Wciąż nie wierzy w jego śmierć
Kelly Jones z grupy Stereophonics jest w szoku po nagłej śmierci Stuarta Cable, byłego perkusisty zespołu. Lider formacji miał spotkać się ze zmarłym w dzień jego śmierci.
Przypomnijmy, że Stuart Cable został znaleziony martwy w swoim domu w Walii w poniedziałek, 7 czerwca. Muzyk niedawno obchodził 40. urodziny.
Jones i Cable razem dorastali i wspólnie założyli grupę Stereophonics. Perkusista został jednak wyrzucony z formacji przez lidera za problemy z narkotykami w 2003 roku. Jednak koledzy z dzieciństwa pogodzili się kilka lat temu, a w feralny poniedziałek mieli spotkać się.
"Wysłałem mu niedawno sms-a z życzeniami urodzinowymi. Odpisał, że nigdy nie wierzył, że dożyje 40. Ja odpisałem mu natomiast, że będzie żył 100 lat. Jestem w ciężkim szoku. Co więcej, mieliśmy się dzisiaj spotkać na piwie z okazji jego urodzin" - powiedział załamany Kelly Jones.
"Ostatnia rzecz, jaka powiedziałem mu w życiu, były życzenia urodzinowe" - dodał lider Stereophonics.
"Znałem Stuarta całe życie. Jako 12-latek zagrałem z nim mój pierwszy koncert w życiu. Mieliśmy trudne chwile, ale zawsze byliśmy blisko siebie. Od jakiegoś czasu nie było między nami nieporozumień" - przyznał Jones.
"Wciąż jestem w szoku i nie wierzę w to, co się stało. Nawet nie wiem jak zacząć o tym mówić. A zaraz będę mijał jego dom. To niewiarygodne..." - stwierdził artysta.
Zobacz teledyski Stereophonics na stronach INTERIA.PL!