Reklama

Letnie Brzmienia 2023 w Krakowie: jak coś lubię, to biorę dokładkę [RELACJA]

Trasa, zatrzymująca się w każdym mieście na dwa dni, oferująca kilka koncertów różnych gwiazd i na dokładkę projekt specjalny. Brzmi jakby znajomo, co? Czy Letnie Brzmienia i projekt Babie Lato, to odpowiedź na Męskie Granie? Jak to mówimy w redakcji - może trochę, ale raczej nie.

Trasa, zatrzymująca się w każdym mieście na dwa dni, oferująca kilka koncertów różnych gwiazd i na dokładkę projekt specjalny. Brzmi jakby znajomo, co? Czy Letnie Brzmienia i projekt Babie Lato, to odpowiedź na Męskie Granie? Jak to mówimy w redakcji - może trochę, ale raczej nie.
Margaret jest jedną z gwiazd Letnich Brzmień /Niemiec /AKPA

Trasa Letnie Brzmienia ruszyła tydzień temu koncertem w Bielsku-Białej. Drugi przystanek w Krakowie i tutaj już pierwszy plusik dla organizatorów za zrobienie imprezy w pięknym Podgórzu i odcięcie się od upartego usadzania wszystkich wydarzeń plenerowych w Muzeum Lotnictwa. Południe Krakowa dziękuje.

Drugi plusik za skład, może nie jakiś wybitnie zaskakujący, ale za to ułożony tak, żeby każdy miał coś dla siebie. Debiutująca w ubiegłym roku Zalia, potem Margaret, której koncert bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. W sumie wcześniej nie miałam o niej zdania, przyznaję się bez bicia. Wiedziałam, co tam się dzieje, że postanowiła odejść od popu, a ludzie komentują, że jest za chuda, co mnie wybitnie nie dziwi, bo ludzie nie potrafią dać żyć innym ludziom w spokoju. No, ale nie wchodziłam specjalnie sprawdzać, co tam u niej.

Reklama

Pierwszy impuls na plus był przy "Przebiśniegach", które też przypomniała podczas piątkowego koncertu, opowiadając o tym, co się tak naprawdę w tym TVP wydarzyło: "Ja, lat 27, na festiwalu w Opolu, mam wywiad z panią dziennikarką. Poplątał mi się język i mówię do niej, tak po ludzku: 'Ku*wa, możemy jeszcze raz?', ona mówi, że to jest na żywo, a ja na to 'Oj, to sorry guys'". I zsamplowała to do piosenki, zamiast zapaść się pod ziemię, udając, że tego nie było. I ja to szanuję.

Przy Jucho też muszę zatrzymać się na dłużej. Bo wszyscy, wiecie, światła, lasery, wizuale, a tu wyszła na scenę normalna dziewczyna, siadła przy pianinie, postawiła obok siebie kubek z zebrą i przyciągnęła uwagę całej publiki. Dobra, miała jeszcze dwóch kontrabasistów, bo to "najlepsza nacja na świecie", a dwóch dlatego, że "jak coś lubię, to biorę dokładkę". Zagrała trochę piosenek znanych z Domowych Melodii, były ukochane przeze mnie "Drzewa", ale były też niepublikowane wcześniej rzeczy. Poczekajcie, aż usłyszycie "Choć mój wiek nie powala, ja się czuję taka stara, jak twój stary, albo starsza". Będzie biło się o najładniej zaśpiewane "twój stary" z Kwiatem Jabłoni i ich Hot 16 Challenge. Była też "Buła", przy której zawsze na początku czekam, aż ktoś zacznie śpiewać "Panie dobry jak chleb". Nie poradzę.

Jucho i jej dwóch kolegów-kontrabasistów - Mateusz Wadowski i Tomek Szymański - w dodatku sprawiali wrażenie, że cały czas improwizują, a tak naprawdę wszystko było dopracowane, co do nutki. Jak Voo Voo. Nie umiem wymyślić lepszego komplementu. Z drugiej strony przy takich występach mam mieszane uczucia, czy to aby na pewno muzyka na duże festiwale. Chyba wolałabym, żebyśmy usiedli w jakiejś chatce przy kominku i słuchali tego w kameralnym gronie. Kojarzycie to uczucie, kiedy jedziecie samochodem i ktoś mówi: "Puść coś fajnego", odpalacie coś fajnego, a on zamiast słuchać, to cały czas gada? To tutaj też na początku koncertu miałam ochotę iść do ludzi przy nalewakach i powiedzieć: "Cicho, teraz cicho!".

Kto tam dalej... Brodka - jak to możliwe, że osóbka w takim małym ciele wypełnia sobą całą scenę? Po prostu, Monika, gdzie tu sens, gdzie logika? Doskonała ostatnia płyta, to i doskonałe koncerty, no i dodatkowe punkty za wizuale. Vito Bambino zbierał już ode mnie pochwały przy zeszłorocznym Zew się budzi i mogłabym się teraz tylko powtórzyć. Młodziutki Ignacy, Ars Latrans Orchestra, Natalia Przybysz, Nosowska, z której nową płytą mam problem, choć resztę lubię bardzo, ale co by nie mówić - legenda, Kacperczyk i na zakończenie Zalewski śpiewa Niemena, czyli projekt, który będzie można zobaczyć jeszcze m.in. podczas tegorocznego Jarocina. Podsumowując: skład pierwsza klasa.

Najważniejszy jednak był tutaj projekt specjalny, czyli Babie Lato pod opieką Natalii Kukulskiej. Nie chcę zdradzać, co się działo, bo to przecież projekt-niespodzianka, ale jedno muszę powiedzieć, bo nie mogę się powstrzymać: co za dęciaki! I już więcej nic nie mówię. No może jeszcze to, że jak ktoś lubi piosenki wokalistek, wchodzących w skład Babiego Lata, to się nie zawiedzie, a jak ktoś bardziej woli "I'm Every Woman" albo "Respect", to też rozczarowany nie wyjdzie. I że zapętlałabym taką aranżację "Reksia" Margaret.

Tymi słowami wstępu dochodzę do pytania z początku: czy Letnie Brzmienia i Babie Lato to odpowiedź na Męskie Granie, bo formuła jest podobna? Mniej więcej tak jak, no nie wiem, Coachella jest odpowiedzią na Sziget. Po prostu... formuła jest podobna. A jeśli oba będą utrzymane na takim poziomie, to róbcie ich sobie jeszcze i z piętnaście. Przyjdę na wszystkie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy