Reklama

"Nie można zaplanować hitu"

Andre Tanneberger, niemiecki DJ i producent muzyczny, lepiej znany jest jako ATB. Zadebiutował utworem "9PM (Till I Come)" i płytą "Movin' Melodies" (1999), które przyniosły mu duży sukces i ugruntowały pozycję jednego z najciekawszych twórców muzyki klubowej. Na swym debiutanckim albumie zaprezentował udany melanż house'owych rytmów i brzmień żywych instrumentów, z którego znany jest do dziś. W czerwcu 2005 roku Tanneberger podsumował swą dotychczasową karierę i opublikował kompilację "Seven Years". Właśnie o składance, najbliższych planach i współpracy z innymi artystami, DJ rozmawiał w rozmowie z Emilią Chmielińską.

Jak skomentujesz niespodziewane odwołanie festiwalu "Nature One Festival" we Wrocławiu, którego miałeś być gwiazdą?

Nie byłem z tego powodu zadowolony, ponieważ bardzo się nastawiałem na ten festiwal. Zależało mi na tym, by na nim być. Myślę, że to mogłoby być naprawdę dobre spotkanie, jednak są rzeczy, które tak naprawdę od ciebie nie zależą. I tak było w tym wypadku.

Kiedy dowiedziałem się, że festiwal został odwołany, byłem bardzo zaskoczony, wręcz zszokowany. Szkoda, że się nie odbył, bo na pewno byłoby to niezłe przeżycie dla publiczności, no i wspaniałe widowisko. Być może uda się w przyszłym roku. Bardzo w to wierzę.

Reklama

Co sprawia ci większą przyjemność - DJ-owanie na imprezach czy praca w studiu nad nowymi utworami lub remiksami kompozycji innych wykonawców?

To są dla mnie jednakowo ważne rzeczy. Jednak to jest tak, że kiedy jestem poza domem, w drodze, z koncertu na koncert staję się powoli zmęczony ciągłymi podróżami i wtedy przychodzi chwila, że chciałbym wrócić do studia. Z kolei kiedy zbyt długo pracuję w studio to brakuje mi kontaktów z publicznością i chciałbym być znowu w tłumie.

Być może kiedy będę już stary, to wyląduję w studio, a nie na scenie. I wtedy zajmie się tylko tworzeniem, być może będę zainteresowany robieniem nagrań innych artystów. Ponieważ wystartowałem od pisania i tworzenia muzyki, to być może któregoś dnia nie będę już w nastroju do podróżowania i koncertowania, tylko do siedzenia i pracy w studio.

Jednak teraz bardzo chcę być na scenie przez najbliższe lata. Nie wiem, jak długo to potrwa, zależy to też od ludzi, którzy słuchają mojej muzyki. Dla mnie bardzo ważna, może najważniejsza, jest odpowiedź od ludzi, którzy słuchają mojej muzyki. Ich reakcja na to, co robię.

Produkowałeś i remiksowałeś utwory wielu znanych artystów. Z której wersji cudzej piosenki jesteś najbardziej zadowolony?

Jestem dumny ze wszystkiego, co robię. Nie jest ważne, czy remiksuję czy produkuję - ważne jest, czy to jest dobre i czy podoba się ludziom. Czasem jestem bardzo dumny z remiksu, jeżeli muzyka jest dobra, a czasem nie. Słucham wszystkiego i zdarza się, że kasuję muzykę dobrze znanych ludzi, bo ta muzyka nie jest w moim stylu.

Jednak uważam, że to, co robię, jest ważne i że mogę wesprzeć swymi działaniami każdego. Nie wybieram czegoś szczególnego, bo tak naprawdę dla mnie wszystko jest szczególne.

Czy jest jakiś wykonawca, z którym chciałbyś współpracować, a jeszcze do tego nie doszło?

Zwykle odpowiadając na takie pytania mówię: zobaczymy, co czas pokaże - wszystko może się zdarzyć. Ale najlepsze rzeczy zdarzają się bez planowania. Myślę, że nie można zaplanować, iż coś będzie hitem. Tak samo jak nie można do końca zaplanować współpracy z innymi ludźmi. Można trochę o czymś takim marzyć, ale planowanie jest trudne.

Najważniejsze dla mnie jest to, by móc robić muzykę dla siebie. A potem, kiedy przychodzą jakieś wzajemne relacje z innymi muzykami - niespodziewane, spontaniczne - to jestem bardzo zadowolony. Jednak nie zdarza się to zbyt często.

Jakiej muzyki słuchasz w domowym zaciszu?

Mam album, który nosi tytuł "Dwa słowa". Można powiedzieć, że w jakiś sposób ta muzyka określa moje życie. Z jednej strony podróżowanie, dojrzewania, okrążanie świata, imprezy. Z drugiej w przeciwieństwie do mojego życia: bardzo relaksująca muzyka, taka do zapomnienia.

Słucham też muzyki dance, pop i muzyki radiowej. Generalnie jest to różnoraka muzyka. Można więc powiedzieć, że moje uszy są otwarte na różne kierunki muzyczne.

Kompilacja "Seven Years" podsumowuje twoją dotychczasową karierę. Co uważasz za swoje największe osiągnięcie?

Największym osiągnięciem dla mnie jest to, że ciągle jestem. Jest wiele scen, na których występowałem w przeszłości, ale najważniejsze jest dla mnie, że nadal mogę występować, bo ludzie tego chcą. Przecież gdy wystartowałem na muzycznej scenie mówiłem, że nie chcę być hitem jednego dnia i teraz, po tylu latach w ATB, jestem naprawdę zadowolony z tego, że wciąż gram, że mam przyjaciół i fanów na całym świecie lubiących moją muzykę.

A poza tym ciągle tworzę, ciągle więcej pracuję, ale to nie wynika z chęci osiągania większych sukcesów, a raczej z większej potrzeby do prezentowania ludziom swojej muzyki.

Opowiedz coś więcej o najbliższych planach. Kiedy możemy spodziewać się premierowej płyty ATB?

Trudno mi powiedzieć, kiedy nasza następna płyta pojawi się na rynku. Nie wiem, ile czasu nam to zajmie. Na razie jesteśmy na etapie tworzenia, inspirują nas nowe rzeczy, będziemy chcieli je umieścić na nowej płycie.

Myślę, że jeśli wszystko dobrze pójdzie, nowa płyta powinna się ukazać w połowie przyszłego roku. Mam przynajmniej taką nadzieję.

Artyści ze sceny dance zazwyczaj wydają jeden przebój, a później znikają z pola widzenia. Jak udało ci się przetrwać na szczycie przez tak długi czas i zainteresować swoją muzyką nie tylko klubowiczów?

Myślę, że największym bodźcem do działania jest chęć osiągnięcia sukcesu, jednak ta chęć przyczynia się też do upadku. Nie można więc dążyć do sukcesu za wszelką cenę. U mnie zawsze jest tak samo - od początku chciałem zmieniać moją muzykę, ale nie jej duszę. Dlatego ludzie, którzy słuchają moich płyt, mogą śmiało stwierdzić, że chociaż muzyka się zmienia, to jednak zawsze jest to ATB.

Zmieniam dużo w mojej muzyce, jednak dla mnie ważne jest to, że wiele osób zwykle nie słuchających muzyki dance, słucha mojej muzyki. Często rozmawiam z ludźmi, którzy przeważnie słuchają rocka, popu i oni mówią mi: "Słuchamy też ciebie, bo twoja muzyka jest interesująca".

Obecnie muzyka elektroniczna to często muzyka komputerowa, stworzona wyłącznie przez komputer. I myślę, że taka muzyka nie ma tego czegoś. Uważam, że muzyka musi mieć twarz i duszę i staram się, żeby moje projekty właśnie takie były.

I być może to właśnie stanowi o tym, że ludzie przez tyle lat interesują się tym, co robię i ciągle im się to podoba.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: hity | studio | muzyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama