Reklama

Boyzone: Wokalista nie żyje!

Stephen Gately, wokalista irlandzkiego boysbandu Boyzone, zmarł w sobotę (10 października) na wakacjach na Majorce. Miał 33 lata.

Przyczyna śmierci Gately'ego nie została oficjalnie podana. Policja podała, że nie ma "podejrzanych okoliczności" zgonu.

Brytyjskie gazety informują, że wyszedł na kilka drinków, a potem wrócił do swojego pokoju, gdzie położył się spać. Wokalista jednak się już nie obudził.

Wakacje spędzał ze swoim partnerem, Andrew Cowlesem. W 2006 roku w Londynie wstąpił z nim w związek partnerski.

"Wciąż zajęty - wiele do zrobienia. Skupiam się na skończeniu mojej książki, więc może tu być cicho" - to ostatni wpis Gately'ego w serwisie Twitter, datowany na 6 października.

Reklama

"Jesteśmy wszyscy absolutnie wstrząśnięci. Widziałem się z nim w poniedziałek na rozdaniu nagród. Na razie nie wiemy jeszcze co się stało. Był wspaniałym człowiekiem" - komentował Louis Walsh, menedżer Boyzone.

W niedzielę, 11 października, na Majorkę polecieli Walsh wraz z pozostałymi wokalistami Boyzone.

"Stephen był wspaniałym człowiekiem. Rozświetlał nasze życie i wielu przyjaciół, których miał na całym świecie. Kochamy cię i będziemy zawsze za tobą tęsknić" - głosi oświadczenie kolegów Gately'ego z zespołu.

Kondolencje bliskim i przyjaciołom przekazał także m.in. Elton John.

Przypomnijmy, że Boyzone - jeden z najpopularniejszych boysbandów lat 90., powrócił na scenę w 2007 roku, po 8-letniej przerwie. Każda z trzech studyjnych płyt osiągnęła szczyt brytyjskiej listy przebojów, tak samo jako sześć singli - "Words", "A Different Beat", "All That I Need", "No Matter What", "When The Going Gets Tough" i "You Needed Me".

Gately po rozpadzie Boyzone kontynuował karierę jako wykonawca solowy. Występował również z sukcesem w musicalach. W 2007 roku wystąpił w telewizyjnym show "Dancing On Ice" ("Gwiazdy tańczą na lodzie").

Czytaj także:

Powrót Boyzone

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Boyzone | życia | wokalista | nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama