Recenzja Onar "Czyste buty brudne serce": Światło tego osiedla
Czy to kolejna taka sama osiedlowo-podwórkowa płyta? Na szczęście nie.
Kiedy ostatnio Onar nagrał dobrą płytę? Przy całej sympatii do rapera i jego statusu na naszej scenie, nie można tak napisać o jego ostatnich dokonaniach. Trochę szkoda, bo mimo że "Zachrypnięte gardło" i "Autodestrukcja" przeszły gdzieś bokiem, to miały na trackliście kilka solidnych numerów. Tę postać rzeczy trochę zmienia "Czyste buty brudne serce". Niby jest to kolejna podwórkowa saga z hejtem na materializm i życiem na pokaz, miłością do bliskich i swojego osiedla, ale w przeciwieństwie do poprzedników ma to "coś".
Członek Płomienia 81 nigdy nie nagrał solowej płyty na miarę swojego potencjału. Nie inaczej jest z najnowszym dziełem, ale w tym przypadku wyjątkowo nie należy tego traktować jako wady. "Czyste buty brudne serce" nie przynosi żadnej rewolucji (bo i po co ma to robić?), ale oferuje całkiem przyzwoitą liczbę utworów, które nie powodują grymasów na twarzy. To jest nowość, bo wcześniej liczba jego słabych linijek, przyprawiała o zawrót głowy, a tutaj udało mu się uniknąć podobnej sytuacji. Zdarzają się kwiatki pokroju "Wolisz być na uwięzi w klatce, ja se latam jak latawce / I czekam aż mi sos skapnie na kanapkę" w tytułowym numerze, czy kilka mądrości, jak "To nie rzeczy są za drogie, tylko ty za małą pensję masz" w "Dziewięćsiódemki" lub "W przyrodzie nic nie ginie tylko zmienia właściciela" z "W kółko", ale to pojedyncze przypadki.
"Czyste buty brudne serce" to stary, klasyczny Onar, którego albo się kocha, albo nienawidzi. Nie ma stanów pośrednich, więc jeśli ktoś nie był fanem, to absolutnie nie ma czego tutaj szukać. W tym wszystkim najlepsze jest to, że raper nic nie musi udowadniać, ani nikomu imponować sztucznością lub przerośniętym do granic możliwości ego. Szczęśliwie też nie został zdominowany przez gości, a trzeba przyznać, że nazwiska na płycie ma całkiem zacne. Fakt, że słabiej wypada w singlowym "Equipment" (świetny beat Choiny), w którym Pezet rapuje na swoim poziomie, a Bilon przypomina, że warto czekać na jego solówkę. Bladziutko brzmi Sztoss w "Ghetto Kids", Reto i Jarecki grają jednak w innej, wyższej lidze, a Diox udowadnia, że pomysł na wspólny album z gospodarzem może być niegłupim pomysłem.
KPSN, Winyla Trzaski czy Choina dwoją się i troją, żeby kolejne te same podwórkowe opowieści miały rację bytu. I jest nieźle, bo klasycznie brzmiące "Monety i żyletki", przecinają się ze "Starym" przypominającym najlepsze produkcje z Ośką i "No Limit", dla którego dałaby się zabić połowa QueQuality. Produkcja nie może się nie podobać, ale największą wadą materiału może być standardowy problem, o którym nawija w sam raper: "Jakiś pismak siedzi i se pisze, że to wtórne / Jasne, bo od zawsze powiązany z tym podwórkiem". Niech sobie będzie podwórkowe, wtórne, ale przynajmniej "onarowe", a nie jakieś.
Onar "Czyste Buty Brudne Serce", SuperelakS / MyMusic
6/10