Reklama

Myśleli, że ktoś wpisał o jedno zero za dużo. Dzięki przebojowi z lat 90. zarobili fortunę

Ta piosenka zrobiła z niej gwiazdę. Kiedy Natalie Imbruglia nagrywała "Torn", właśnie przygotowywała się do muzycznego debiutu i nie miała pojęcia, jak bardzo wkrótce zmieni się jej życie. Utwór śpiewało wcześniej kilkoro artystów, ale dopiero Australijka zrobiła z niego światowy przebój. O wszystkim zdecydował przypadek.

Ta piosenka zrobiła z niej gwiazdę. Kiedy Natalie Imbruglia nagrywała "Torn", właśnie przygotowywała się do muzycznego debiutu i nie miała pojęcia, jak bardzo wkrótce zmieni się jej życie. Utwór śpiewało wcześniej kilkoro artystów, ale dopiero Australijka zrobiła z niego światowy przebój. O wszystkim zdecydował przypadek.
Natalie Imbruglia w 1998 r. /Jeff Kravitz/FilmMagic, Inc /Getty Images

Ludzie, którzy bardzo wcześnie wiedzą, co chcą w życiu robić, mają spore szczęście. Nie muszą długo zastanawiać się, jaką szkołę albo zawód wybrać, a potem myśleć, czy to na pewno dobra decyzja. Życie czasem weryfikuje te wybory, ale to już inna historia. Natalie Imbruglia (sprawdź!) od dzieciństwa miała dwie pasje: aktorstwo i muzykę. Przez kilkanaście lat artystka chodziła na balet i lekcje stepowania, występowała nawet w profesjonalnym zespole, ale sam taniec nie przydał jej się później tak bardzo jak inne rzeczy, których nauczyła się na tych zajęciach: gotowość do ciężkiej pracy oraz niepoddawanie się.

Reklama

Natalia dobrze wiedziała, że nikt nie zaproponuje jej od razu głównej roli w filmie, więc starała się chodzić na castingi i próbować swoich sił, gdzie się dało. Na początek dostała angaż w reklamach, zachwalała między innymi colę i chrupki. Od czegoś trzeba zacząć, a takie początki ma za sobą wielu słynnych aktorów. Granie w reklamach tylko utwierdziło Imbruglię w przekonaniu, że chce trafić na mały albo duży ekran. Na tyle, że wokalistka postanowiła w końcu dla grania rzucić szkołę. Okazało się, że 16-letnia Natalie dostała rolę w serialu "Sąsiedzi", więc bez namysłu ruszyła do Melbourne na podbój świata. Ta produkcja biła w Australii rekordy popularności i zrobiła gwiazdy między innymi z Kylie Minogue oraz Jasona Donovana. Imbruglia nie mogła więc lepiej trafić.

Natalie Imbruglia: Nikt nie traktował jej poważnie

Plan artystki było prosty: zacząć w telewizji, zrobić karierę w filmach, nagrać płytę. Angaż w "Sąsiadach" załatwił pierwszą część planu, resztę przyszła gwiazda chciała zrealizować w dowolnej kolejności. Początki dorosłego życia nie były dla Natalie proste, bo - jak wspominała - wyzwaniem okazały się takie rzeczy jak choćby opłacenie rachunków. Nie z powodów finansowych, tylko dlatego, że przecież wszystko zawsze robili rodzice, a nagle trzeba było zacząć radzić sobie samodzielnie. Nastolatka nie miała jednak żadnych wątpliwości, że podjęła dobrą decyzję, a skoro udało jej się zrealizować jedno marzenie, to postanowiła pójść za ciosem.

Imbruglia przygotowała kilka utworów demo i próbowała zawalczyć o kontrakt płytowy. Wytwórnie były nawet zainteresowane, ale wszyscy chcieli, żeby artystka nagrywała pop albo dance, podobnie jak nastoletnie gwiazdy w Stanach. Wszyscy - poza nią. Wokalistka uważała, że nikt nie traktuje jej poważnie, jednak to wcale nie zniechęciło jej do muzyki, po prostu marzenia musiały jeszcze trochę poczekać.

Po dwóch latach występów w "Sąsiadach" Natalie wyjechała do Wielkiej Brytanii, chociaż nadal po to, żeby grać. Australijscy aktorzy na początku kariery bardzo często swego czasu jeździli do Anglii, żeby dorabiać sobie występami w teatrach z repertuarem dla całych rodzin. Imbruglia akurat grała Królewnę Śnieżkę. Australijka nie miała jednak pojęcia, jak bardzo ten wyjazd zmieni jej życie. Artystka zachwyciła się Wielką Brytanią, ogólnie Europą i stwierdziła, że to ocean możliwości, więc koniecznie musi się tam przeprowadzić.

O ile początki były niezłe, o tyle później wokalistka miała problem ze znalezieniem poważnych ról, tym bardziej stałych zajęć, jak angaż w "Sąsiadach". Oszczędności się kurczyły, nie było widoków na nic spektakularnego i wtedy Natalie zdecydowała: to jest idealny moment, żeby zająć się muzyką. Zaczęła pisać pierwsze piosenki, ale niewiele z tego wynikało. Dopiero spotkanie Anne Barrett, przyszłej menedżerki piosenkarki, sprawiło, że sprawy nabrały tempa.

Natalie Imbruglia o "Torn": To jest mój kawałek!

Menedżerka namówiła przyszłą gwiazdę na nagranie kilku utworów demo. Pomóc w tym miał autor piosenek oraz producent Phil Thornalley. Jego menedżera z kolei Natalie poznała przypadkiem, dzięki znajomym i kiedy tylko mężczyzna dowiedział się, że artystka planuje muzyczną karierę, rzucił: "Musisz pogadać z Philem". Praca nad kilkoma utworami szybko przerodziła się w nagrywanie całego albumu. Duet przez kilka miesięcy pracował w domu Phila, pisząc nowe piosenki. Pewnego dnia producent włączył Natalie własny utwór sprzed kilku lat. Właśnie wtedy Imbruglia usłyszała "Torn" po raz pierwszy i już wiedziała: "To jest mój kawałek!".

Powiedzieć, że "Torn" nie było nową piosenką, to jakby nic nie powiedzieć. Utwór miał zaledwie kilka lat, ale zdążył doczekać się już kilku wykonań. To, że Imbruglia usłyszała go po raz pierwszy w domowym studiu kolegi, najlepiej świadczy o ich popularności. Przyszły przebój napisali wspólnie Scott Cutler, Anne Preven i właśnie Phil Thornalley.

Preven wspominała w rozmowie z serwisem news.com.au: "Piosenka powstała bardzo szybko, dobrze to pamiętam, bo przylecieliśmy do Londynu i złapał mnie wielki jet lag. Mieliśmy już muzykę, więc poszłam do pokoju na górze, żeby nabazgrać parę słów. Uwielbiałam wtedy Joni Mitchell i próbowałam napisać coś tak barwnego, z taką historią jak jej utwory. Krótko mówiąc: starałam się być Joni Mitchell". Grupa od razu nagrała piosenkę, jednak następnego dnia, kiedy jet lag minął, muzycy trochę zmienili utwór i wyszło z tego coś podobnego do późniejszej wersji Natalie.

Artyści na co dzień tworzyli zespół Ednaswap, więc zaczęli wykonywać piosenkę na swoich koncertach, a wydali ją dopiero w 1995 roku. Wcześniej za kawałek zabrała się Lis Sørensen, która nagrała jego duńską wersję - "Brændt". Utwór okazał się w Danii sporym przebojem, ale skoro nie był po angielsku, to nie miał szans na międzynarodową popularność. Trzy lata później piosenka wróciła w Norwegii, tym razem w wykonaniu Trine Rein, jednak nie była aż tak wielkim sukcesem. Żeby nie było wątpliwości: wersja Ednaswap też nie podbiła list przebojów, nawet z angielskim tekstem. Thornalley się jednak nie poddawał. Imbruglia stwierdziła w rozmowie z Yahoo Music: "Phil zdecydowanie wierzył w ten utwór. Jestem przekonana, że właśnie dlatego dawał go kolejnym artystom".

Natalie nagrała wersję demo piosenki i zaniosła ją do wytwórni płytowej. Nie musiała prezentować niczego więcej, bo firma już po tym utworze podpisała kontrakt z wokalistką. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Artystka doskonale wiedziała, że "Torn" ma wielkie szanse stać się przebojem, ale nawet ona nie przewidziała tego, co się wydarzy. Zanim piosenka ukazała się oficjalnie na singlu, trafiła do amerykańskich stacji radiowych i praktycznie od razu została hitem.

Wielka Brytania dosłownie oszalała na punkcie utworu, który pobił nawet rekord najczęściej granych w radiu piosenek. Wystarczyło kilka tygodni, żeby "Torn" stało się światowym przebojem, a Natalie Imbruglia została okrzyknięta nową gwiazdą. Sukces najbardziej zaskoczył chyba autorów utworu. Preven myślała, że powstał po prostu kolejny europejski cover i nic wielkiego się nie wydarzy. "Aż nagle dostaliśmy telefon z informacją, że to numer jeden w Wielkiej Brytanii. Dla mnie i Scotta to był na początku taki słodko-gorzki sukces. Byliśmy zachwyceni, że mamy przebój, jednak trochę szkoda, że to nie nasz zespół" - przyznała artystka.

Wielki sukces "Torn". "To musi być jakaś pomyłka"

Muzycy nie mieli jednak na co narzekać. Phil Thornalley, który przy okazji współtworzył debiutancki album Natalie, nareszcie udowodnił światu, że miał nosa do tej piosenki. Poza tym on, Anne i Scott mieli czysto materialne powody do radości. Cutler wspominał, że byli w szoku, kiedy okazało się, ile zarobili dzięki przebojowi.

"Pewnego dnia dostajesz czek na mniej więcej 300 tysięcy dolarów. I myślisz, że to jakaś pomyłka. Masz wrażenie, że ktoś wpisał o jedno zero za dużo i kiedyś będziesz musiał to zwrócić" - powiedział gitarzysta w wywiadzie dla Yahoo Music. Nikt nie musiał niczego oddawać. W pierwszych latach po premierze autorzy dostali jeszcze dodatkowo - jak to określił Scott - "wodospady pieniędzy". Jeszcze kilka lat temu, co roku, na konto każdego z autorów wpływało 150 tysięcy dolarów. Nieźle jak na jedną niepozorną piosenkę, prawda?

Jak mawiał klasyk: "Pieniądze to nie wszystko". Natalie zawdzięcza "Torn" ogromną popularność. Dzięki singlowi jej debiutancki album, "Left of the Middle", bił rekordy popularności, a sama artystka musiała chyba kupić wielki regał, żeby zmieścić wszystkie nagrody i wyróżnienia. Wokalistka dziękowała przy okazji losowi za to, że wcześniej osiągnęła popularność dzięki "Sąsiadom" i miała niełatwy start w Wielkiej Brytanii. To pozwoliło jej twardo stąpać po ziemi, kiedy mijała sklepowe witryny ze swoją twarzą na okładkach kolorowych magazynów. Artystka mocno zainteresowała się też wtedy medytacją. Być może również dzięki temu przetrwała szaleństwo wokół siebie, a przede wszystkim kolejne lata, kiedy wszyscy oczekiwali od niej powtórki sukcesu.

Preven i Cutler poznali Imbruglię dopiero kilka lat po sukcesie "Torn". Mieli nawet wspólnie pracować nad piosenkami na drugi album wokalistki, ale nic z tego nie wyszło. Anne oraz Scott zostali w muzycznym biznesie, założyli wspólną firmę i zaczęli pisać dla innych artystów. Taki przebój na koncie wiele im ułatwił, więc nic dziwnego, że na liście ich współpracowników znalazły się później takie gwiazdy jak Beyoncé czy Katy Perry. Thornalley też pisał dla innych muzyków, poza tym produkował oraz miksował płyty, choćby dla Stinga czy Duran Duran. Poza tym Phil grał na basie w zespole Bryana Adamsa.

Natalie Imbruglia ma dzisiaj na koncie sześć płyt, role filmowe, występy w telewizyjnych programach oraz karierę jurorki w talent show. I pomyśleć, że to mogłoby się nie wydarzyć, gdyby Thornalley tak bardzo się nie upierał.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Natalie Imbruglia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy