Natalia Przybysz skończyła 40 lat. Ciągle szuka nowych dróg

Natalia Przybysz od lat ma oddane grono fanów /Filip Radwański /AKPA

Jeśli coś się sprawdziło, nagraj jeszcze jeden podobny album, a potem kolejny i kolejny. Taką zasadę wyznaje wielu muzyków, ale do tego grona na pewno nie należy Natalia Przybysz. Wokalistka cały czas szuka czegoś nowego i nie boi się ryzykować, nawet jeśli pierwszą reakcją fanów na to "nowe" będzie: "Ale jak to?". Artystka skończyła 40 lat, a my przedstawiamy siedem odsłon Natalii - w siedmiu piosenkach.

Wielu muzyków zaczęło karierę dość wcześnie, ale zwykle takie początki oznaczają starty w konkursach talentów, występy na małych scenach i działalność w amatorskich zespołach, które czasem podbijają później świat, a najczęściej kończą karierę jeszcze przed nagraniem pierwszej płyty. Natalia oczywiście też zaczynała skromnie, ale rynek szybko poznał się na jej talencie, a jako 18-latka wokalistka dołączyła do grupy Sistars. Trochę matematyki i już wiadomo, że Przybysz pracuje - i to przez duże "P" - już ponad połowę swojego życia.

Sistars - "Sutra"

Natalia pochodzi z artystycznej rodziny. Matka wokalistki zajmuje się sztukami plastycznymi, a ojciec sam występował jako muzyk bluesowy, więc ewidentnie talent i zamiłowanie do tworzenia Przybyszowie mają w genach. Natalia ma zresztą znaną młodszą siostrę, Paulinę, która również śpiewa, a obie wokalistki stawiały pierwsze kroki na wielkiej scenie w jednym zespole: Sistars. Siostrom towarzyszyli Bartek Królik i Marek Piotrowski. Zespół inspirował się hip-hopem, funkiem i soulem. Taka mieszkanka, dość zaskakująca i świeża na polskim rynku, mogła albo przepaść, albo osiągnąć wielki sukces. Sistars udało się, na szczęście, to drugie. 

Reklama

Grupa zrobiła furorę, piosenki zespołu grały największe stacje radiowe, muzycy osiągnęli sporą popularność, a wytwórnia płytowa, której współzałożycielem był raper Tede, odtrąbiła wielki sukces. Sistars udało się wydać dwie płyty, jeden mini album i zestaw największych przebojów. Fani liczyli na coś więcej, ale nawet specjalny, pierwszy po 5-letniej przerwie koncert na OWF w 2011 roku okazał się zapowiedzią tylko chwilowego powrotu. Grupa przeszła do historii, jej muzycy zajęli się innymi projektami, ale pewnie Sistars do dzisiaj mają honorowe miejsce na wielu playlistach.

"Piece of My Heart"

Żeby zabrać się za śpiewanie piosenek Janis Joplin, trzeba być albo bardzo odważnym i pewnym swoich możliwości, albo kompletnie szalonym. Nikt chyba nie ma wątpliwości co do wokalu Przybysz, więc jest jasne, która wersja tutaj wygrała. Czy to znaczy, że było łatwo? W żadnym wypadku. Natalia szukała akurat jakiejś nowej muzycznej drogi, ale kiedy padł pomysł zaśpiewania piosenek Janis, wokalistka wcale nie ruszyła od razu do studia. Wizja była kusząca, jednak dla Przybysz, jak sama mówiła, było to na początku "obce terytorium". Ale artyści przecież powinni ryzykować, prawda? Tak powstał projekt "Kozmic Blues", przygotowany z okazji 50-lecia debiutu Janis Joplin. Praca nad nim nie była łatwa, artystka przyznała, że często po prostu "działała jej na nerwy", ale za to efekt zachwycił nawet tych, którzy uważali utwory Joplin za świętość, której nie wolno nikomu dotykać.

"Miód"

Być może to dzięki projektowi "Kozimc Blues", a może po prostu dzięki kolejnym poszukiwaniom, w każdym razie bluesowe brzmienia zostały z Natalią na dłużej. Na płycie "Prąd" pojawiły się zresztą nawiązania nie tylko do bluesa, ale też do rocka, a nawet country. Wokalistka sięgnęła też po polską klasykę i nagrała na ten album covery piosenek Breakoutu oraz Czesława Niemena. Trochę przy okazji wywróżyła sobie przyszłość, ale o tym za chwilę. 

Płytę "Prąd" promował singel "Miód", który najpierw wiele osób zaskoczył, a później stał się żelaznym punktem koncertów Przybysz, bo przecież publiczność też lubi sobie pośpiewać "Jak to się stało, że zapomniałam o swoich piersiach?". "Miód" powstał, kiedy Natalia zaczęła chodzić na terapię. Wokalistka wspominała w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów": "To piosenka zrodzona z samych pytań. Kiedy zaczyna się terapię, rodzi się w nas dużo wątpliwości. Jest się totalnie rozbitym, pełnym wyrzutów w stosunku do otoczenia. Myślę, że trudno było ze mną wtedy wytrzymać".

"Dzieci malarzy"

Pamiętacie, że Natalia ciągle szuka czegoś nowego? Na płycie "Światło nocne" nie zrezygnowała z bluesa i rocka, ale połączyła je na przykład z soulowymi dźwiękami. Efekty słychać choćby w piosence "Dzieci malarzy". Ten utwór został zainspirowany cyklem opowiadań Amosa Oza "Wśród swoich". Piosenka mówi o dzieciństwie, tęsknocie i wybaczaniu, zresztą artystka przyznała, że dla niej to takie wspomnienie tęsknoty za rodzicami. Jeśli ktoś wyczuje na płycie "Światło nocne" ducha trochę już odległych, rockandrollowych czasów, to będzie świetny trop. Prawie cały album był nagrywany na "setkę", wokal razem z instrumentami, więc raczej znajdziecie tu autentyczność, a nie efekt wielotygodniowej obróbki dźwięku na komputerze.

Krzysztof Zalewski - "Przyjdź w taką noc"

Uznani wokaliści często zaczynali swoje kariery od śpiewania chórków u innych, a później już grali na scenie pierwsze skrzypce. Pojawianie się Natalii i Pauliny Przybysz w projekcie Zalewski śpiewa Niemena mogło niektórych zaskoczyć, ale tylko do pierwszego koncertu. Panie wcale nie były ukryte gdzieś z tyłu sceny, do tego w piosenkach legendarnego wokalisty okazały się tak samo ważnym elementem jak gospodarz imprezy, czyli Krzysztof Zalewski. Muzyk zresztą nie ukrywał, że wymarzył sobie udział sióstr w tym projekcie i był zachwycony, kiedy się zgodziły. Natalia śpiewała już wcześniej utwory Niemena, choćby na płycie "Prąd", więc nie było to dla niej wcale obce terytorium.

Parę zakulisowych smaczków: Natalia i Krzysiek przyjaźnią się od lat, zresztą wiele razy występowali razem na scenie, a Przybysz zagrała nawet w teledysku do piosenki "Miłość Miłość". Chociaż oboje są świetnymi wokalistami, to nadal się szkolą i wiedzą, że zawsze można coś jeszcze zrobić dla swojego głosu. Razem wybrali się na przykład zagranicę, na lekcje do pewnej bardzo wymagającej śpiewaczki. Można być na scenie od ponad 20 lat, a i tak znajdzie się coś, czego jeszcze można się o sobie nauczyć.

"Krakowski spleen"

Kiedy na albumie "Jak malować ogień" Natalia zaśpiewała cover piosenki Maanamu "Krakowski spleen", fani się zachwycili i prosili o więcej. Piosenkę dostał też Kamil Sipowicz, któremu ta wersja bardzo się spodobała, więc zaproponował artystce nagranie płyty z niezaśpiewanymi wcześniej tekstami Kory. Taka oferta to spore wyróżnienie, ale Przybysz czuła, że to wyzwanie ją przerasta i grzecznie odmówiła. Wszystko zmieniło się kilka miesięcy później, kiedy wokalistka przeczytała książkę z tekstami Kory "Miłość zaczyna się od miłości". Wtedy do Natalii dotarło, że chce spróbować. Tak powstała płyta "Zaczynam się od Miłości"

"To wielka odpowiedzialność wziąć na warsztat teksty Kory. Słowa traktowałam jak perły z dna morza. Starałam się nie brać więcej, niż było koniecznie" - powiedziała Przybysz. Na albumie znalazły się też dwie jej autorskie piosenki. Co ciekawe Kora i Natalia nie miały nigdy okazji nawet dłużej porozmawiać. Spotkały się tylko raz, podczas jednego z koncertów, zdążyły zamienić dosłownie kilka słów i uścisnąć sobie dłonie. Żadna z artystek nie miała wtedy pojęcia, że kiedyś ukaże się ich wspólna płyta.

"Za zimną wodę"

"Usłyszałam kiedyś opowieść o leczniczym działaniu piosenki - usuwającej cierpienie. I taką postanowiliśmy też stworzyć. O potrzebie wędrówki, marzeń i przyjaźni" - tłumaczy Natalia. Historia powstania tego utworu jest równie ciekawa jak sama piosenka. Przybysz zabrała swój zespół i reżyserkę klipu w podróż. Rzecz w tym, że nikt, poza wokalistką oczywiście, nie wiedział, dokąd się wybiera. Dopiero na lotnisku okazało się, że celem wyjazdu jest grecka wyspa Hydra. Artyści trafili do studia i domu twórczego, w siedzibie dawnej fabryki dywanów. Tak powstała płyta "Tam", która ukaże się jesienią 2023 roku i opowiada - a jakże - o podróżach, jakkolwiek je rozumiemy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Natu | Sistars
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy