Reklama

Hunter świętuje 25-lecie

Zespół Hunter świętuje właśnie 25-lecie działalności na polskiej scenie muzycznej. Dla lidera zespołu, Pawła "Draka" Grzegorczyka, jest to okazja do przywołania wspomnień jak również refleksji nad obecną kondycją zespołu.

Hunter powstał w 1985 roku w Szczytnie z inicjatywy Draka (wokal, gitara) oraz perkusisty Grzegorza "Brooza" Sławińskiego. Pierwszy okres działalności zespołu wyglądał tak jak w przypadku mnóstwa innych rockowych zespołów.

Jak wspomina Drak w rozmowie z INTERIA.PL: - Przez pierwszych 5 lat nie graliśmy swoich piosenek, wykonywaliśmy tylko covery. Zaczynaliśmy w piwnicy domu kultury w Szczytnie. Zimą, gdy zaczynaliśmy próby na zewnątrz było ciemno, gdy kończyliśmy - również. Musieliśmy maksymalnie wykorzystać czas, gdyż graliśmy tylko raz w tygodniu.

Reklama

Kolejnym etapem, wedle słów lidera, była przeprowadzka do Warszawy i nagrywanie debiutanckiego albumu, "Requiem", który ukazał się ostatecznie w 1995 roku.

- Płytę nagraliśmy w Niemczech, zmiksowaliśmy w Warszawie. Był to trudny czas, tkwiliśmy w głębokim podziemiu, walcząc o zainteresowanie jakiejś wytwórni naszym materiałem. Nasze próby okazały się bezowocne, gdyż ostatecznie wydaliśmy materiał własnym sumptem, korzystając z pomocy firm niezwiązanych z branżą muzyki metalowej. Powiedziałbym, że były to bardzo partyzanckie czasy.

Na kolejny studyjny album zespołu fani musieli czekać aż 8 lat, w trakcie których zespół jednak dość intensywnie koncertował, będąc m.in. gościem Przystanku Woodstock. W 2003 roku ukazała się płyta "Medeis".

- To właśnie wtedy zaczął kształtować się styl naszego zespołu, który sprawił, że pojawiało się coraz mniej określeń takich jak "polska Metallica", chociaż nie ukrywam że były dla nas wielką nobilitacją. Myślę jednak, że chodziło bardziej o swego rodzaju zjawisko na polskim rynku aniżeli bycie kopią Metalliki. "Medeis" było natomiast już takim skokiem w bok, szukaniem własnego stylu, który został dostrzeżony a jednocześnie mocno niezrozumiany przez wielu ludzi z branży, niepotrafiących nas sklasyfikować. Myślę jednak, że to dobrze, bo świadczy o tym, że stworzyliśmy coś własnego, niemieszczącego się w ścisłych ramach i o to nam właśnie chodziło. Wydaje mi się, że każdy powinien do tego dążyć - przekonuje lider Huntera.

Na następcę "Medeis" fani nie musieli czekać już tak długo. Album "T.E.L.I…" (wydany w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej) ukazał się w 2005 roku.

- Był to etap kiedy zaczęto nas puszczać w radio, pojawiliśmy się w telewizji, można powiedzieć, że wyszliśmy z najgłębszego podziemia a nawet zaczęliśmy wystawać lekko ponad ziemię - wspomina Drak w rozmowie z INTERIA.PL.

Kolejnym wydawnictwem Huntera było DVD "HolyWood" z 2006 roku, na którym znalazł się owoc współpracy Huntera z satyrykiem Krzysztofem Daukszewiczem - utwór "Easy Rider". Okazał się być sporym przebojem, docierając do 2. miejsca listy przebojów Programu III Polskiego Radia. Według Draka był to swego rodzaju przełom w karierze zespołu.

Ostatnim jak dotąd albumem zespołu jest wydany w 2009 roku "HellWood" ("najdojrzalszy" - mówi o nim Drak).

Jubileusz zespołu jest też dla Draka okazją do pochylenia się nad aktualną sytuacją Huntera.

- 25 lat to szmat czasu, ale myślę, że cały czas, od samego początku aż do chwili obecnej, w jakimś sensie znajdujemy się gdzieś 'pomiędzy niebem a piekłem' [tytuł utworu grupy z płyty "T.E.L.I…"]. Z całą pewnością na początku było ciężej, byliśmy nieznani, ciężko było się przebić, obecnie jest z tym nieco łatwiej, ale nie znaczy to że jest łatwo w ogóle. Nadal nie jesteśmy w stanie zająć się samym graniem, każdy z nas ma dodatkowe zajęcia, a przecież chodzi raczej o to żeby w całości skupić się na muzyce, nagrywać częściej, nagrywać coraz lepsze płyty. Niestety w dalszym ciągu nie jesteśmy w stanie tego robić, dlatego powiedziałbym, że cały czas jesteśmy zawieszeni 'pomiędzy niebem a piekłem'.

Muzyk nie ma wątpliwości, że największą zmorą jego zespołu, ale także całego polskiego rynku muzycznego jest ściąganie płyt z internetu.

- Wprawdzie unikamy tego tematu, ale taka jest rzeczywistość. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że ściągając mp3 tak naprawdę zabijają zespoły, które przecież muszą z czegoś żyć. W tej chwili mało który wykonawca w Polsce jest w stanie wyżyć ze sprzedaży płyt, tak naprawdę bez grania koncertów praktycznie nie funkcjonuje, nie rozwija się. Rozumiem jeśli ktoś ściąga piosenki, płyty po to, by ocenić czy dany zespół mu się podoba, a jeśli tak, to kupuje płytę w sklepie, bo o to w tym wszystkim chodzi.

- Zespoły muszą skądś czerpać środki na działalność, muszą z czegoś żyć, mają rodziny do wykarmienia. To jest właśnie największy horror tego wszystkiego. Gdyby każdy z fanów śpiewających nasze piosenki na koncertach kupił płytę to nie musielibyśmy się o nic martwić i myślę, że dotyczy to nie tylko naszego zespołu, ale całej branży rockowo-metalowej - podsumowuje Drak.

25-lecie działalności jest także okazją do snucia planów na przyszłość. Te najbliższe to wydanie DVD z zapisem koncertu Huntera w warszawskiej Stodole, który odbył się 7 listopada 2009 roku. Wydawnictwo ma podkreślać jubileusz zespołu i będzie zawierać sporo dodatków i ciekawostek.

Zespół ma również w planach wydanie materiału akustycznego, w formie CD/DVD. Być może w przyszłym roku ukaże się też nowa studyjna płyta zespołu.

19 listopada odbył się natomiast urodzinowy koncert Huntera w warszawskiej Stodole. Muzykom towarzyszył 20-osobowy chór, a także zaproszeni goście, wśród których był m.in. Litza (były gitarzysta Acid Drinkers). Zespół sprezentował z tej okazji swoim fanom 25 utworów.

Zobacz teledyski Huntera na stronach INTERIA.PL.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NAD | Hunter | płyta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy