Reklama

"Cee Lo strasznie dużo jadł"

Odmówiła podpisania kontraktu z wielką wytwórnią płytową, a Prince skarcił ją za przeklinanie. Piękna, 23-letnia Belgijka Selah Sue opowiada nam o obu tych wydarzeniach.

Właśnie ogłoszono, że debiutancki album belgijskiej wokalistki Selah Sue uzyskał w Polsce status Platynowej Płyty za sprzedaż ponad 20 tys. egzemplarzy.

Album zatytułowany po prostu "Selah Sue" świetnie sprzedawał się również we Francji i w Holandii, a piosenki "This World", "Raggamuffin" i "Crazy Vibes" podbiły europejskie listy przebojów.

Soulująca Belgijka nauczyła się grać na gitarze w wieku 15 lat. Wtedy skomponowała swoje pierwsze utwory. Do tego, by chwycić za gitarę zainspirowało ją słuchanie muzyki królowej soulu - Erykah Badu.

Reklama

O piosenkach Selah Sue ciepło wypowiadali się Cee Lo Green i Prince, a utwór "This World" został wykorzystany w popularnej reklamie.

W grudniu wokalistka przyjedzie do Polski, by zagrać pięć koncertów: 12 grudnia w Krakowie (Studio), 13 grudnia we Wrocławiu (Eter), 17 grudnia w Gdańsku (Parlament), 18 grudnia w Poznaniu (MTP) i 19 grudnia w Warszawie (Stodoła).

Z okazji tego minitournee udało nam się porozmawiać z wokalistką.

Michał Michalak: - Wiem, że jesteś teraz w Stanach. Udało się rozkręcić twoją karierę również tam?

Selah Sue: - Uparcie buduję swoją pozycję. Każdy koncert to kilka zdobytych duszyczek. Myślę, że radzę sobie całkiem nieźle, szczególnie jak na artystkę pełniącą funkcję supportu. Poprzedzam naprawdę świetnych wykonawców, dzięki czemu mam okazję występować w miejscach, które mogą pomieścić po tysiąc osób. Jak pewnie widziałeś, mój profil na Facebooku ma coraz więcej fanów... Ale to duży kraj, więc będę potrzebowała jeszcze trochę czasu.

Marzysz o numerze jeden na liście "Billboardu"?

- Nie, nie, absolutnie nie. Nie zaczęłam śpiewać po to, by stać się najpopularniejszą artystką. Chcę tworzyć muzykę. Jeżeli będę to mogła robić do końca życia, będę naprawdę szczęśliwa.

Czy amerykańska publiczność różni się od europejskiej?

- Co ciekawe, tak. W Europie mamy oczywiście kraje, w których ludzie są bardzo towarzyscy, ale Stany polubiłam właśnie za to, że ludzie są tu tak wyluzowani i otwarci.

Zobacz Selah Sue w przeboju "This World":


W grudniu zagrasz w Polsce pięć koncertów. Jakie są twoje oczekiwania w związku z tym minitournee?

- To będzie nasza ostatnia trasa promująca mój debiutancki album. Byliśmy już raz w Polsce i nigdy tego nie zapomnimy. Ludzie dosłownie szaleli. Więc jeżeli teraz ma być tak samo, to nie możemy się doczekać.

Na początku kariery, jeszcze jako nastolatka, odmówiłaś podpisania kontraktu z wytwórnią Universal. Dlaczego?

- Nie byłam na to gotowa. Dopiero co skończyłam szkołę średnią. Jak już powiedziałam, moim priorytetem nie było zostanie gwiazdą z top 5. Wolałam dać sobie trochę czasu, żeby dokładnie przemyśleć, co chcę w życiu robić. Podpisanie kontraktu intuicyjnie wydawało mi się wtedy złym ruchem. Poza tym oni mieli swoje pomysły... tak naprawdę odmowa nie była dla mnie trudną decyzją.

Na twoim albumie jest duet z Cee Lo Greenem. On bardzo ciepło się o tobie wypowiadał. Udało wam się zaprzyjaźnić?

- Przyjaźń to może za dużo powiedziane. On ma swoją karierę, a ja mam swoją. Cee Lo powiedział mi, że mam niesamowity głos, co było bardzo miłe. Pamiętam, że kiedy się w końcu spotkaliśmy, strasznie dużo jadł. Jest bardzo amerykański w sposobie bycia. A przy okazji bardzo uroczy. Same pozytywy.

A prawda to, że zdenerwowałaś Prince'a, przeklinając przy nim?

- [śmiech] Spotkałam po raz pierwszy Prince'a i powiedziałam: Nie chcę być "star fucker", ale jestem bardzo podekscytowana. A on na to, że jak będę tak przeklinać, to mi język odpadnie. Ale nie był na mnie wściekły, po prostu mnie pouczył.

Zobacz teledysk do utworu "Raggamuffin":


Dorobiłaś się już osobistych internetowych hejterów?

- Nie wydaje mi się, ale nie jestem osobą, która co chwilę wchodzi do sieci, żeby czytać komentarze na swój temat.

Łatwo cię dotknąć ostrą krytyką?

- Ani trochę. Myślę, że to typowe zjawisko: im lepiej ci idzie, tym więcej ludzi zaczyna cię krytykować. To się dzieje zawsze, w każdej dziedzinie sztuki czy rozrywki.

Twój debiutancki album okazał się sporym sukcesem. Co się tak naprawdę składa na sukces? Talent, praca, a może szczęście?

- Liczy się odpowiedni moment. Myślę, że nie musisz być specjalnie utalentowany, ponieważ mamy mnóstwo badziewnych artystów. Według mnie ważny jest timing, a także wizerunek. Ale gdyby istniał jakiś przepis na sukces, to wszyscy by go zastosowali.

Pracujesz aktualnie nad nowymi piosenkami?

- Tak, zaczęłam już pisać i nie mogę się doczekać, kiedy rozpocznę nagrania drugiej płyty. Staram się wprowadzić w kreatywny nastrój. Koncertujemy już od dłuższego czasu, więc wiadomo, że ten głód tworzenia jest coraz silniejszy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Selah Sue | koncerty | Prince | Cee Lo Green
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy