Sub Pop na OFF Festival

Legendarna amerykańska wytwórnia płytowa Sub Pop objęła kuratelę nad jedną ze scen katowickiego OFF Festival (1-3 sierpnia).

Lyla Foy wystąpi w Katowicach fot. Veanne Tsui
Lyla Foy wystąpi w Katowicach fot. Veanne Tsuimateriały prasowe

Sub Pop zmienił historię muzyki przynajmniej raz. Był koniec lat 80., kiedy Bruce Pavitt i Jonathan Poneman postanowili założyć wytwórnię, która będzie promować muzykę nieodległą brzmieniowo od kapel z SST czy Touch and Go, ale bardziej przebojową. Brudną i smutną, a jednak wpadającą w ucho. W tym celu rezydująca w Seattle wytwórnia brała pod swoje skrzydła nieopierzonych młodziaków i ich zespoły: Nirvanę, Soundgarden, Mudhoney...

Mimo olbrzymiego sukcesu komercyjnego grunge'u, wydawcy nigdy nie porzucili niezależnego etosu, wyznaczając trendy w kolejnych dekadach. Choć pierwsze szlify zdobywali, wydając muzykę rockową, świetnie odnaleźli się poza światem gitar. Dość powiedzieć, że to pod ich skrzydłami rozkwitały kariery The Postal Service, Fleet Foxes, czy Shabazz Palaces. Według kilku opiniotwórczych portali eksperymentalny hip hop tych ostatnich zaprezentowany na albumie "Black Up" był najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła się muzyce w 2011 roku. Sub Pop będzie jednym z kuratorów Sceny Eksperymentalnej na OFF Festivalu. Artyści wytypowani przez wytwórnię wystąpią w Katowicach 1 sierpnia:

Wolf Eyes grają industrial, noise, free jazz, hardcore, metal i elektroniczną awangardę - wszystko, co może boleć. Grupa dowodzona przez Nate'a Younga mocno pracuje na porównania z takimi tuzami jak Merzbow, Einstürzende Neubauten czy Throbbing Gristle. Terroryzują hałasem, przyprawiają o ciarki atmosferą rodem z horrorów i hipnotyzują beznamiętnym wokalem.

Clipping zabierają hip hop w podobną podróż, co Shabazz Palaces czy Dälek, ale idą jeszcze dalej. Precyzyjne, szybkie, klasycznie brzmiące rapowane wersy Daveeda Diggsa co chwilę zalewa potężny hałas. Muzyka Williama Hutsona i Jonathana Snipesa (ex-Captain Ahab) to noise, w którym słychać odwołania do muzyki konkretnej, ale także do Fuck Buttons. Ta muzyka potrafi znokautować, ale warto podjąć wyzwanie i stanąć w ringu.

Debiut Lyli Foy w barwach Sub Pop powinien być sporym wydarzeniem. Lyla Foy ma bowiem papiery na gwiazdę dużego formatu. Jej melancholijne piosenki są oszczędne w środkach, minimalistyczne, przez co świetnie eksponują jej głos. A jest co eksponować! Artystka ma w sobie tę samą miękkość i enigmę, które cechują Kate Bush czy Lykke Li. Debiutanckie "Mirrors the Sky" ukaże się jeszcze w marcu i powinno nieźle namieszać.

Kiedyś znane głównie za sprawą samochodów, Motown i Granta Hilla upadłe Detroit wyrasta powoli na potęgę na post-punkowej scenie. Do zacnego grona Tyvek czy Bars of Gold dołącza właśnie Protomartyr. Gdzieś pomiędzy surowością Iceage, a wszechogarniającym mrokiem The Birthday Party. Jak to mówią: męskie granie. Ich nowy album "Under Color of Official Right" ukaże się w kwietniu nakładem Hardly Art, pododdziału Sub Pop.

Dowodzony przez Chrisa Cheveyo septet Rose Windows pragnie udowodnić, że pisanie nowatorskiej muzyki nie wymaga podróży w przyszłość. Zamiast stawiać na futuryzm Rose Windows żenią psychodelię Zachodniego Wybrzeża z indyjskim instrumentarium czy perskim transem. Klawisze grają jak na płytach Doorsów, gitary tną jak Led Zeppelin, a wokal uderza z siłą Jefferson Airplane, a przecież nie sposób powiedzieć: "Ale to już było".

Kto powiedział, że korzennego, brudnego, spalonego Słońcem rocka można grać tylko w Teksasie czy innym Tennessee? Duet Wild Books udowadnia, że śladami Jacka White'a i The Black Keys można ruszyć także w nadwiślańskim garażu. Wydane w tym roku debiutanckie "Wild Books" pokazuje retro-rocka w całej jego kopiącej tyłek okazałości.

Trzy lata temu Kaseciarz udowadniał nam, że można być surferem w Małopolsce. W ubiegłym roku powrócił, by nieść nam "Motörcycle Rock And Roll", czyli psychodelię, garaż, surf - w skrócie "dziadostwo rock". Szczęśliwie jakość dźwięku jest tu odwrotnie proporcjonalna do wartości estetycznej. Muzyka Macieja Nowackiego wyrywa z butów, a przecież - jak sam przyznaje - wziął się za muzykę tylko po to, by na imprezach opowiadać, że robi w kulturze.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas