Reklama

Górniak sama informowała media?

"Ona dążyła do tego, by o niej ciągle pisano" - powiedziała Alicja Borkowska, zeznając w piątek (18 kwietnia) jako świadek pozwanego w Sądzie Okręgowym w Warszawie.

Borkowska - która razem z Górniak występowała w musicalu "Metro" - była też żoną producenta tego spektaklu Wiktora Kubiaka. Górniak w latach 90. przez kilka lat mieszkała w ich domu w Londynie (Kubiak był wtedy jej menedżerem).

"Górniak łączyła życie prywatne z zawodowym, bo mieszkała u swego menedżera i korzystała z jego zasobów" - dodała Borkowska.

Reklama

"Wszystko, co się wydarzyło w jej życiu prywatnym, przekazywała do prasy" - zeznała.

Dodała, że informacje te dotyczyły też jej relacji z mężczyznami; wymieniła w tym kontekście nazwiska Roberta Kozyry, Piotra Kraśki, Piotra Gembarowskiego, Dariusza Kordka i Krzysztofa Ibisza.

Pytana przez adwokata pozwanego mec. Marka Gromelskiego, czy w książce Krysiaka było coś więcej niż to, co Górniak sama mówiła mediom, Borkowska odparła, że np. była informacja o tym, co łączyło piosenkarkę z producentem jej angielskiej płyty. Dodała, że Górniak nikomu nie chciała natomiast opowiadać o jej relacjach z ojcem. Przyznała, że potwierdziła Krysiakowi - na potrzeby jego książki - różne informacje o Górniak.

Pytana przez sąd, Borkowska zapewniła, że "nie była pokłócona z Górniak", choć dodała, że nie utrzymuje z nią stosunków. Pełnomocnik nieobecnej w sądzie powódki mec. Maciej Ślusarek spytał Borkowską, czy była zazdrosna o relacje swego byłego męża z Górniak. "Nie" - padła odpowiedź.

W piątek nie stawił się znany showman Kuba Wojewódzki, którego sąd wezwał na kolejną rozprawę w lipcu.

Zdaniem mec. Ślusarka, piątkowe zeznania nie będą miały "żadnego wpływu" na wyrok. Przeciwnego zdania jest mec. Gromelski, według którego świadek wykazała, że powódka "dośćumiejętnie reżyserowała pewne sprawy".

Mec. Gromelski, który chce oddalenia pozwu, uważa, że "skandale służą powódce", bo "gwiazdy estrady obłudnie się im sprzeciwiają, ale z nich żyją, a procesy wytaczają po to, by jeszcze zwiększyć popularność".

Górniak wytoczyła proces o ochronę dóbr osobistych autorowi książki pt. "Edyta Górniak: Bez cenzury", która - zdaniem piosenkarki - narusza jej prywatność i podaje nieprawdę. W pozwie domaga się od sądu, by nakazał autorowi przeprosiny, zakazał dalszego rozpowszechniania publikacji i zasądził 20 tys. zł zadośćuczynienia na cel dobroczynny. Piosenkarka mówi, że książka to "nieprawda w 97 proc.", a Krysiak - który nie kontaktował się z nią - powielając plotki o niej, "nadał im nową żywotność".

Już w 2005 r. sąd - w drodze tzw. zabezpieczenia powództwa - zakazał rozpowszechniania książki, podzielając opinię Górniak, że nim zapadnie wyrok, może ona wyrządzić "nieodwracalne szkody".

Książka była jednak dostępna, m.in. przez internet.

Górniak wytoczyła kilka procesów mediom za naruszanie jej prywatności, czci i dobrego imienia. Wygrała już proces z "Super Expressem" za publikacje o niej, kiedy była w szpitalu, gdzie urodziła syna; z "Faktem" zawarła zaś w takiej sprawie ugodę. Piosenkarka mówiła, że w trakcie ciąży była nękana przez media, a do szpitala, w którym rodziła, "wkradali się" fotoreporterzy. W 2004 r. Górniak ogłosiła nawet koniec artystycznej kariery w związku z tym, a dziennikarzy nazwała "szczurami, które mają krew na rękach".

Gwiazdy ekranu czy estrady wygrywają ostatnio procesy wytaczane kolorowym pismom za naruszanie dóbr osobistych. Nawet "celebrities" mają prawo do ochrony prywatności - uznał w styczniu tego roku Sąd Najwyższy, potwierdzając nakazanie dziennikowi "Fakt" przeprosin aktorki Anny Muchy za publikację jej zdjęć topless bez jej zgody oraz zapłaty 75 tys.

Zobacz teledyski Edyty Górniak na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: życie prywatne | piosenkarki | popularność | książki | Edyta Górniak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy