Legendarny jazzman po wyjeździe z Polski miał zapaść! "Pogotowie, reanimacja, oddział intensywnej terapii"
O dramatycznych zdarzeniach poinformował na swoim Facebooku sam Peter Brötzmann. Jeden z najbardziej cenionych saksofonistów i klarnecistów jazzowych przeżył bardzo ciężkie chwile. Doznał zapaści, ale jego stan się poprawia. "Nie mam pojęcia, jak będzie wyglądać moja przyszłość" - pisze w sieci.
Peter Brötzmann zagrał w warszawskim klubie Pardon dwa koncerty - 7 i 8 lutego tego roku. Dwa dni później wystąpił jeszcze w Londynie w Cafe OTO. Później, jak poinformował na Facebooku, doznał nagłej zapaści.
"Tak, miałem zapaść po powrocie z Warszawy i Londynu. Pogotowie, reanimacja, oddział intensywnej terapii. 10 dni temu opuściłem szpital i wciąż staram się zorganizować sobie codzienne życie. Nie mam pojęcia jak będzie wyglądać moja przyszłość. Nie będę mógł grać w najbliższym czasie - nie mogę podróżować i być na scenie" - pisze 82-letnia legenda jazzu.
"Nie mam dla Was dobrych wiadomości, moi przyjaciele. Jest jak jest. Postaram się zrobić wszystko, żeby pozostać z Wami w każdej możliwej funkcji i w każdy możliwy sposób. Wszystko w porządku, nie mam powodu by narzekać. Życzę Wam wszystkiego dobrego. B." - zakończył wpis.
W komentarzach fani wspierają go w drodze o powrót do zdrowia.
Peter Brotzmann ma problemy zdrowotne. Kim jest?
Niemiecki saksofonista jest uważany za jednego z najważniejszych przedstawicieli free jazzu i muzyki improwizowanej. Rozpoznawalnym elementem jego gry jest ostry, nieokrzesany ton oraz liryczność. Energiczny sposób improwizacji został nazwany na jego cześć brötzen, a to przysłużyło się do nadania mu przydomku 'najgłośniejszego saksofonisty świata'.
Oprócz gry na saksofonie można usłyszeć go także na klarnecie i węgierskim instrumencie dętym tárogató. Na koncie ma współpracę z m.in. Anthonym Braxtonem, Donem Cherrym, Cecilem Taylorem, Billem Laswellem i Mikołajem Trzaską. Jego album z 1968 roku, "Machine Gun" jest uznawany za jeden z najważniejszych w historii free jazzu.