Reklama

Córka prosiła ją, by przestała pić

Amerykańskie media ujawniają kolejne szczegóły ostatnich chwil życia piosenkarki Whitney Houston.

Magazyn "National Enquirer" napisał, że córka amerykańskiej wokalistki, Bobbi Kristina, ostrzegała matkę dzień przed jej tragiczną śmiercią (11 lutego), by przystopowała z imprezowaniem. Whitney Houston kilkadziesiąt godzin przed zgonem bawiła się w klubie Tru Hollywood.

"Bobbi Kristina przekonywała ją, że ma już przestać pić. Co więcej, poprosiła ochroniarza matki, by ten pilnował jej" - twierdzi rozmówca "National Enquirer".

Informator magazynu zdradza, że również i sugestie ochroniarza zostały zignorowane przez gwiazdę.

"Kiedy chciał jej wyjąć drinka z ręki, ta szybko odwracała się i mówiła mu ze śmiechem, że wypije jeszcze jednego" - czytamy.

W piątek nad ranem (10 lutego) Whitney Houston była widziana na balkonie hotelowego apartamentu, skąd krzyczała: "Mam już dosyć tego wszystkiego!".

Reklama

"Ochrona hotelu została dwukrotnie wezwana, by ją uspokoić. Ona wściekała się i krzyczała, że obsługa hotelu ją dręczy" - twierdzi świadek.

"National Enquirer" ujawnił również, że ciało Whitney Houston w hotelowej łazience znalazł ochroniarz gwiazdy.

"Jej głowa znajdowała się pod wodą, ramiona zwisały poza wanną, a kolana wystawały ponad wodę. Ochroniarz szybko podbiegł do niej i wyciągnął ją z wanny" - relacjonuje informator gazety.

Niestety, 48-letniej artystki nie udało się uratować. Przybyli na miejsce lekarze stwierdzili zgon w sobotę o 15.55 czasu lokalnego.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: życia | piosenkarki | Whitney | Whitney Houston
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy