Reklama

Nie żyje Jacek "Budyń" Szymkiewicz. Zalewski żegna go wzruszającym wpisem

Jacek "Budyń" Szymkiewicz, znany z zespołów Pogodno, Babu Król i kariery solowej nie żyje. Był niezwykle cenionym kompozytorem i tekściarzem - pomógł wielu polskim artystom rozwinąć skrzydła na polskiej scenie muzycznej. Teraz w niezwykle wzruszającym wpisie wspomniał go Krzysztof Zalewski.

Jacek "Budyń" Szymkiewicz, znany z zespołów Pogodno, Babu Król i kariery solowej nie żyje. Był niezwykle cenionym kompozytorem i tekściarzem - pomógł wielu polskim artystom rozwinąć skrzydła na polskiej scenie muzycznej. Teraz w niezwykle wzruszającym wpisie wspomniał go Krzysztof Zalewski.
Krzysztof Zalewski uważał Jacka Szymkiewicza za swojego bliskiego przyjaciela /Adam Burakowski/REPORTER /East News

O śmierci Jacka Szymkiewicza poinformowała żona, Anna.

"Dzisiaj w nocy zmarł mój mąż Jacek Szymkiewicz. Chciałabym moc napisać, że to żart, że to nasze wygłupy, ale to jest ten, że to prawda. Nie mam więcej słów i nie wiem jak, i co. no bo jak bez niego" - napisała na Facebooku artysty we wtorek.

Według informacji zamieszczonych przez dziennikarza Jacka Nizinkiewicza, Szymkiewicz zmarł z powodu zawału serca.

Zaledwie dzień przed śmiercią poinformował, że założył kolejny zespół, Monofon

"Budyń" był jednym z najważniejszych artystów ostatnich lat w Polsce. Odniósł wiele sukcesów z własnymi muzycznymi projektami, ale często też wspierał początkujących muzyków jak Natalia Nykiel. Był także bardzo bliskim przyjacielem dla Krzysztofa Zalewskiego, który krótko po jego śmierci napisał, że "chce mu się wyć".

Reklama

Teraz autor przeboju "Miłość, miłość" w niezwykle poruszającym wpisie publicznie pożegnał się ze zmarłym nagle przyjacielem. Muzycy jeszcze niedawno pracowali razem nad piosenką "Ptaki", do której refren napisał właśnie Szymkiewicz.

"Kapitanie mój Kapitanie! Tak się zawsze witaliśmy... Dziękuję Ci, że byłeś!" - pisze Zalewski. "Boli mnie jak nie wiem. Boli, że może nie wiedziałeś jak bardzo Cię kochałem, jak wiele dla mnie znaczyłeś, jak wiele mi dałeś. Nauczyłeś mnie o co chodzi w tekstach piosenek - żeby wielkie rzeczy opisywać małymi słowami, egzystencjalne rozterki za pomocą codziennych sytuacji, podziwiałem (podziwiam!) niedoścignioną błyskotliwość Twoich skojarzeń; nauczyłeś mnie, że w melodii mniej znaczy więcej. Nauczyłeś mnie wierzyć w siebie i pozwalać sobie na niedoskonałości. Nauczyłeś mnie, że rock and roll to Pogodno i Underworld a nie Steve Vai i Dream Theater:)" - wspomina Krzysztof Zalewski.

Muzyk cieszy się, że miał okazję wspólnie z nim koncertować, a także nagrać kilka utworów. To właśnie Szymkiewicz miał namówić Zalewskiego do zmiany scenicznego wizerunku.

"Mieliśmy dwuosobowy zespół tKacy. Kariera tegoż była jednak ciągle odkładana na później. W 2011r. nawet wyrzuciłeś mnie (z miłością) ze składu, bo szalałem za bardzo a Ty wtedy szukałeś spokoju. Śmialiśmy się nagrywając "Szewców" w 2020r. , że nastąpiła cudowna reaktywacja i teraz już na pewno coś zrobimy razem... To Ty obciąłeś mi (z Damianem Pielką) moje długie włosy i pchnąleś w kierunku szukania własnego języka" - pisze.

Na koniec pozostała smutna refleksja, że Jacek Szymkiewicz już nie żyje. Krzysztof Zalewski jest jednak szczęśliwy, że spotkał na swojej drodze "Budynia". Żałuję, że już nie pogadamy i nie pomuzykujemy, ale bardzo jestem wdzięczny Opatrzności, że pozwoliła mi Cię spotkać na mojej drodze. Gdziekolwiek teraz jesteś - krzyczę głośno, żebyś usłyszał. Dziękuję Ci, że byłeś! Kocham Cię bracie!" - zakończył wpis.

Jacek "Budyń" Szymkiewicz nie żyje

Jacek "Budyń" Szymkiewicz urodził się w sierpniu 1974 roku w Trzebiatowie. 

W 1996 roku założył zespół Pogodno (posłuchaj!), z którym w różnych składach wydał takie przeboje jak "Pani w obuwniczym" (posłuchaj!), "Orkiestra", czy "Uśmiech się" (sprawdź!).

Szymkiewicz nagrał też dwie solowe płyty: "Kilof" i "Baset", brał udział w nagraniach takich projektów jak Babu Król, Nowa Fala Polskiego Dancingu, ostatnio wydał płytę "Ukryte do wiadomości" z zespołem Chango.

Teksty na tę ostatnią w dużej mierzy dotyczyły przemijania.

"Śmierć to twoja koleżanka! Jest naszą kochaną, cudowną pielęgniarką. Czyści wszystko wokół nas jak wataha wilków w lesie, które sprzątają wszystkie zwierzęta, które sobie nie dają rady.  Wydarza się co sekundę. My wszyscy w tym pokoju umarliśmy w  trakcie tej rozmowy o tę rozmowę" - mówił w rozmowie z Radiem UWM FM.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jacek „Budyń” Szymkiewicz | Budyń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy