Reklama

Wielki przebój Bryan Adams stworzył w 45 minut. Komu się nie spodobał?

Koncert Bryana Adamsa w Polsce już w poniedziałek 18 grudnia! Z tej okazji przypominamy historię legendarnego przeboju, jednego z wielu stworzonych przez artystę. (Everything I Do) I Do It For You" w 1991 roku zajmowało pierwsze miejsca na wszystkich możliwych listach przebojów. Niewiele jednak brakowało, żeby piosenka w ogóle nie znalazła się w filmie i wylądowała w koszu.

Koncert Bryana Adamsa w Polsce już w poniedziałek 18 grudnia! Z tej okazji przypominamy historię legendarnego przeboju, jednego z wielu stworzonych przez artystę. (Everything I Do) I Do It For You" w 1991 roku zajmowało pierwsze miejsca na wszystkich możliwych listach przebojów. Niewiele jednak brakowało, żeby piosenka w ogóle nie znalazła się w filmie i wylądowała w koszu.
Bryan Adams nagrał przebój do "Robin Hooda" w 45 minut. Nie wszystkim przypadł on jendak do gustu /Mick Hutson /Getty Images

Jak to jest, że większość wielkich przebojów powstaje błyskawicznie? Z tą piosenką było podobnie. Bryan Adams dostał propozycję napisania utworu do filmu "Robin Hood: Książę złodziei". Wiadomo było, że zapowiada się widowiskowa i - nie ukrywajmy - droga produkcja, więc piosenkę na pewno usłyszą w kinach miliony widzów. Taka szansa mogła się już nie powtórzyć i Kanadyjczyk wiedział, że musi stworzyć coś naprawdę dobrego.

Filmowa piosenka miała się opierać na melodii słynnego dyrygenta i kompozytora Michaela Kamena "Maid Marian". Pierwotny pomysł był taki, że zaśpiewa ją Kate Bush, ale wokalistka stwierdziła, że utwór jest "zbyt nijaki" i odrzuciła ofertę. To samo zrobiły później Lisa Stansfield i Annie Lennox. Kamen, autor całej ścieżki dźwiękowej, wysłał więc fragment Bryanowi Adamsowi. 

Reklama

Wokalista pracował akurat w Londynie z innym kompozytorem i producentem, Muttem Langem. Panowie zasiedli więc do pracy i od razu wiedzieli, co trzeba zrobić. Ograniczyli część instrumentalną, unowocześnili brzmienie i zrobili z piosenki rockową balladę. Bryan oczywiście dopisał też tekst, a pomysł na słowa zaczął się od kwestii, która pada w filmie: "I do it for you".

Jak na miłosną historię przystało, bohater utworu przekonuje ukochaną, że dla ich miłości warto poświęcić nawet życie i ona w głębi duszy też to czuje. Po takim opisie można by się spodziewać naprawdę tandetnej piosenki, ale - na szczęście - tak się nie stało. Bryan Adams powiedział kiedyś: "Tylko kilka razy czułem coś takiego. Ten moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że piosenka jest świetna. Nie wiesz, czy stanie się przebojem, ale wiesz, że jest dobra". Wierzcie lub nie, ale cała praca zajęła duetowi... 45 minut.

"Everything I Do, I Do It For You" Bryana Adamsa ponadczasowym hitem

Kiedy przyszła pora na nagranie piosenki, panowie wykonali pracę, ale wokalista ciągle miał pewien problem z tempem. Bryan uważał, że utwór jest zbyt wolny. Zademonstrował to nawet Muttowi, kiedy poprosił go do tańca. Nie było jednak czasu na nagrywanie wszystkich instrumentów od nowa, więc producent po prostu przyspieszył podkład, a Kanadyjczyk zaśpiewał swoją partię jeszcze raz. 

Adams i Lange byli bardzo zadowoleni ze swojego dzieła, ale producenci filmu już nieco mniej. Okazało się, że liczyli na coś bardziej pasującego do czasów, w których rozgrywała się akcja dzieła. Zamiast gitary elektrycznej spodziewali się więc mandoliny, lutni i tego typu instrumentów. Mniej więcej takich rzeczy, o jakich Kate Bush powiedziałaby "nijakie". Produkcja ostatecznie nie odrzuciła "(Everything I Do) I Do It For You", ale "upchnęła" piosenkę pod planszą z napisami. Prawdopodobnie nikt nie zdawał sobie sprawy z potencjału utworu, a samej balladzie to ukrycie, jak się okazało, tylko pomogło, bo wiele osób zostało w salach kinowych specjalnie po to, żeby wysłuchać utworu do końca.

"(Everything I Do) I Do It For You" okazało się wielkim przebojem, nawet w oderwaniu od filmu. W samej Wielkiej Brytanii utwór przez cztery miesiące okupował pierwsze miejsce listy najpopularniejszych singli. W pozostałych krajach radził sobie równie dobrze, a najskromniejszym wyróżnieniem za sprzedaż singla było złoto. Muzyk umieścił piosenkę również na swoim albumie "Waking Up the Neighbours"

Niektórzy recenzenci wieszczyli, że rzewna ballada zniszczy rockowy wizerunek Bryana Adamsa. Czy tak się stało? W żadnym wypadku. Utwór dał artyście nie tylko jeden z największych przebojów w jego karierze, ale też otworzył mu drzwi do Hollywood. W kolejnych latach muzyk zaśpiewał też "All For Love", z Rodem Stewartem i Stingiem, do filmu "Trzej muszkieterowie" oraz "Have You Ever Really Loved a Woman?" do produkcji "Don Juan DeMarco". Tym razem nikt nie kręcił nosem.

Bryan Adams na jedynym koncercie w Polsce. Gdzie zagra? [DATA, BILETY]

Legendarny wokalista powróci do Polski po czterech latach już 18 grudnia 2023 roku! Swój jedyny koncert w naszym kraju zagra w Arenie Gliwice. Występ jest częścią światowego tournée, "So Happy It Hurts Tour". 

Bryan Adams wykona swoje największe przeboje, wśród których są m.in. "Heaven", "Please Forgive Me" czy "The Best of Me". Warto dodać, że artysta słynie z najbardziej niezwykłych występów na żywo. Energetycznym wokalem i swobodą na scenie zachwyca publiczność od ponad 40 lat.

W swoim dorobku muzycznym posiada 17 wydanych albumów studyjnych, w tym aż cztery w 2022 roku: "So Happy It Hurts" (z nominacją do nagrody Grammy), "Pretty Woman - The Musical" oraz płyty z nowymi nagraniami największych przebojów Bryana Adamsa: "Classic Pt. 1" i "Classic Pt. 2". Jego twórczość przyniosła mu liczne nagrody i wyróżnienia, w tym trzy nominacje do Oscara, pięć nominacji do Złotych Globów oraz nagrodę Grammy. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bryan Adams | Kevin Costner
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy