Festiwale są za drogie?
Czy era wielkich festiwali dobiega końca? O to zapytaliśmy lidera brytyjskiego zespołu The Kooks, Luke'a Pritcharda, który niedawno wystąpił podczas Coke Live Music Festival w Krakowie.
Kilka tygodni temu Michael Eavis, pomysłodawca Glastonbuty Festival, jednego z największych festiwali muzycznych na świecie, wprawił światek show-biznesu w niemałą konsternacje, stwierdzając, że era wielkich imprez chyli się powoli ku upadkowi.
Zagadnięty w tej sprawie Luke Pritchard, lider i wokalista The Kooks prezentuje nieco odmienne zdanie:
- Myślę, że to zbyt mocne określenie. Festiwale mają się raczej bardzo dobrze. Ale uważam, że są chyba za bardzo przereklamowane, choć akurat to, jako artyści, powinniśmy docenić - uważa frontman.
Nie ukrywa jednak, że problem z festiwalami faktycznie istnieje, choć dostrzega go w zupełnie innym miejscu:
- Z pewnością festiwale są za drogie i chyba stąd cała ta dyskusja. Wejściówka na Glastonbury kosztuje około 160 funtów. Do tego trzeba jeszcze doliczyć dodatkowe wydatki, a wszystko na teranie festiwalu jest strasznie drogie. Jeszcze kilka lat temu, jak byłem dzieckiem, taka impreza była tańsza o 30 proc. Teraz mało kogo stać na taki wydatek. Za takie pieniądze można sobie zafundować wakacje w Hiszpanii. Myślę, że Michael Eavis przede wszystkim powinien pomyśleć o tym. Wiem, że sporą cześć zysków przeznacza na cele charytatywne, ale dla ludzi, którzy chcą wziąć udział w festiwalu, w gruncie rzeczy nie ma to żadnego znaczenia - zauważa wokalista.
Tymczasem zespół szykuje się do premiery nowej albumu. Wydawnictwo "Junk Of The Heart" ma trafić na sklepowe półki już w połowie września.
- To będzie dobry, bardzo zróżnicowany materiał, dosyć mocno odbiegający od tego, co mogliście usłyszeć do tej pory, zwłaszcza na drugim naszym albumie - zdradza Pritchard.
- Absolutnie uważam, że to najlepszy album, jaki do tej pory nagraliśmy, przynajmniej na mój gust, choć w tym momencie niewiele więcej mogę powiedzieć - dodaje na koniec.