Reklama

Dały im popularność, potem doprowadzały do szału. Te gwiazdy znienawidziły własne przeboje

Przez lata próbujecie wybić się na rynku. Jest trudno, nawet bardzo. Aż pewnego dnia nagrywacie piosenkę, która staje się przebojem. Utwór zmienia wasze życie. Od tej pory będziecie go grać na każdym koncercie, ludzie będą wykrzykiwać jego tytuł już od początku występu, a wy, nawet kilka świetnych płyt później, będziecie kojarzeni przede wszystkim z tą jedną piosenką. W końcu powiecie "dość". W muzycznym świecie nie brakuje artystów, którzy nie znoszą swoich przebojów.

Przez lata próbujecie wybić się na rynku. Jest trudno, nawet bardzo. Aż pewnego dnia nagrywacie piosenkę, która staje się przebojem. Utwór zmienia wasze życie. Od tej pory będziecie go grać na każdym koncercie, ludzie będą wykrzykiwać jego tytuł już od początku występu, a wy, nawet kilka świetnych płyt później, będziecie kojarzeni przede wszystkim z tą jedną piosenką. W końcu powiecie "dość". W muzycznym świecie nie brakuje artystów, którzy nie znoszą swoich przebojów.
Kurt Cobain znienawidził swój najwiekszy przebój. Dlaczego? /Michel Linssen/Redferns /Getty Images

Niektórzy podchodzą do tego z dystansem, bo wiedzą, że gdyby nie ta jedna piosenka, nie dotarliby do miejsca, w którym są teraz. Inni artyści mają mniej wyrozumiałości. Jeśli do tego zdążyli mocno zmienić swój styl i nagrać rzeczy, z których są znacznie bardziej dumni, a wszyscy pamiętają tylko ten jeden utwór, na dodatek sprzed kilkunastu lat, to nic dziwnego, że muzycy mają takiej piosenki zwyczajnie dość.

Radiohead - "Creep"

W tym przypadku "niechęć" to za słabe słowo. Thom Yorke zwyczajnie znienawidził tę piosenkę - i to zanim zdążył się nią na dobre znudzić. Muzyk uważał, że "Creep" dało Radiohead taką popularność, do jakiej grupa niespecjalnie dążyła, więc winił utwór za nagłe zainteresowanie zespołem. Thoma irytowało też to, że na koncertach ludzie ciągle domagali się przeboju, więc postanowił zrobić z tym porządek. Podczas jednego z występów odpowiedział fanom: "Odwalcie się, mamy dość tej piosenki". W końcu Radiohead na kilka lat wyrzucili "Creep" z koncertowych setlist i wrócili do grania utworu dopiero wtedy, kiedy naprawdę od niego odpoczęli.

Reklama

Madonna - "Material Girl"/"Like a Virgin"/"Holiday"

Królowa popu ma wiele przebojów, więc tych nielubianych utworów też jest więcej niż jeden. W jednym z wywiadów w 2008 roku Madonna stwierdziła, że ma dość "Holiday" i "Like a Virgin", więc nie chciałby już więcej śpiewać tych piosenek. Wyjątek zamierzała zrobić tylko za - bagatela - 30 milionów dolarów. Madge nie znosi też "Material Girl", do czego przyznała się kilka lat później. Tu artystka okazała się bardziej restrykcyjna, bo nie tylko nie chciała więcej śpiewać, ale nawet słyszeć tego utworu. Na szczęście dla fanów Madonna zmieniła zdanie i śpiewa nielubiane piosenki, w odświeżonych aranżacjach.

R.E.M. - "Shiny Happy People"

"Shiny Happy" na pewno nie odnosi się do Mike'a Stipe'a słuchającego tego utworu. Wokalista R.E.M. stwierdził: "To radosna piosenka pop napisana dla dzieci... Gdyby jeden utwór miał został wysłany w kosmos jako reprezentacja naszego zespołu, nie chciałbym, żeby to było 'Shiny Happy People'". Stipe uważa, że to prosta piosenka, bez głębszej treści. Muzyk nie zgodził się nawet na umieszczenie jej na płycie z największymi przebojami. Przy okazji: "Shiny Happy People" miało być motywem przewodnim serialu "Przyjaciele". Szok, prawda? Już nigdy nie spojrzycie na czołówkę tej produkcji tak samo.

Lorde - "Royals"

Nowozelandzka artystka zawdzięcza tej piosence całą swoją karierę, ale czy Lorde kocha utwór? Zdecydowanie nie. Wokalistka nie jest nawet zmęczona samą piosenką, bo lubi słuchać jej coverów, ale denerwuje ją oryginał. "Brzmi jak dzwonek Nokii z 2006 roku. Melodie nie są ani fajne, ani dobre. Katastrofa" - mówi Lorde, ale przyznaje, że ta kombinacja z jakiegoś powodu zadziałała i spodobała się ludziom. Artystka może więc narzekać, ale skoro utwór nadal zachwyca miliony fanów, nie ma mowy o koncercie bez "Royals".  

Oasis - "Wonderwall"

Na skali nienawiści do własnego przeboju Liam Gallagher przebija nawet Thoma Yorke'a. Wokalista Oasis słynie z tego, że wprost mówi, co myśli, a o "Wonderwall" myśli wyłącznie źle. Piosenka przyniosła grupie Oasis sławę, ale - zwłaszcza poza Wielką Brytanią - ludzie kojarzą zespół wyłącznie z tym utworem, co irytowało Liama. Podczas promocji płyty "Dig Out Your Soul" muzyk cieszył się, że na tym albumie przynajmniej nie było "Wonderwall". "Kłopot w tym, że ta piosenka stała się wielkim przebojem. Jedziemy do Ameryki i wszyscy pytają, czy to ja jestem 'panem Wonderwall'. Nie mogę znieść tego utworu. Za każdym razem kiedy go śpiewam, czuję, że się dławię". Tu wyjątkowo z Liamem zgadza się brat Noel, który też ma szczerze dość popularności "Wonderwall". Czy to oznacza, że Liam zrezygnował ze śpiewania piosenki? Absolutnie nie.

Evanescence - "My Immortal"

Wokalistka Amy Lee nie jest wielką fanką tego utworu, ale nie chodzi nawet o samą piosenkę, lecz o jej brzmienie. Utwór trafił najpierw na mini album Evanescence, jako skromna wersja demo. Wokalistka nie chciała umieszczać go później na debiutanckiej płycie, za to bardzo chciała tego wytwórnia. Amy skorzystała z pierwszej możliwej okazji, żeby zmienić aranżację "My Immortal", ale to niewiele pomogło. "99,9 procent przypadków, kiedy słyszę ten utwór, to sytuacje, gdy jestem na zakupach. I akurat jest to ta stara wersja demo, której nie znoszę. To nawet nie jest brzmienie prawdziwego pianina, a ja zaśpiewałam po prostu wieczorem w pracy u mojego taty, bo akurat mieli tam studio i pozwolili mi coś nagrać. Byłam wtedy w szkole średniej" - wspomina wokalistka. 

Nirvana - "Smells Like Teen Spirit"

Hymn pokolenia? Nie dla Kurta Cobaina. Wokalista uważał, że wielka popularność tego utworu była zaprzeczeniem wszystkiego, co chciał robić w muzyce. Cobain miał tak dość piosenki, że Nirvana na pewien czas przestała grać ją na koncertach. "Ledwo mogę, zwłaszcza kiedy mam kiepski dzień, przebrnąć przez 'Smells Like Teen Spirit'. Mam ochotę zrzucić gitarę i zejść ze sceny" - stwierdził w 1993 roku wokalista. Kurt uważał, że piosenka została wtłoczona ludziom do głów i żartował, że momentami nawet wstydzi się grania tego utworu.

Miley Cyrus - "Party in the U.S.A."

Jeśli ktoś zaczynał karierę już w dzieciństwie, to ma w dorobku sporo utworów, do których po latach raczej nie będzie chciał wracać. Dla Miley Cyrus taką piosenką jest "Party in the U.S.A.". Utwór okazał się przebojem, mimo że sama artystka się tego nie spodziewała. Żeby nie było wątpliwości - Cyrus nie znienawidziła piosenki, docenia to, co zrobiła dla jej kariery, ale już jej "nie czuje". W jednym z wywiadów artystka wyznała: "Nie jestem już tamtą osobą, nie chcę już być w tym miejscu, ani śpiewać takich rzeczy, nie chcę, żeby mój głos tak brzmiał". Miley chyba jednak zdążyła odpocząć od utworu, bo artystce zdarza się śpiewać "Party in the U.S.A." na koncertach,

Beastie Boys - "(You Gotta) Fight for Your Right (to Party)"

Nie ma nic gorszego niż żart, który trzeba tłumaczyć. Beastie Boys chcieli wyszydzić imprezową scenę muzyczną, ale dowcip nie został zrozumiany i "(You Gotta) Fight for Your Right (to Party)" stało się hymnem imprezowiczów. Nawet tych, którzy wcale nie byli fanami Beastie Boys. Muzycy się załamali. Mike D mówił: "Wiele osób śpiewało tekst tej piosenki i nie miało świadomości, że właśnie z nich się nabijamy. Ludzie nie zrozumieli ironii". Kiedy nawet tak dobitne wyjaśnienia nie trafiły do fanów utworu, muzycy stwierdzili wprost, że piosenka jest "do d*py".

Led Zeppelin - "Stairway to Heaven"

Nie proście Roberta Planta o śpiewanie "Stairway to Heaven". Wokalista nie krytykuje wszystkiego, bo uważa, że warstwa muzyczna piosenki jest świetna. Plant stwierdził jednak w pewnym momencie, że ma dosyć tekstu, z którym się już nie utożsamia. Słowa może pasowały do 1971 roku, ale później wydawały się muzykowi zbyt abstrakcyjne. "Dostałbym wysypki, gdybym musiał śpiewać ten utwór na każdym koncercie" - wyznał Plant w 1988 roku. W tym samym roku jednak artysta wykonał utwór na imprezie z okazji 40- lecia wytwórni Atlantic. Plant zrobił wyjątek, bo chciał podziękować firmie za lojalność. Piosenka zabrzmiała też w 2007 roku, podczas wyjątkowego koncertu w londyńskiej O2 Arena.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nirvana | Led Zeppelin | Miley Cyrus | Beastie Boys | Oasis | Madonna | Lorde | R.E.M. | Evanescence | Radiohead
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy