Reklama

Uciekał przed sławą, a słynna tancerka złamała mu serce. Jego ballady zna cała Polska

Śpiewał wielkie, sentymentalne utwory, a jego głos hipnotyzował słuchaczy. Piotr Szczepanik trzymał się z dala od błysków fleszy, lecz zdążył zagościć w sercach wielu Polaków. Przyszedł na świat w dzień zakochanych, 14 lutego i jest autorem takich utworów, jak "Kochać", "Żółte kalendarze", "Goniąc kormorany". Charakteryzowały go uczuciowe, sentymentalne wersy. Niedawno przypadła jego 3. rocznica śmierci. W hołdzie dla artysty przypomnimy, jak wyglądało jego życie i czym różnił się od większości celebrytów.

Śpiewał wielkie, sentymentalne utwory, a jego głos hipnotyzował słuchaczy. Piotr Szczepanik trzymał się z dala od błysków fleszy, lecz zdążył zagościć w sercach wielu Polaków. Przyszedł na świat w dzień zakochanych, 14 lutego i jest autorem takich utworów, jak "Kochać", "Żółte kalendarze", "Goniąc kormorany". Charakteryzowały go uczuciowe, sentymentalne wersy. Niedawno przypadła jego 3. rocznica śmierci. W hołdzie dla artysty przypomnimy, jak wyglądało jego życie i czym różnił się od większości celebrytów.
Piotr Szczepanik zmarł w 2020 r. /Prończyk /AKPA

Piotr Szczepanik zmarł 20 sierpnia 2020 roku we śnie, mając 78 lat. Od lat walczył z chorobą. Informację o śmierci przekazała jego córka, Jagoda Maria Szczepanik. Rodzina do ostatnich chwil ukrywała informacje nt. jego stanu zdrowia.

Muzyk często powtarzał, że po śmierci żony Krystyny Wąsowskiej nie czuł się już szczęśliwy. Wprost mówił o tym, że jego życie straciło sens. Wcześniej spotykał się także z Krystyną Mazurówną, lecz po krótkim romansie tancerka rozstała się z nim i wyjechała do Paryża. W końcu podczas tournée po USA poznał swoją drugą żonę. Zakochani pobrali się i niewiele później przyszło na świat ich dziecko. 

Reklama

Szczepanik mówił o tym, że w tej relacji czuł się samotny. "W drugim małżeństwie byłem... samotny. Ale samotność może być radosna" - cytował słowa artysty Pomponik. Żył pod Warszawą, w niewielkiej miejscowości nad rzeką Świder. "To chałupa stojąca w krzakach na skraju lasu. Nikt mnie tu nie wypędzał. Tak sobie życie wymyśliłem, a życie w zgodzie ze sobą to najlepsze, co człowiek może sobie zafundować" - mówił "Gazecie Wyborczej".

Piotr Szczepanik - początki kariery

Wokalista urodził się w 1942 r. w Lublinie. Szczepanik nie lubił mówić o sobie, a tym bardziej o swoim życiu prywatnym. Dzieciństwo wspominał jednak ciepło. Mówił, że były to czasy beztroski, której później mu brakowało. Od dziecka pasjonował się literaturą i sztuką. "Zacząłem zabawy artystyczne, łącznie z teatrem lalek, recytowaniem wierszy. I to była zabawa, której inspiratorką była pani dyrektor Domu Kultury" - mówił podczas jednego ze spotkań z fanami.

Świeżo po maturze rozpoczął współpracę z lubelskim Teatrem Lalki i Aktora. Jego marzeniem było studiowanie w szkole teatralnej, lecz tam się nie dostał. Poszedł za to na historię sztuki w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Występował w uczelnianym kabarecie "Czart" i w teatrze Akademii Medycznej Dren 59. 

"Lubiłem sobie po prostu podśpiewywać. Jeszcze jako student śpiewałem w kabaretach i w teatrzyku studenckim. Byłem wówczas na festiwalu studenckim w Zagrzebiu, gdzie poznałem Andrzeja Korzyńskiego, który komponował potem muzykę do piosenek przeze mnie śpiewanych" - powtarzał wielokrotnie w wywiadach i podczas swoich spotkań. Debiutował na Festiwalu Piosenkarz Studenckich w Krakowie w 1963 r. i to wydarzenie było jego kluczem do otwarcia drzwi sławy.

Później odkrył go Andrzej Korzyński. Panowie mieli przyjemność się poznać podczas jednego z festiwali w Lublinie. Szczepanik zdobył wtedy 1. miejsce dzięki piosence "Kolega Słońce". "Miał miłą aparycję, był delikatny, grzeczny, żaden tam rozbuchany artysta. Jako szef Studia Rytm zaprosiłem go do Warszawy, żeby coś u nas nagrał. Mieliśmy instrumentalny utwór napisany przez Jerzego Millera. Witek Pograniczny powiedział mi, że po korytarzu radiowym właśnie chadza poeta Jerzy Miller. Piotrek nagrał to w nocy, praca była mozolna. Zgłosiliśmy numer do Radiowej Piosenki Miesiąca. Wygrała, zdobywając 15 tysięcy głosów. A potem została Radiową Piosenką roku 1965" - mówił o wokaliście i utworze "Żółte Kalendarze" Korzyński w wywiadzie z "Gazetą Wyborczą".

Debiutancka płyta Szczepanika sprzedała się nakładzie 500 tys. egzemplarzy. Wielu ekspertów uznaje to za fenomen, ponieważ w Polsce panowały zupełnie inne trendy - młodzież bawiła się przy big-bicie i rock'n'rollu. Pozornie nie było szansy, by spokojne ballady mogły cieszyć się tak gigantyczną sympatią. Ludzie potrzebowali kontry do wrzeszczących, długowłosych rockowców. Sam wokalista nigdy nie analizował rynku i nie próbował się do niego na siłę wpasować. "Robiłem po prostu swoje" - mówił z charakterystyczną dla siebie skromnością w rozmowie z Neon.info.

Piotr Szczepanik - najpopularniejsze przeboje i czas sławy

Dla Szczepanika pisali m.in. Andrzej Tylczyński, Jerzy Miller czy Franciszek Walicki. Każdy z wymienionych poświęcał wiele czasu, by wspólnie z wokalistą stworzyć ponadczasowe utwory. 

"Długo gadaliśmy o wielu sprawach. O życiu, o piosenkach, o zdrowiu, o chorobach, o różnych takich. Oni mnie poznawali w ten sposób. I tak powstawały piosenki, których słowa dzisiaj traktuję, jakbym to ja je napisał. Jakby z mojego wnętrza wyszły. Wiersze, poezja, która mnie pasjonuje" - zdradził muzyk podczas rozmowy z Magazynem Kuriera Lubelskiego. 

To właśnie w taki sposób powstały takie hity, jak "Żółte kalendarze", "Goniąc Kormorany", "Nigdy więcej", czy" Kochać". Na początku lat 80. stał się jednym z trzech  bardów "Solidarności" (obok Jacka Kaczmarskiego czy Przemysława Gintrowskiego). Podczas "karnawału Solidarności" prezentował patriotyczny program "Rok 1831 - poezja, pieśni polskich powstań narodowych". 

W 1981 roku organizował Festiwal Piosenki Prawdziwej, a w kolejnych latach koncertował głównie po kościołach. "Nie czyniłem żadnych zabiegów, ani specjalnie się nie starałem, aby stać się popularnym. Właściwie, to o moim dalszym życiu, śpiewaniu i o tym, że piosenki przeze mnie wykonywane stały się szlagierami, zadecydowali radiosłuchacze" - wspominał w jednym z wywiadów Piotr Szczepanik. 

Podczas przełomu Szczepanik występował dla Polonii w m.in. USA, Australii i Nowej Zelandii. Po powrocie do kraju otrzymał propozycję pracy w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy. Zdecydował się zostać szefem Zespołu Współpracy ze Środowiskami Twórczymi. Po latach niechętnie do tego wracał, nie chciał się wypowiadać także na temat samego Wałęsy, z którym znalazł się w politycznym konflikcie.

Wokalista nie zamykał się wyłącznie na świat muzyki. Na przełomie lat 60. i 70. Szczepanik współtworzył program estradowo-kabaretowy "Popierajmy się" razem z Bohdanem ŁazukąJerzym Fedorowiczem. W dorobku ma też role telewizyjne (główna rola w "Chamie" Laco Adamika - adaptacji powieści Elizy Orzeszkowej) i filmowe ("Kto nigdy nie żył..." i "Mój rower").

Piotr Szczepanik nie był szczęśliwy

"Fascynują mnie kobiety nie tylko mądre, ale wyglądające estetycznie, co wcale nie znaczy, że piękne. Ja stawiam bardziej na duszę, na tak zwany całokształt" - mawiał. W wieku 22 lat ożenił się z Krystyną Wąsowską. Wspólnie doczekali się córki - Jagody. Wkrótce po narodzinach dziecka ukochana artysty zachorowała na białaczkę i przegrała walkę o życie. 

"Kiedy Krysia zachorowała, chcieliśmy być bliżej lekarzy. Wyjechaliśmy z Lublina do Konstancina, gdzie wynająłem wygodną willę. Walczyliśmy do końca, ale nie udało się" - mówił w rozmowie z bycwiecej.pl. W międzyczasie głośno było również o jego romansie z Krystyną Mazurówną, dla której był gotowy poświęcić swój związek. Tancerka zostawiła go i wyjechała do Paryża, a Szczepanik do końca swoich dni jej tego nie wybaczył.

Jego drugie małżeństwo nie było już tym samym, co wcześniej, Szczepanik twierdził, że był w nim samotny i szukał pozytywów, lecz nie były to te same miłosne wspomnienia, co wcześniej. 

Popularność traktował nie tylko jako efekt uboczny twórczości, ale także bardzo się z nią kłócił. "Chowałem się przed sławą, bo nie umiałem sobie z nią radzić. Od dziecka byłem introwertykiem, odmieńcem. Nigdy nie potrafiłem udawać wesołka. Smutek jest po prostu wpisany w mój charakter" - wspominał.

Szczepanik umierał w samotności, odciął się nawet od swoich najbliższych przyjaciół. "Usiłowałem się do niego dobić, ale on nie przyjmował telefonów, nie widziałem, co się dzieje. Ja nie wiedziałem o chorobie" - wspominał w rozmowie z WP Jacek Fedorowicz. Został pochowany na Starych Powązkach w Warszawie u boku pierwszej żony Krystyny Wąsowskiej-Szczepanik.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Szczepanik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy