Reklama

Santor: Nie nadaję się do...

Irena Santor zdradza nam, czym zajmowałaby się, gdyby nie śpiewała i podsumowuje lata spędzone na scenie.

Pierwsza dama polskiej piosenki obchodzi w tym roku podwójny jubileusz: 50 lat działalności artystycznej i 75. rocznicę urodzin.

- Te lata były piękne, były ciekawe, trudne, radosne. Nie chciałabym ich nikomu oddać ani o nich zapomnieć - podkreśla Irena Santor w rozmowie z INTERIA.PL.

Pani Irena wyjawiła, że jej kariera sceniczna nie była wcale taka pewna.

- Byłam przygotowana do zawodu zdobienia szkła. Na szczęście dla szkła, dla fabryk i dla tej profesji nic z tego nie wynikło. Moi nauczyciele zdecydowali, że przedstawią mnie wielkiemu muzykowi. On orzekł, że mam śpiewać i to właściwie jego wina - śmieje się piosenkarka.

Reklama

Zobacz naszą rozmowę z Ireną Santor!

Jubilatka przyznaje, że w pewnym momencie przestała nadążać za aktualnymi trendami i została w swoim, bezpieczniejszym i wygodniejszym świecie.

- Nie nadaję się do dziś pojmowanej reklamy. Udało mi się tego uniknąć, udało mi się obronić siebie. Starałam się, żeby mój zawód był najważniejszy - podkreśla Irena Santor.

- Zawód artysty jest bardzo wymagający, bo przychodzą nowe mody, nowe trendy, a nas - starszych - zobowiązuje się do tego, żebyśmy byli bardzo współcześni. Publiczność na szczęście akceptuje i nas, i nowoczesność - dodaje z uśmiechem.

Czytaj także:

75 lat Ireny Santor

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Irena | Irena Santor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy