Reklama

Zaczynała w kościele

Brytyjska wokalistka Alice Russell zaczynała karierę w... kościelnym chórze. Później stała się jednym z najważniejszych białych głosów w muzyce neo-soul i ulubioną wokalistką Daddy'ego G z Massive Attack.

Artystka, porównywana do Duffy, Joss Stone czy nawet Amy Winehouse, w piątek (17 lipca) wystąpi w warszawskiej Fabryce Trzciny. Będzie to druga wizyta Alice w naszym kraju:

- Poprzedni mój pobyt w Polsce był dosyć zwariowany. Graliśmy w podziemnym klubie. Teraz też powinno być świetnie, bo przyjeżdżam z tym samym składem. Czy szykujemy jakieś niespodzianki? Pewnie tak. Mogę zdradzić, że zagramy własne wersje "Seven Nation Army" The White Stripes i "Crazy" Seala - mówi w rozmowie z INTERIA.PL.

Wokalistka będzie promowała w Warszawie najnowszy ostatni album zatytułowany "Pot Of Gold", który ukazał się na świecie jesienią 2008 roku. Alice Russell zdecydowała się wydać płytę w założonej przez siebie wytwórni:

Reklama

- Rynek muzyczny bardzo się zmienił. A dzięki internetowi o wiele łatwiej jest wydawać płyty na własną rękę. Wciąż jednak, wydając nawet dla małych niezależnych labelów - artyści oddają prawa autorskie do swoich kompozycji. A mając własną wytwórnię masz więcej kontroli nad swoją muzyką. Oczywiście, wymaga to od ciebie większego nakładu pracy, ale polecam to innym artystom. Czy oznacza to, że duże wytwórnie płytowe są w okresie schyłkowym? Nie, one zawsze znajdą dla siebie miejsce. Ale niezależnie artyści mają teraz o wiele więcej możliwości - przekonuje.

W Warszawie być może usłyszymy premierowe kompozycje artystki, które mogą zaskoczyć fanów Russell:

- Nowe piosenki są bardzo electro. Czasami nawet punkowe! Słucham dużo Simian Mobile Disco i ostatniej płyty Grace Jones, być może dlatego nowa płyta będzie brzmieć mocnej - zdradziła.

Alice często podkreśla swoje liczne inspiracje, z których można ułożyć pokaźną listę artystów. A gdyby tak zmuszono ją do wymienienia jednego ulubionego wykonawcy?

- O mój Boże! Już mnie rozbolała głowa (śmiech)! Jeżeli jednak miałabym wskazać jedną osobę, to byłby chyba... Steve Wonder. I jeszcze Prince (śmiech)! Bardzo ciężko jest wskazać jednego artystę, który mnie najmocniej inspiruje - powiedziała.

A czy Alice wciąż inspirują czasy, gdy jako dziecko śpiewała w chórze kościelnym?

- Mój tata był organistą w kościele i postanowił z mamą, że będę śpiewała co niedzielę w chórze podczas mszy. Z perspektywy czasu cieszę się, że miałam okazję regularnie śpiewać już od najmłodszych lat. Polecam to innym początkującym wokalistom - śmieje się piosenkarka.

Alice Russell wystąpi w piątek (17 lipca) w Fabryce Trzciny w Warszawie. Początek koncertu o 20.30.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Warszawa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy