"W transie"

Gdyński Blindead to jeden z nielicznych zespołów w Polsce, który z godną pochwały konsekwencją stara się zmienić oblicze krajowej sceny. Formacji grających podobnie do nich w kraju nad Wisłą praktycznie nie ma, a szkoda, bo za oceanem czy w sąsiedniej Szwecji masywne brzmienia Neurosis czy Cult Of Luna są synonimem muzycznego wizjonerstwa, nad którym w zachwytach rozpływają się zarówno fani, jak i krytycy.

Blindead - fot. Piotr Kempa
Blindead - fot. Piotr Kempa 

Czy z równym uznaniem spotka się drugi album Blindead, "Autoscopia: Murder In Phazes", wydany w połowie sierpnia 2008 roku, tego na razie nie wiemy. Pewne jest za to jedno - tak nowatorskich i pionierskich grup w Polsce jest naprawdę niewiele.

- Na pewno płyta jest skierowana do ludzi otwartych i poszukujących. Ludzi, którzy przykładają wagę do tego, czego słuchają i starają się zagłębić - mówią w rozmowie z Bartoszem Donarskim Havoc (gitara) i Hervy (sampling).

Jak mądrzejsi ode mnie twierdzą, autoskopia to objaw z grupy omamów wzrokowych i zaburzeń czucia ustrojowego wiążący się w doznaniu, że jakiś organ ciała (np. mózg, serce, kończyny) albo całe ciało uległo podwojeniu (może też przybierać formę "sobowtóra"). Objaw ten występuje np. w schizofrenii. Nie sądzicie, że takie omamy może wywołać wasza nowa płyta?

Hervy: Sądzę, że może wywołać różne dziwne i szczególne doznania, zwłaszcza słuchana z uwagą i w całości. Nie wiem, czy to dobrze, gdyby wywołała autoskopię, bo to jest dość poważne zaburzenie, nie chcielibyśmy mieć słuchaczy na sumieniu. Konstrukcja utworów, ich długość i transowość rzeczywiście może wprowadzić w odmienny stan, lecz dużo bardziej pozytywny niż autoskopia.

A tak już na poważnie, jestem pod olbrzymim wrażeniem, że w smutnym kraju nad Wisłą w końcu powiało świeżością. Moim zdaniem takie, nieliczne, zespoły jak wasz zmieniają powoli nużące coraz bardziej, deathmetalowe oblicze Polski. Nie szybko, a wolno, nie ciężko, a ciężej, i nie modnie, a nowatorsko. Przyznacie chyba, że Blindead jest niejako pionierem takiej muzyki w Polsce. Co wy na to?

Havoc: Dzięki, fajnie że tak to odbierasz. Fakt, że ciężko u nas o bandy grające taką muzykę i rzeczywiście jesteśmy tutaj w tej chwili chyba jedynym zespołem poruszającym się w takich klimatach, który w miarę regularnie wydaje płyty i gra koncerty.

Ale jest też np. Licorea z Warszawy, która zapowiada się bardzo ciekawie i mam nadzieję, że uda im się niedługo nagrać i wydać płytę. Spotkaliśmy się zresztą ostatnio w "Stodole" na Neurosis i planujemy pograć wspólnie trochę koncertów w listopadzie.

Mam nadzieję, że za jakiś czas będzie takich projektów więcej i na mapie muzycznej Polska nie będzie już kojarzona tylko z death metalem, który szczerze mówiąc zatrzymał się u nas w miejscu i nie zapowiada się na jakieś większe zmiany. No chyba, że nagle pojawi się tak mocny band jak np. Hail Of Bullets, który mnie ostatnio pozamiatał.

Progresywny doom, sludge, experimental albo i drone... Etykietek nikt nie lubi, ale w sumie co najbardziej by wam pasowało w tym zestawieniu?

Havoc: Vegetarian Progressive Grind Core (śmiech).


Słuchając tej płyty czuję się jakoś dziwnie. To muzyka niezwykle niepokojąca, i raczej nie bardzo na wesoły, letni poranek. Z drugiej strony jest to granie - również w swej konstrukcji - mocno wciągające. Nie wyobrażam sobie wysłuchania jednego numeru, to pełen trans, który wchłania się przez równą godzinę, a potem trzeba uzupełnić płyty... Może o taki właśnie efekt wam chodziło?

Havoc: Tak, od początku wiedzieliśmy, że to będzie koncept-album i chcieliśmy, żeby całość wyglądała właśnie w ten sposób. Ja odbieram to podobnie. Już teraz nie słucham tego materiału z płyty właściwie w ogóle, ale kiedy pracowaliśmy jeszcze nad ostatecznymi szlifami i musiałem sprawdzić jakiś motyw w przykładowo pierwszym albo drugim numerze zazwyczaj wkręcałem się i słuchałem całej płyty do końca, nie myśląc już o produkcji. Dzisiaj, kiedy gramy te numery na próbach to jestem od początku do końca w transie, podobnie jest na koncertach.

Słuchając "Autoscopii" zastanawiam się, do jakich ludzi jest ona adresowana. Bo chyba nie do metalowego chłopka-roztropka? Nie wydaje się wam, że z metalem łączą was teraz jedynie muzyczne proweniencje?

Hervy: Na pewno płyta jest skierowana do ludzi otwartych i poszukujących. Ludzi, którzy przykładają wagę do tego, czego słuchają i starają się zagłębić. Na pewno dźwięki z "Autoscopii" są skierowane nie tylko do metalowego środowiska, zresztą zostało to już doświadczalnie sprawdzone.

Ważne jest, aby w tę płytę się wkręcić, starać się jej oddać w całości, słuchając na różnych płaszczyznach. Na pewno będzie łatwiej ją odebrać ludziom szukającym w muzyce mocnych emocji i nie bojących się dłuższych form muzycznych niż punkowy trzyminutowy numer.

"Zespół Havoka z Behemoth" - nie denerwują was takie slogany?

Hervy: Trudno powiedzieć, żeby to był slogan, bo Havoc grał w Behemocie, a sam Behemoth jest chyba najbardziej znanym polskim zespołem na świecie. Nawet ludzie, którzy nie słyszeli nigdy jak gra Behemoth, z nazwą są zaznajomieni.

Wiesz, łatki były i będą, w dzisiejszych czasach kiedy jest ogromy natłok zespołów i każdy zespół nawet we wczesnej fazie "garażowej" umieszcza swoje kawałki na Myspace i stara się je promować to, że ktoś powie że to jest zespół Havoka, byłego muzyka Behemoth, może słuchacza zachęcić do zapoznania się z materiałem.

Na pewno świadczy to też o pewnym doświadczeniu członków zespołu. Inna sprawa, że ten jak go nazwałeś slogan może mylić i kierunkować wyobrażenia słuchacza na to co gramy - zupełnie mylnie. Jak wiemy jest to bardzo odległe od tego, co Havoc grał z Behemothem.


Powalającej na łopatki muzyce z TAKIM klimatem towarzyszą równie potężne wokale. Uważam zresztą, że są jednym z najlepszych elementów płyty. I nie tylko te wywrzeszczane, ale i czyste. Przyznam się, że słuchając po raz pierwszy otwierającego utworu kompletnie zgłupiałem, myśląc, że jakimś cudem zaprosiliście tu Eddie'ego Veddera z Pearl Jam albo innego Sully Erna z Godsmack. Klasowo... Może w przyszłości pokusicie się o więcej takich wokali?

Havoc: Bardzo możliwe, ale niczego nie zakładamy. Wszystko wyjdzie w praniu jak zaczniemy robić nowy materiał. Na tym etapie naprawdę ciężko powiedzieć jaki on będzie wyglądał.

Swoją rolę w muzyce Blindead odgrywają też różnorakie sample. To zdaje się dość istotne, z tego co słyszę. Racja?

Hervy: Myślę, że w przypadku "Autoscopii" jest to dopełnienie całości. Sample i elektronika jest jakąś klamrą, spięciem wszystkich kawałków, choć na razie jeszcze bardzo delikatnym stopniu, ale przecież chodzi o to, żeby wszystko do siebie pasowało. Każdy element muzyki musi być w określonym czasie i miejscu, i powodować dodatkowe wrażenie.

Na koncertach owych rożnych dziwnych brzmień oraz plam dźwiękowych jest dużo więcej. Jak będzie w przyszłości, zobaczymy.

Powiedzcie coś o waszym nowym wydawcy, bo prostemu fanowi metalu jakim jestem, ta nazwa raczej niewiele mówi... Skąd ten wybór?

Havoc: Najpierw zainteresował się nami Tomek z Shortcut i Deadline. To było jakoś niedługo po trasie z Anitgama i Nyia. Zaproponował nam umieszczenie jednego numeru na taką promocyjną składankę "Shortcut To Polish Music" przeznaczoną dla organizatorów festiwali i dla promotorów w całej Europie.

Znaleźliśmy się tam w towarzystwie zespołów takich jak: Riverside, Behemoth, Antigama, Dick 4 Dick, Proghma C czy Nyia. Tak zaczęła się nasza współpraca. Później Tomek zaprosił nas na koncerty z The Ocean i Cult of Luna, które organizował i w końcu przekonał nas do wydania płyty z pomocą tych właśnie wytwórni.

Wszystko działa tak jak powinno, jak na razie, więc jesteśmy zadowoleni.

Próbowaliście może uderzać z tym materiałem za ocean? Myślę, że to tam najbardziej doceniono by jego walory?

Havoc: "Autoscopia" ukarze się we wrześniu w Stanach, Europie i Japonii. Między innymi w katalogu takich wytwórni jak: Relapse czy The End Records. To był też jeden z ważniejszych argumentów za współpracą z Foreshadow i Deadline. Jeżeli chodzi o koncerty za granicą, to wiemy na pewno, że zagramy trasę po Europie w przyszłym roku w czerwcu.

Na występy w Stanach jest jeszcze trochę za wcześnie, ale wydanie tam płyty to na pewno pierwszy krok w tym kierunku. Jak tylko pojawi się taka opcja, to na pewno tam polecimy.


Choć kompozycje są tu bardzo długie i przysadziste, jest w tej muzyce spory dynamizm. Zgodzicie się?

Hervy: Dynamika jest bardzo ważna, aby nie uśpić słuchacza. Utwory rzeczywiście są bardzo długie, transowe, działają trochę na zasadzie kontrastów, podziały nie są do końca przewidywalne, mają zaskakiwać i zwracać uwagę. Mamy nadzieję, że tak jest.

Brzmienie tej płyty nie ustępuje jakością najlepszym dokonaniom z, dajmy na to, Stanów. Nie uważacie, że w tej materii Polska praktycznie dogoniła Zachód?

Hervy: Myślę, że jest tak, jak mówisz. Uważam, że brzmienie nowej płyty jest naprawdę dobre. Jasne, że by się coś zmieniło, dodało, ale tak jest zawsze, a słuchacze muszą ocenić, czy to brzmienie się obroni. Co do Polski i doganiania Zachodu - wydaje mi się, że jest coraz więcej utalentowanych ludzi, którzy spokojnie mogą zastąpić starych i ogranych producentów i realizatorów pod względem doświadczenia i nie wchodzenia w schematy.

Co do sprzętu, też myślę, że się dużo zmienia, Jest coraz większa dostępność, coraz więcej muzycznych sklepów, choćby w internecie, które przeganiają się w zniżkach i promocjach. Ludzie mają lepszy sprzęt, większe możliwości, a co za tym idzie, lepsze brzmienie. Abstrahując już od "Autoscopii", która była nagrywana w profesjonalnym studiu - dużo ludzi stawia małe studyjka w domu i tam nagrywa część rzeczy. Myślę, że to jest przyszłość i kierunek, który może zmienić często schematyczne podejście do muzyki.

Niedawno zagraliście z waszymi muzycznymi mentorami z kultowego Neurosis. Jak było? No i zdradźcie, jak do tego doszło. Nie każdy przecież dostępuje takiego zaszczytu...

Havoc: To było naprawdę zajebiste przeżycie! Po pierwsze ludzie przyjęli nas jak nigdy wcześniej, przez co zeszliśmy ze sceny z pełnymi uśmiechami na gębach, po drugie usłyszeliśmy kilka miłych słów od Dave'a, Steve'a i Josha z Neurosis, co było nie lada zaskoczeniem, no i sam ich koncert był niesamowity. Z pewnością mogę zaliczyć to wydarzenie do jednego z najważniejszych na naszej dotychczasowej drodze.

Co dalej. Płyta już jest. To może teraz koncerty? Pamiętam, że na tarasie z Antigamą te nowe numery miażdżyły... Do dziś mam przed sobą te obrazy. Moc!

Hervy : Zdecydowanie myślę, że musimy grać jak najwięcej i promować nowy materiał, wydaje mi się, że na żywo wypada on szczególnie dobrze. Są pewne plany na koncerty, ale chyba za wcześnie, aby cokolwiek o nich opowiadać. Oprócz tego, powoli zbieramy siły na myślenie o nowych rzeczach. Trzeba już zacząć się do tego przygotowywać.

Dzięki za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas