Reklama

Maciek Maleńczuk: Potrzebowałem przerwy

W miniony poniedziałek, 28 stycznia, do sklepów trafiła koncertowa płyta nieistniejącej już formacji Homo Twist, a na 25 lutego zapowiedziano premierę kolejnego solowego albumu Maćka Maleczuka, który tym razem zaprezentuje się fanom w całkiem nowym, elektronicznym repertuarze.

W ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy Maciek Maleńczuk zaskoczył swoich wielbicieli dwoma szokującymi decyzjami - rozwiązał zespół Homo Twist i odszedł z Pudelsów. Zrobił to, bo jak mówi, granie w tych zespołach stawało się dla niego niebezpieczne.

"Potrzebowałem przerwy po piętnastu latach grania z Pudelsami i dziesięciu z Homo Twist. Takie życie zaczęło poważnie szkodzić mojemu zdrowiu fizycznemu i psychicznemu, zagrażać mojej rodzinie. Ciągłe jeżdżenie na koncerty za parę groszy, z czego i tak połowa szła na wódę, dragi i nieustającą balangę. Jeżeli miałbym już być taką zaćpaną gwiazdą rocka, to przynajmniej za coś. Nie chodzi zresztą tylko o kasę. Po piętnastu latach Pudelsi pozostawali zespołem prawie nieznanym, organizatorzy koncertów traktowali nas jak debiutantów, amatorów" - powiedział Maleńczuk w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

Reklama

Nowe, elektroniczne brzmienie piosenek Maćka oznacza dla niego powrót do przeszłości, kiedy siedział w domu z gitarą. Były frontman Homo Twist wierzy także, iż jego nowy wizerunek zostanie zaakceptowany przez prawdziwych fanów, a jeśli tak się nie stanie, to on i tak nie ma zamiaru niczego zmieniać.

"To jest coś nowego, ciekawego, ekscytującego. Ale komputer to tylko narzędzie, pod spodem jest ten sam Maciek Maleńczuk: muzyka, głos, teksty, poglądy na sztukę i moją rolę w tym wszystkim. Paradoksalnie, siedząc w domu przed komputerami, poczułem, że wracam do początków mojego grania. Pamiętam, jak kilkanaście lat temu siedziałem samotnie w domu z gitarą i pisałem piosenki, które potem sam grałem na ulicy. Próby z zespołami i potem koncerty to inna bajka - ale jako twórca jestem skazany na samotność. Ta płyta też jest ostra i artystycznie odważniejsza od poprzednich i w ogóle się tego nie boję. Jak się komuś nie podoba, to niech spada. Nie musi kupować płyty ani biletu na koncert. Uwolnię się od tych ludzi, którzy przyzwyczaili się do jakiegoś stanu, zatrzymali na jakimś etapie. Chodzi tu też o dziennikarzy, którym wydaje się, że wiedzą lepiej, co i jak mam grać. Nie spodziewam się, że będę miał same dobre recenzje, ale mam swoje zdanie na ten temat. Ja dotychczas miałem bardzo dobre recenzje, a nigdy nie sprzedałem więcej niż 25 tysięcy egzemplarzy jednego tytułu. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby to się odwróciło" - dodał.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Homo Twist | Maciek Maleńczuk | twist | przerwy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy