Reklama

Telefonowała do Whitney Houston kilka godzin przed śmiercią

Wokalistka Dionne Warwick była w szoku, kiedy 11 lutego znaleziono ciało jej kuzynki Whitney Houstonw hotelowym pokoju w Beverly Hills.

Warwick ujawniła, że telefonowała do słynnej piosenkarki na kilka godzin przed tragedią. Przypomnijmy, że gwiazda zmarła tragicznie 11 lutego. Jej ciało znaleziono w wannie apartamentu Beverly Hilton Hotel. Przyczyną śmierci było prawdopodobnie zmieszanie silnych leków psychotropowych z alkoholem.

Warwick wyjawiła, że jako jedna z ostatnich rozmawiała z tragicznie zmarłą artystką. Kuzynki gaworzyły o wieczornym przyjęciu.

"Zadzwoniłam do niej tego dnia koło południa. Zapytała mnie, czy przyjdę na imprezę. Odparłam, że się wybieram. Whitney powiedziała: 'chcę, żebyś tam była, koniecznie musisz przyjść'. Później już nie rozmawiałyśmy" - wspominała Warwick w rozmowie z dziennikarzami "Good Morning America".

"Była taka radosna i szczęśliwa. Miała wszystko, czego chciała, miała po co żyć" - kręci głową kuzynka.

Reklama

Warwick twierdzi, że nic nie wskazywało na dramat, który miał wydarzyć się nieco później. Podobnie mówiła matka zmarłej, która również przeprowadziła rozmowę z córką feralnego dnia.

Whitney Houston zmarła 11 lutego; w trakcie dochodzenia w sprawie zgonu wokalistki nie wykryto okoliczności wskazujących na działanie osób trzecich, wykluczono również popełnienie samobójstwa.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Whitney Houston | Whitney
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy