Reklama

Wytwórnia wyśle na odwyk?

Czy muzycy zostaną poddani ścisłej kontroli ze strony wytwórni płytowych?

Marc Marot, były szef wytwórni Island Records, przekonuje, że w kontraktach gwiazd powinny zostać umieszczone klauzule, umożliwiające firmom płytowym ingerencję w życie wykonawców, którzy cierpią na przykład na depresję, anoreksję lub mają problemy z używkami.

"Z biznesowego punktu widzenia, przemysł muzyczny jest żałosny" - przekonuje Marot, który zamierza zawierać "klauzule bezpieczeństwa" z każdym artystą.

Taki zapis w kontrakcie pozwalałby wytwórniom na przykład wysłać artystę na terapię odwykową. Były szef Island Records przekonuje, że takie rozwiązanie byłoby zabezpieczeniem nie tylko dla labeli, ale też dla gwiazd. Dlatego według niego taki zapis należy umieszczać w umowach.

Reklama

Marot argumentuje, że artyści są stronami umowy i dlatego wytwórnie powinny otrzymać legalnie prawo ingerencji w życie osobiste gwiazd w przypadku, gdy ich zachowanie zagraża realizacji kontraktu.

A jak na pomysł Marota reagują muzycy?

"Jeżeli otrzymałbym do podpisania kontrakt zawierający postanowienie, dzięki któremu firma mogłaby interweniować w przypadku problemów osobistych, byłbym bardzo podejrzliwy" - skomentował Dave Okumu z zespołu The Invisible.

"Pete Doherty i Amy Winehouse... Wiele osób oddałoby wszystko, by otrzymać taką szansę, jako oni dostali od wytwórni. Kiedy Amy Winehouse zaczęła zbytnio imprezować, firma płytowa powinna rozwiązać z nią kontrakt. To byłby wielki gest, gdyby label powiedział: Nie tolerujemy brania narkotyków i beznadziejnych koncertów" - stwierdził Joseph Mount z Metronomy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: muzycy | wytwórnia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy