Reklama

Bee Gees: "Mam do dziś wyrzuty, że..."

Poruszające wyznanie ostatniego żyjącego członka popularnej grupy Bee Gees.

W szczerym wywiadzie dla magazynu "Rolling Stone" wokalista Barry Gibb wyznał, że jego relacje z nieżyjącymi już braćmi Andym, Robinem i Mauricem nie były najlepsze.

Ostatni z żyjących wokalistów Bee Gees przyznał, że nagła śmierć Andy'ego w 1988 roku zaskoczyła go bardzo zwłaszcza, że nie miał szans pożegnać się z bratem.

Natomiast jego relacje z występującymi w Bee Gees Mauricem (zm. 2003) i Robinem (zm. 2012) były dalekie od ideału.

"Mam do dziś wyrzuty, że pod koniec nie byliśmy dobrymi kolegami. Zawsze pojawiał się jakiś konflikt" - wyznał.

Reklama

"Maurice umierał dwa dni, a ja nie miałem z nim najlepszego kontaktu. Z Robinem potrafiłem porozumieć się w kwestii muzyki, natomiast winnych sprawach nie było nam po drodze" - powiedział.

"Byliśmy braćmi, ale nie byliśmy tak naprawdę przyjaciółmi. Było tak wiele złych momentów... Szkoda, że tych przyjemnych chwil nie było więcej" - zakończył ze smutkiem Barry Gibb.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bee Gees
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy