Ulubieniec widzów wyrzucony z Eurowizji. "Decyzja nieadekwatna i szokująca"
Holenderski nadawca wystosował oświadczenie dotyczące wyrzucenia ich reprezentanta z finału Eurowizji. Stacja AVROTROS zdecydowała się ujawnić szczegóły sprawy, nazywając decyzję Europejskiej Unii Nadawców "nieadekwatną i szokującą".
Joost Klein, reprezentant Holandii na Eurowizji 2024, był uważany z jednego z faworytów konkursu. Ostatecznie jednak nie wystąpi on w finale, bo organizatorzy wykluczyli go z koncertu.
Po drugim półfinale Klein został najpierw zawieszony przez Europejską Unię Nadawców (nie wziął udziału w żadnej z prób przed sobotnim koncertem), a następnie wyrzucony z konkursu. Sprawa została też przekazana policji w Malmo.
"Szwedzka policja zbadała skargę złożoną przez członkinię ekipy produkcyjnej po incydencie, który nastąpił po jej występie w czwartkowym wieczornym półfinale. Dopóki proces prawny toczy się dalej, kontynuowanie przez niego udziału w Konkursie byłoby niewłaściwe" - czytamy w oświadczeniu EBU.
"Prowadzimy politykę zerowej tolerancji wobec niewłaściwego zachowania podczas naszego wydarzenia i dokładamy wszelkich starań, aby zapewnić bezpieczne środowisko pracy wszystkim pracownikom Konkursu. W świetle tego zachowanie Joosta Kleina wobec członka zespołu uznaje się za naruszenie zasad Konkursu" - piszą dalej organizatorzy. Podkreślili również, że "w tym incydencie nie brał udziału żaden inny wykonawca ani członek delegacji".
Co takiego stało się za kulisami Eurowizji, że doprowadziło to do wykluczenia Joosta Kleina? Pierwsze doniesienia mówiły o "fizycznej agresji" gwiazdora wobec kobiety z produkcji lub fotografki Eurowizji 2024. Nie brakowało też doniesień, że wokalista starł się z delegacją Izraela i to doprowadziło do jego wykluczenia.
Już 11 maja policja w Malmo wydała komunikat, że bada sprawę dotyczącą "gróźb karalnych". Więcej światła na całą sprawę rzucił holenderski nadawca AVROTROS. W pierwszym komunikacie po dyskwalifikacji napisano, że kara dla Holendra jest "nieadekwatna i szokująca". W drugim oświadczeniu ujawniono szczegóły sprawy.
"Incydent [z udziałem Joosta] miał miejsce w czwartkowy wieczór. Wbrew wcześniejszym ustaleniom Joost był filmowany zaraz po zejściu ze sceny i gdy wchodził do green roomu. W tamtym momencie dawał on wielokrotnie do zrozumienia, że nie chce być kręcony. Nie zostało to uszanowane. To doprowadziło do gróźb, które rzucił w stronę operatorki. Joost w ogóle jej nie dotknął. Incydent został zgłoszony, po czym EBU i policja wszczęła dochodzenia" - czytamy.
"Wczoraj i dziś konsultowaliśmy sprawę z EBU i zaproponowaliśmy kilka rozwiązań. Mimo to zdecydowano się zdyskwalifikować naszego reprezentanta. AVROTROS uznaje karę za bardzo surową i nieadekwatną. Jesteśmy za dobrymi manierami - nie ma co do tego wątpliwości - ale naszym zdaniem wykluczenie nas z konkursu nie jest odpowiednio wyważone w stosunku do przewinienia. Jesteśmy rozczarowani i smutni z powodu milionów fanów, którzy czekali na ten wieczór. To, co Joost wniósł do Holandii i Europy, nie powinno się tak skończyć" - czytamy.