Reklama

"Niegrzeczni chłopcy to jest to"

Pochodząca z Niemiec ciemnoskóra wokalistka Oceana Mahlmann w Polsce stała się popularna za sprawą piosenki "Cry, Cry", która podczas Sopot Festival 2009 przyniosła jej Słowika Publiczności.

Utwór "Cry, Cry" promuje debiutancką płytę Oceany, "Love Supply", która ukazała się na początku czerwca. Z tej okazji w Warszawie z wokalistką, łączącą soul, pop, funk, jazz i blues, spotkała się Justyna Tawicka.

Zobacz całą rozmowę w wersji video:

Witaj, Oceana.

Witam. Dzień dobry!

Dzień dobry. Chciałabym zapytać cię o twoje świetne teksty. To pytanie o inspirację...

Tak.. Myślę, że największą inspiracją jest dla mnie moje życie, życie ogólnie pojęte i jego piękno. Kocham moje życie; w dodatku otaczają mnie cudowni ludzie. Mam wspaniałych przyjaciół, wspaniałą rodzinę. Dużo podróżuję, spotykam różnych ludzi, przebywam z nimi, poznając ich osobowość. Przechadzam się po świecie z otwartymi oczyma.

Reklama

To bardzo ważne mieć oczy szeroko otwarte!

Oczywiście.

Czy pisząc swoje teksty zdarza ci się myśleć o tym, że ludzie, którzy będą słuchać twojej muzyki, będą uważać, że poznają cię lepiej, niż ty znasz samą siebie?

Może... Chociaż właściwie to nie wiem. Mam nadzieję, że tak właśnie to działa - myślę tutaj o tym, w jaki sposób wyrażam siebie w moich piosenkach. Kiedy śpiewam, jestem sobą, i mówię o rzeczach, o których w normalnych okolicznościach nie odważyłabym się czy bałabym się mówić. Przykładem może być "Pussycat on a Leash", gdzie śpiewam, że związki są przeceniane, a ja jestem taka fantastyczna i twarda. Tymczasem w prawdziwym życiu nie zawsze jestem taka. W moich piosenkach mogę więc być taką Oceaną, jaką chcę być.

Czy sama doświadczasz takich sytuacji, w których chciałabyś zostawić cały świat za sobą?

O tak, i to wielokrotnie! Kiedy staję przed jakimiś problemami, to często - aczkolwiek nie lubię w sobie tej cechy - unoszę się i mówię: "Dobra, idę sobie, cześć!". To samo dzieje się, kiedy dyskutuję z przyjaciółmi, kiedy się z nimi sprzeczam, i nie potrafię poradzić sobie z tą sytuacją.

Myślę jednak, że jest to ludzkie, czasami po prostu problemów jest za dużo. Każdy z nas ma swoje zmartwienia. Czasami, gdy mam problemy, gdy jestem w kiepskim nastroju, kiedy coś mi nie wychodzi, wszystko mnie przytłacza, krzyczę: "Dobra, rzucam to wszystko, pakuję walizki i spadam stąd!". Taka już jestem. Ale wiem przynajmniej, że chciałabym coś zmienić w tym aspekcie mojej osobowości.

Chciałabym zapytać cię o piękną piosenkę "Bad boy". Dlaczego to jest tak, że zawsze uwielbiamy niegrzecznych chłopców?!

Nie wiem... Myślę, że niegrzeczni chłopcy mają w sobie to "coś", poza tym na ogół są bardzo przystojni - a my, kobiety, dziewczyny, często mamy słabość do przystojnych facetów. "O Boże, on jest taki słodki! Wiem, że to drań, moi przyjaciele go nie lubią, mama zabrania mi z nim rozmawiać!". Ale to właśnie czyni ich takimi interesującymi! Tak, niegrzeczni chłopcy to jest to...

Jaka jest najlepszy przepis na tworzenie twoich pięknych tekstów?

Przede wszystkim pomysł - pomysły są bardzo ważne. Inspiracją dla moich piosenek jest, jak już mówiłam, głównie moje życie; to, co faktycznie mi się przytrafiło. Przy tworzeniu piosenek współpracuję z fantastyczną osobą, z którą zresztą przyjaźnię się od 11. roku życia. Dorastałyśmy razem, a dziś piszemy razem piosenki. Proces tworzenia wygląda różnie. Czasami muzyka pojawia się przed słowami, albo też zaczynam od melodii granej na gitarze, do której następnie powstaje tekst.

Czasem jest tak, że w głowie mam jedną, jedyną linijkę tekstu, jak "Czy kiedykolwiek widziałeś kociaka na smyczy?" . Tak, najważniejszą rzeczą jest pomysł - a w mojej głowie kłębi się mnóstwo pomysłów. Czasami jest ich zbyt wiele, i nie wiem nawet, jak je sobie poukładać!

To widać! Kolejne pytanie dotyczy innej twojej piosenki, "All Genetic". Jakie są twoje najlepsze geny - i jakie miejsce zajmują wśród nich geny muzyczne?

W "All Genetic" śpiewam o moim tacie. Myślę, że moją miłość do muzyki odziedziczyłam właśnie po nim, a w pewnym stopniu także po mamie. Po tacie mam również nieustanny uśmiech na twarzy. Hmmm, nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko, co we mnie dobre i pozytywne, zawdzięczam tacie. Czasami jestem jak ptak, raz jestem tutaj, raz tam, wszędzie po trochu.

Sama nie wiem, czy mogę uważać się za osobę uroczą - ale mój tata jest właśnie taki. W tej piosence trochę sobie z niego żartuję, bo jest ulubieńcem kobiet, ma w sobie ten urok, ten uśmiech na twarzy. Myślę, że jestem bardzo szczęśliwą optymistką - tak właśnie powiedziałabym o sobie.

Bardzo optymistycznie! Ostatnie pytanie dotyczy piosenki "Cry, cry". Co możesz powiedzieć od siebie tej dziewczynie, która straciła nadzieję, straciła ten ogień w oczach? Czy jest jeszcze dla niej jakaś nadzieja?

Tak, jestem przekonana, że zawsze jest jakieś wyjście z pewnych sytuacji. Czasami tylko bardzo długo to trwa... Mam nadzieję, że wszystko się jej ułoży, i że teraz jest w o wiele lepszej kondycji. Kiedy pisałam tę piosenkę, myślałam o niej. Dziś wydaje mi się, że dużo się nauczyła, dużo nauczyły ją te przeżycia - narkotyki, zadawanie się z niewłaściwymi ludźmi.

Nie jestem z nią w kontakcie, ale myślę, że jest teraz w lepszym stanie. Jestem przeświadczona o tym, że pewne życiowe zawirowania czynią nas silniejszymi. Trzeba je tylko przetrwać - i iść dalej.

Dziękuję bardzo. I proszę, bądź nadal tym pięknym ptakiem, którym jesteś! Dziękuję bardzo!

Dziękuję.

(tłumaczenie: Katarzyna Kasińska)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: chłopcze | Sopot Festival | piosenki | chłopcy | Niegrzeczni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy