Jarocin Festiwal
Reklama

Jarocińskie Rytmy Młodych: jaki czwartek, taki cały Jarocin [RELACJA]

Wiele osób mówi, że Jarocińskie Rytmy Młodych to przeddzień festiwalu, ale pragnę przypomnieć, że od takiego przeglądu zaczęła się cała historia tego wydarzenia. Kto nie był w czwartek w jarocińskim amfiteatrze, ten trąba, ale na wasze szczęście będziecie mieli okazję zobaczyć młodziaków z Sad Smiles jeszcze raz, tym razem na Dużej Scenie.

Wiele osób mówi, że Jarocińskie Rytmy Młodych to przeddzień festiwalu, ale pragnę przypomnieć, że od takiego przeglądu zaczęła się cała historia tego wydarzenia. Kto nie był w czwartek w jarocińskim amfiteatrze, ten trąba, ale na wasze szczęście będziecie mieli okazję zobaczyć młodziaków z Sad Smiles jeszcze raz, tym razem na Dużej Scenie.
Sad Smiles na scenie Jarocińskich Rytmów Młodych /Natalia Nazar /INTERIA.PL

Wiadomo, że fajnie jest posłuchać gwiazd, z którymi możemy sobie pośpiewać. Ale jeszcze fajniej patrzeć na młodą energię i to, jak jarają się byciem na scenie. A w tym roku Jarocińskie Rytmy Młodych naprawdę wygrali młodzi. Ale, ale do zwycięskich 16-latków jeszcze dojdziemy. Na razie od początku. Koncerty konkursowe zaczął Ziembul, wybrany do finałowej piątki przez internautów. Muzycznie to zespół przypominający mi trochę Róże Europy, ale bardziej z czasów "Stańcie przed lustrami" niż "Jedwabiu". Komplement, lubię Róże Europy. W trakcie koncertu Ziembula ktoś krzyknął z publiczności, że są zajebiści. No i tak, no i owszem. Jesteście fajni jak Tommy Lee Jones.

Reklama

Potem wspomniane Sad Smiles. "Gówniarze" - pomyślelibyście. A i tekstów, i grania mogą pozazdrościć niejedni, którzy występują od dekad. Przy "Siad, leżeć, aport, zostań" już totalnie chciałam, żeby wygrali. Ten zespół ma wszystko - pasję, charyzmatycznego wokalistę, urocze chórki (chcemy ich więcej) i młodzieńczy, ale bardzo już dojrzały, bunt. No i ściągnęli ludzi pod scenę. O 17, w pełnym słońcu. To już coś znaczy.

Trzeci zespół to Hengelo, czyli zwycięzcy Przeglądu Wszyscy Śpiewamy Na Rockowo i przeglądu w Gostyninie, więc do wielkopolskiego hat tricka brakowało tylko Jarocina. Po pierwszym kawałku stwierdziłam, że chyba za łatwo się zakochuje, ale ach, te falsety. Po Sad Smiles nie mieli łatwego zadania, bo grają wolniej, więc trudniej do tego machać głową i skakać, ale że wygrywają różne koncerty wcale mnie nie dziwi.

Po nich na scenę wyszła Joulie Fox. Jeśli z nazwy nic wam to nie mówi, to możecie odpalić sobie brytyjską edycję "Love Island" i usłyszycie tam jej "Wild Heart". Jeśli to za mało, to jeszcze można dodać do tego nagranie z finału konkursu Glastonbury 2020, bo wystąpiła tam z singlem "Oops I am Dead". Bardziej siadły mi jej angielskojęzyczne kawałki, niż te polskie, co prawdopodobnie oznacza, że przygrzało mi słońce i bredzę. Jakkolwiek postawiłabym ją bliżej popu niż rocka, to pobawiłam się dobrze, a o to chyba chodzi.

Francis Tuan - ostatni konkursowy zespół. Pan Zupka. Muzyka, która balansuje dla mnie na granicy zajebistego feelingu i kiczu, w taki sposób, że trochę nie wiesz, czego słuchasz, ale ci się podoba. I - teraz solidarność ludzi po studiach polonistycznych - teksty też są doskonałe. Dla mnie konkursowy numer dwa, no bo jednak Sad Smiles...

Kiedy jury obradowało, odbyły się jeszcze dwa koncerty. Na początek publiczność rozgrzał Bartas Szymoniak, niegdysiejszy wokalista Sztywnego Palu Azji. Teraz gra beat rock. Ostatnio na Jarocinie wymyślili pink punk, teraz beat rock... Ustanówmy to nową tradycją. W pewnym momencie na scenie pojawił się Dżej Dżej, wokalista Big Cyca, i wspólnie zaśpiewali "Dziki kraj! Od morza do morza / Dziki kraj! Z piekła na szczyt / Dziki kraj! Sowiecka obroża / Dziki kraj! Tak nie da się żyć". "Dedykujemy to wszystkim ludziom dobrej woli" - skomentował Bartas.

Przed piosenką "Powroty" podziękował też Trójce, za to, że dostrzegli jego piosenkę, później przez dziewięć tygodni utrzymującą się na szczycie listy przebojów. Aferka z Kazikiem i Trójką była akurat nie o tym kawałku. To nie to, że glosowanie na Kazika było zmanipulowane, bo na pierwszym powinno być Deep Purple, dlatego na poprawionej liście na pierwszym miejscu znalazł się Szymoniak. Nie pytajcie, przeczytajcie tutaj. Ale w Jarocinie o "Wojowniku miłości" też wspomniał. "Potem z Kazikiem śmialiśmy się ze wszystkich rzeczy, które wydarzyły się po 15 maja" - powiedział. Była też nowa wersja "Kocham wolność" i jak nie lubię przerabiania klasyków, to to akurat dobre. Ogólnie nie był to zbyt dynamiczny koncert, ale za imitowanie trąbki należą się dożywotnie propsy.

Po nim jeszcze Smokes of Krakatau. Ten koncert był już w opór dynamiczny. To było napisane bez sarkazmu jak coś. Tu już była sprawdzana wytrzymałość barierek pod sceną. Ależ bym ich brała na Dużą Scenę. Doskonała rozgrzewka przed ogłoszeniem wyników.

Właśnie wyniki... Francis Tuan śpiewa w jednej piosence: "Czy naprawdę chcesz sprawdzać kto ma większego bzika? / Skoro grasz w tę grę to proszę ja potrafię przegrywać". I do niczego się ta umiejętność nie przydała, bo odebrali na scenie wyróżnienie. A wygrali Sad Smiles! Widzicie, mówiłam. Weźcie mnie do komisji za rok, znam się na tym.

Ostatni punkt programu to koncert "Budyń jest wszędzie", dla zmarłego w 2022 roku Jacka "Budynia" Szymkiewicza, lidera Pogodno. Na szczęście to nie był smutny hołd, tylko dobry jam, zabawa sprawnych muzyków i przyjaciół. Nie zabrakło sekcji dętej, która robi paparara, i uśmiechu. Chyba było tak, jak miało być. Chociaż były też momenty, kiedy serduszko trochę drgnęło, jak przy "Właścicielce". Podobno jaki czwartek, taki cały Jarocin. Sooo... can’t wait.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jarocin Festiwal | Jarocin Festiwal 2023 | Francis Tuan | Pogodno
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy