłą, z którą należy się liczyć. Fani usłyszeli utwory ze wszystkich trzech płyt formacji, z naciskiem na wydany w 2006 roku, ostatni album "Disintegrate".

Amerykański Testament, czyli gwiazda główna tegorocznej Metalmanii oraz brazylijska Sepultura i niemiecki Destruction to zespoły, z których przyjazdu zadowoleni byli najbardziej sympatycy thrash metalu.

O ile występy klasyków amerykańskiego i europejskiego thrashu nie wzbudziły zastrzeżeń, o tyle stare utwory Sepultury (m.in. "Arise", "Desperate Cry", "Beneath The Remains", "Territory"), wypadły w wykonaniu - co by nie mówić charyzmatycznego - wokalisty Derricka Greena trochę blado, zwłaszcza w konfrontacji z oryginalnymi wersjami z Maksem Cavalerą. Odmienne frazowanie Greena, zwłaszcza w utworach z dłuższą brodą, mogło wzbudzać dezaprobatę sepurystów.

Trudno też było pozbyć się wrażenia, że niektóre kompozycje z nowej płyty "Dante XXI" mają już niewiele wspólnego z klasycznym brzmieniem Sepultury. Nie przeszkodziło to jednak w wybuchu szaleństwa podczas zagranego pod koniec "Roots Bloody Roots".

Udane koncerty odnotowały też zespoły Blaze'a Bayley'a i Jorna Lande. Bardziej tradycyjne dźwięki z pewnością przypadły do gustu zwolennikom klasycznego heavy metalu. Prócz utworów z własnych albumów, były frontman Iron Maiden odśpiewał również kilka utworów z repertuaru formacji Steve'a Harrisa ("Sign Of The Cross", "Futureal", "Man On The Edge", "Look For The Truth", "When Two Worlds Collide", "Virus"). Z autorskich dokonań usłyszeliśmy z kolei m.in.: "Kill & Destroy", "Silicon Messiah" oraz "Tough As Steel". Szkoda tylko, że w kompozycjach Iron Maiden muzycy Bayley'a nie ustrzegli się błędów, co skrupulatnie odnotowywali wierni fani Ironów.

Nieco mało przekonująco wypadły koncerty dwu innych brytyjskich gwiazd: Paradise LostMy Dying Bride. Choć ci pierwsi zagrali kilka numerów ze starszych płyt (od "Gothic" z 1991 roku), to nie brzmiało to do końca jak za dawnych dni. Z kolei My Dying Bride, rozpoczynający swój melancholijny występ jako ostatni, ok. godz. 3 nad ranem, wypadł raczej ziewająco-oniryczne. Szkoda, bo w innych warunkach i o innej porze wyglądałoby to zapewne trochę inaczej.

XXI Metalmania za nami. Jak ta edycja zapisze się w historii tego najstarszego polskiego festiwalu muzyki metalowej? Czekamy na wasze komentarze!

Zobacz nasz raport specjalny - Metalmania 2007!

Bartosz Donarski, Katowice

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wokalista | utwory | koncert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama