To najlepszy przebój Jaggera i Richardsa. Kontrowersje wokół "Bitter Sweet Symphony"

Richard Ashcroft dopiero od 4 lat zarabia na swoim przeboju z lat 90. /Peter Pakvis / Contributor /Getty Images

Rok 2019 był dla Richarda Ashcrofta bardzo udany. Wreszcie otrzymał długo oczekiwaną nagrodę Ivor Novello za wybitny wkład w brytyjską muzykę, a do tego Keith Richards i Mick Jagger oddali mu prawa majątkowe do jego przeboju "Bitter Sweet Symphony".

Nazywana przez krytyków "łabędzim śpiewem brit popu" piosenka, to jeden z tych przebojów, które tkwią w zakamarkach zbiorowej pamięci. Klasyka, którą ludzie znają, chociaż czasem nie do końca wiedzą skąd. "Bitter Sweet Symphony" z miejsca stała się jednym z najpopularniejszych utworów lat 90.. Jej historia, jest jak wypełnienie tytułowego przesłania, słodko-gorzka.

The Verve została założona w 1990 roku w Wigan. Powstanie grupy było związane z Madchester Sound i stylem znanym jako shoegaze. Ich pierwsze albumy to gęste klimaty nasyconych psychodelicznych gitar. Po kilku EP-kach i dwóch albumach "A Storm In Heaven" z 1993 roku i "A Northern Soul" z 1995 roku stali się bardzo rozpoznawalną grupą na brytyjskiej scenie.

Reklama

Pomimo pierwszych sukcesów w zespole atmosfera była napięta. Dochodziło do twórczych konfliktów między gitarzystą Nickiem McCabem a wokalistą Richardem Ashcroftem, który chciał porzucić eksperymentalną stronę ich twórczości na rzecz kompozycji ocierających się o blask popu. Efektem nieporozumień było rozwiązanie przez wokalistę zespołu.

Kiedy emocje opadły, Ashcroft rozpoczął ponowne próby z pozostałymi muzykami, zapraszając do pracy Bernarda Butlera, gitarzystę Suede. Wiedział jednak, że pomimo różnic w podejściu do tworzenia muzyki jego współpraca z McCabem przynosiła niesamowitą energię i 

dawała zaskakujące efekty, a miał pomysł na kilka piosenek, które jego zdaniem mogłyby zmienić status grupy. Zadzwonił do gitarzysty i przepraszając go, wyznał, że doszedł w swoim życiu do punktu, wktórym nic poza The Verve nie ma sensu i się nie liczy. Zadziałało.

Wszyscy wierzyli w sukces nagrania

Ashcroft od samego początku czuł, że "Bitter Sweet Symphony" ma to coś, czego jeszcze nie udało się wydobyć na etapie wczesnych produkcji. Szukając odpowiedniego brzmienia, zespół zwrócił się do młodego producenta Martina "Youtha" Glovera, członka Killing Joke i The Orb, który stał się jednym z najbardziej znanych kreatorów nowoczesnego, brytyjskiego popu. Był to strzał w dziesiątkę.

Kiedy Youth pojawił się w studio, istniała już zarejestrowana wersja "Bitter Sweet Symphony", nagrana z innym producentem. Ashcroft zmęczony przeciągającą się sesją nie chciał do niej wracać. Youth przekonał muzyka, aby podejść jeszcze raz do nagrań i wyciągnąć z nich to, co najlepsze. Zaproponował dodanie instrumentów smyczkowych i pięciosekundowego fragmentu z koncertowej wersji kawałka The Rolling Stones "The Last Time", w opracowaniu Andrew Looga Oldhama.

