Reklama

Najlepsze klipy roku. Zobacz!

Przedstawiamy 10 najlepszych teledysków 2009 roku. To klipy, które zaskakiwały oryginalnością i dawały do myślenia.

Jak pokazuje poniższe zestawienie, budżet jest rzeczą drugorzędną. Zwycięski teledysk powstał w dwóch pomieszczeniach krakowskiej Alchemii. Gdy pomysł jest świetny, wiele więcej nie potrzeba.

Oto nasz ranking!

10. Arctic Monkeys - "Cornerstone"

Jeżeli klip z miejsca obwołany zostaje jednym z najnudniejszych teledysków wszech czasów, to znaczy, że prowokacja się udała. Alex Turner śpiewa na tle białej ściany do przenośnego odtwarzacza kasetowego. Ma na sobie czerwony sweterek. Czasami coś pokazuje, a raz nawet robi obrót wokół własnej osi. To wszystko. Głupie i banalne czy może zabawne i intrygujące? Rozstrzygnijcie sami.

Reklama

9. Jamie Cullum - "I'm All Over It"

On i ona. Zagubieni w świecie ludzi-manekinów. Metaforyczna, sympatyczna i romantyczna opowiastka o fasadowej rzeczywistości, przeznaczeniu, naturalności i sztuczności, poprawianiu świata, [dopisz własną propozycję].

8. Moby - "Pale Horses"

Tu jest równie metaforycznie, ale znacznie bardziej smutno i surrealistycznie. No i mamy do czynienia z animacją. Z ludzikiem Moby'ego - nazwanym ironicznie The Little Idiot - utożsamiamy się od samego początku. Co stworzy sobie namiastkę szczęścia, to zaraz ją traci. A im większe szczęście próbuje sobie narysować, tym większa klęska czeka w przedsionku. Ciekawe i ładnie narysowane.

7. Lily Allen - "Fuck You"

Przez trzy i pół minuty oglądamy świat oczami Lily Allen, która psoci co nie miara przy pomocy swoich magicznych rąk. Co chwilę kogoś wygina, pogrubia, wykręca, rzuca coś pod nogi, uprzykrza życie, a wszystko to na tle wesoło śpiewanego refrenu: "Fuck you".

6. Robbie Williams - "You Know Me"

Robbie w krainie czarów. Wokalista po drugiej stronie lustra staje się śpiewającym do marchewki królikiem, a za chórki robią kapusty. Piękna, malownicza scenografia i tradycyjnie świetny aktorsko Williams.

5. Audiofeels - "Nothing Else Matters"

Kultowa ballada Metalliki zasługiwała na wysmakowany teledysk. Abstrahując od tego, czy cover się udał czy nie, klip świetnie pokazuje skupienie zawarte w brzmieniu tego utworu. Choć produkcja jest niskobudżetowa, wcale tego nie odczuwamy. Obrazki z dzieckiem, drzewem i starym człowiekiem są dopieszczone i doskonale współgrają z utworem. Bo powiedzmy sobie szczerze - Kirk Hammett strzelający jogurtem w kamerę to nie jest szczytowe osiągnięcie Metalliki w dziedzinie teledysków.

4. Pony Pony Run Run - "Hey You"

Konwencja pocztówek z wakacji - świetne ujęcia, wyjątkowe miejsca i cieszący się życiem główni bohaterowie. Teledysk wręcz brawurowo pokazuje życie, o którym wielu z nas marzy. Miłość i niekończące się wakacje. Wspaniałe połączenie.

3. Coldplay - "Strawberry Swing"

Trzy wymiary to za mało - tak najkrócej można podsumować pomysłowy klip Coldplay. Chris Martin przebrany w kostium superbohatera przemierza odrealniony świat i walczy z kolejnymi potwornymi zwierzakami. W końcu ratuje uwięzioną w filiżance księżniczkę ze szponów gigantycznej wiewiórki dzięki orzechowi-bombie. Ta opowieść nie ma przodu, tyłu, góry, dołu, superbohater stoi, lata, biega, ale tak naprawdę leży i czołga się... Najważniejsza jest w tym jednak bajkowa historia. Dziecięce ideały nie potrzebują perspektywy.

2. Depeche Mode - "Peace"

Często związki między teledyskiem a słowami piosenki są bardzo luźne, mamy sytuacje, że klip idzie swoją drogą, a treść utworu swoją. W przypadku "Peace" mamy nie tyle spójność, co wręcz rozmowę obrazu z tym, co śpiewa Dave Gahan. Oglądamy skrawki życia głównej bohaterki, widzimy serię przygnębiającym, beznadziejnych wręcz sytuacji, natomiast z głośników dobiega obietnica o spokoju, który nadejdzie. Wydaje się, że smutna bohaterka mimo wszystko wierzy w tę obietnicę, dzięki czemu wierzy w nią również odbiorca.

Francuski duet reżyserski Jonas & François miał niełatwe zadanie, bo dostał utwór, który ma charakter hymnu. Poradzili sobie doskonale. Teledysk unika banału, patosu, a przy tym jest dość czytelny. To pierwszy klip Depeche Mode, w którym nie oglądamy członków zespołu.

1. Editors - You Don't Know Love

Klip świeżutki, bo z grudnia. Być może zachwyt jest przedwczesny, bo poprzednie teledyski miały czas, żeby okrzepnąć w naszej świadomości. Ale nie sposób nie docenić fantastycznego, zmysłowego, działającego na wyobraźnię tańca.

Te niesamowite figury wyrażają całą gamę emocji związanych z byciem razem. Jest tu i namiętność, i nienawiść. Siła i delikatność. Bohaterowie walczą ze sobą, by za chwilę zbliżyć się do siebie. Intrygujące wrażenie sprawiają milczący obserwatorzy. Utwór "You Don't Know Love" był wyjątkowo trudny do przeniesienia na ekran. Najwyraźniej Kraków podziałał na twórców klipu inspirująco. Arcydzieło? Oceńcie sami:

Michał Michalak

Czytaj blog "Język elit" Michała Michalaka

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy