Yes, U - Devastations
- wykonawca
- Devastations
- wytwórnia
- Sonic
- premiera
- 17 września 2007
- gatunek
- Alternatywa
- liczba utworów
- 10
O płycie
Grupa Devastations jest dziś wpisana na całkiem już pokaźną listę australijskich sensacji na rockowej scenie - po takich wykonawcach, jak choćby The Birthday Party i Nick Cave, Crime & The City Solution, The Go-Betweens czy The Dirty Three. Pociąg do mrocznych klimatów, a jednocześnie ogromny talent do pisania ballad sprawia, że często bywa ona porównywana do Cave'a i Tindersticks. Nie przywiązując zbytniej wagi do owych porównań, czy już zupełnie nieznośnych aluzji do gotyckiego rocka, trio z Melbourne - przy małym wsparciu przyjaciół - na swej trzeciej dużej płycie, "Yes, U" (pierwszej dla Beggars Banquet) - kontynuuje nagrywanie własnej wersji rocka w wersji noir. Bardzo noir. Devastations pojawili się w Europie - a konkretnie w Berlinie - już rok po powstaniu, czyli w 2003 roku. I od razu po wydaniu debiutanckiego albumu zdobyli uznanie po obu stronach Atlantyku. W Europie - po występach w firmowanym przez Alexandra Hacke'go (Einsturzende Neubauten) cyklu koncertów Bada Bing, a w USA - kiedy Karen O z Yeah Yeah Yeahs na łamach "Mojo" powiedziała, że płyta "Devastations" "to najlepsza rzecz, jaką słyszała od roku". A potem było już tylko lepiej. Na "Coal" (2005) zespół doprowadził do doskonałości tak swoją balladystykę, jak i wybitny dar kształtowania muzycznej przestrzeni i wykorzystywania pełnej palety ciemnych, muzycznych barw. Album przyciągnął uwagę szefów wytwórni Beggars Banquet, został podpisany kontrakt. Do nagrania "Yes, U" w studiu berlińskim zaangażowany został Jeremy Glover, a całość zmiksował już w Nowym Jorku Chris Coady (Blonde Redhead, TV On The Radio). Rezultat jest imponujący, zwłaszcza kiedy posłucha się następujących po sobie utworów "Rosa" i "The Pest", z których pierwszy jest tour de force głównego wokalisty Conrada Standisha, przytłacza gęstością brzmienia i jawi się niczym zapis podróży do jądra ciemności. "The Pest" natomiast prezentuje drugie, bardziej atmosferyczne i wyciszone oblicze Devastations oraz jest popisem wokalnym gitarzysty Toma Carlyona. Tym razem lista zauważalnych wpływów jest nieco dłuższa i bardziej stylistycznie zróżnicowana niż na "Coal" . Oczywiście nie sposób dalej nie zauważyć tu inspiracji Scottem Walkerem, Leonardem Cohenem i duetem Suicide, ale raz pojawia się tu coś z Talking Heads ("Mistakes"), a kiedy indziej coś z popowych symfonii Phila Spectora ("The Face Of Love"), a na koniec, w instrumentalnym "Misericordia" pojawia się jakby coś w duchu filmowych kompozycji mistrza Ennia Morricone. To są momenty, które w pożądany sposób nieco urozmaicają i rozjaśniają płytę, o której można powiedzieć dokładnie to samo, co pięć lat temu o debiutanckiej "Devastations" powiedziała Karen O.
Lista utworów
-
Vol. 1
-
1.
Black Ice
-
2.
Oh Me, Oh My
-
3.
Rosa
-
4.
The Pest
-
5.
As Sparks Fly Upwards
-
6.
Mistakes
-
7.
The Face of Love
-
8.
An Avalanche of Stars
-
9.
The Saddest Sound
-
10.
Misericordia
-
1.