The Verve zwrócili się o pozwolenie do wytwórni Decca, dla której pierwsze płyty nagrywali Stonesi i otrzymał wstępną zgodę. "Bo to słodko-gorzka symfonia, takie jest życie / Próbuję związać koniec z końcem, jesteś niewolnikiem pieniędzy, a potem umierasz" - śpiewa Richard, a życie pisze własny scenariusz. Tytułowym niewolnikiem pieniędzy okazał się były menadżer Stonesów Allen Klein. Jeszcze przed rozstaniem z duetem Richards/Jagger nabył prawa wydawnicze do ich wcześniejszych nagrań. 

Kiedy "Bitter Sweet Symphony" po premierze 16 czerwca 1997 roku szybko wspinało się na listach przebojów, przedsiębiorczy menadżer zwietrzył łatwe, dodatkowe pieniądze. Muzycy The Verve liczyli się z tym, że będą musieli odstąpić część tantiem z praw autorskich i myśleli o podziale 50/50, jednak Klein zdecydował o całkowitym przejęciu nagrania.

Chciwy menadżer, czyli kłopoty z The Rolling Stones

W ten sposób powstał paradoks "Bitter Sweet Symphony". W tym samym czasie, gdy nagranie wyniosło zespół, zwiększając ich rynkową pozycję i ukazało nową, przebojową stronę ich twórczości, jednocześnie ich zniszczyło.

Pełne sale koncertowe, stadiony wypełnione ludźmi, sukcesy kolejnych singli "The Drugs Don't Work" i "Lucky Man", doskonała sprzedaż albumu "Urban Hymns" nie przynosiła wokaliście satysfakcji. Ashcroft, który znany był ze swojej autodestrukcyjnej psychiki, zapadał się w czarną otchłań depresji.

Kiedy podczas wręczenia nagród Grammy ze sceny padły słowa, że "Bitter Sweet Symphony", to kompozycja duetu Richards/Jagger Ashroft nie wytrzymał. "Tak, to najlepszy przebój The Rolling Stones od dwudziestu lat" - skomentował ironicznie, udzielając wywiadu.

Tymczasem Allen Klein postanowił zarobić na nagraniu tyle, ile się da. Ashcroft ze zdziwieniem odkrywał reklamy telewizyjne, w których wykorzystywano jego przebój. Kiedy w 1999 roku "Bitter Sweet Symphony" wykorzystano w popularnym filmie "Cruel Intensions", co znowu wywindowało popularność utworu, wszystkie przychody trafiły ponownie do kieszeni przedsiębiorczego menadżera i The Glimmer Twins, jak nazywano duet Richards/Jagger. Była to nie mała kwota, ponieważ producenci filmu przeznaczyli 10 % budżetu na pozyskanie praw do utworu, który był jednym z elementów budujących finałową scenę.

Wielki sukces w cieniu depresji

Problemy prawne nie zmieniły jednak faktu, że "Bitter Sweet Symphony" stała się przebojem, nie tylko ze względu na kilka sekund smyczków z piosenki The Rolling Stones, ale dzięki doskonałej strukturze nagrania, umiejętności wyważenia wszystkich warstw brzmieniowych, a co najważniejsze dzięki przesłaniu, które z miejsca trafiło do ludzi. Ashcroft i jego zespół opanowali sztukę odczuwania. "Bitter Sweet Symphony" uchwycił nastrój Brytyjczyków i ludzi na całym świecie, którzy utknęli w wyścigu szczurów znanym również jako codzienne życie.

Zmieniający się świat końca lat 90., postęp technologiczny, rosnący konsumpcjonizm i komercjalizacja wielu aspektów życia powodowała, że wiele osób czuło się zagubionymi i niezauważonymi. "Czy kiedykolwiek byłeś na dole? / Cóż, nigdy się nie modliłem, ale dziś wieczorem jestem na kolanach, tak / Potrzebuję usłyszeć dźwięki, które rozpoznają ból we mnie, tak / Pozwalam melodii błyszczeć, niech oczyści mój umysł, czuję się teraz wolny" - śpiewał Richard Ashcroft, a miliony słuchaczy odnajdywała w tych słowach siebie.

Przekaz piosenki wzmocniło pojawienie się teledysku. Widzimy w nim Ashcrofta idącego londyńską ulicą, niezachwianego, podążającego w kierunku kamery, przez większość czasu, zatrzymując się tylko po to, by spojrzeć na siebie w przyciemnionej szybie samochodu, gdy pojawia się wers "milion różnych ludzi".

"Bitter Sweet Symphony" - teledysk, który przyciąga uwagę

Jeśli weźmiemy pod uwagę wizerunek wokalisty The Verve, jaki istniał w kolorowej prasie, aroganckiego, zarozumiałego i zakochanego w sobie gwiazdora, to fakt, że ten facet ciągle wpada na ludzi na ulicy, przewracając innych, może się wydawać w pierwszym odbiorze trochę irytujący. Jednak spoglądając na ten obraz przez pryzmat przekazu nagrania, jest w tym niezła symbolika. Kroczący konsekwentnie do przodu muzyk zaciekle walczy o swoją indywidualność i poszukuje jakiegoś kierunku, w świecie, w którym życie toczy się wokół w zawrotnym tempie.

Przez wszystkie lata od wydania "Bitter Sweet Symphony" Richard Ashcroft nieustępliwie walczył o odzyskanie praw do swojej piosenki. Miał wielu sprzymierzeńców od Chrisa Martina, który wyznał, że nagranie jest jednym z najważniejszych momentów w dziedzictwie brytyjskiej kultury muzycznej, poprzez radiowych prezenterów i dziennikarzy, którzy przy każdej okazji wracali do tematu niesprawiedliwego przejęcia praw do piosenki.

Oddajcie mi moje pieniądze

W 2017 roku pojawiając się w popularnym podcaście "Kyle Meredith With..."  Ashcroft wyznał: "Idę po te pieniądze. Ktoś ukradł mi Bóg wie ile milionów dolarów w 1997 r. I oni nadal je mają i nie mają wstydu, że je mają".

Nie musiał długo chodzić wokół sprawy. Dwa lata później słodko-gorzka historia ma wreszcie słodki finał. W wyniku prowadzonych poufnie negocjacji dochodzi do ugody, na mocy której Mick Jagger i Keith Richards zgodzili się cofnąć swoje prawa i przyznać, że piosenka jest autorstwa Richarda Ashcrofta.

"To z ich strony był naprawdę miły i wspaniałomyślny gest. Nigdy nie miałem osobistego konfliktu ze Stonesami. Zawsze byli największym zespołem rock and rollowym na świecie" - powiedział Ashcroft po wszystkim.

W efekcie zawirowań wokół praw do kompozycji, pomimo ogromnego sukcesu wydawniczego, jakim cieszył się album Urban Hymns" The Verve rozpadł się w 1999 roku. Kolejny raz Richard Ashcroft poczuł, że jego zespół jest wszystkim, czego potrzebuje w danej chwili dopiero w 2007 roku. Muzycy wydali doskonały krążek "Forth", z kolejnym przebojem "Love Is Noise". Tym razem obyło się bez kontrowersji. Nagranie pociągnęło za sobą cały album, dając The Verve znów numer jeden na liście przebojów w Wielkiej Brytanii.

Kontynuując swoją solową karierę Ashcroft wydał sześć płyt. Ostatni album "Acoustic Hymns Vol 1" zawierał wszystkie najlepsze kompozycje w dorobku muzyka, wykonane w nowych aranżacjach. Pierwszym singlem promującym całość był oczywiście "Bitter Sweet Symphony".

Jeśli chcecie sami wyrobić sobie swoją opinię na temat tego, czy fragment piosenki "The Last Time" miał tak duży wpływ na kompozycję "Bitter Sweet Symphony" zobaczcie ten krótki film.

 

 

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Richard Ashcroft | The Rolling Stones | Mick Jagger | Keith Richards
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy