Recenzja Jarecki "Za wysoko": Funk z Kurnika
Tak, można nagrać w naszym kraju maksymalnie ciepłą i pozytywną płytę. Przepis na sukces znają Jarecki z DJ-em BRK, którzy wysmażyli w opolskim studiu Kurnik kilka potencjalnych hitów.
Crowdfunding to naprawdę dobra rzecz. Jarecki z DJ-em BRK chcieli zebrać 33 tys. zł, żeby wydać płytę. Udało się zdobyć 10 tys. zł więcej. Uff. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, że ten materiał mógłby nie pojawić się na rynku. Brak tej płyty byłby grzechem dla nas wszystkich. Naprawdę musicie mi uwierzyć.
Dzięki finansowaniu społecznościowemu na rynku pojawiło się kilka ciekawych płyt, ale przypomnę tylko o "and the Anonymous Nobody..." De La Soul (tak, nawet oni zbierali kasę!) i "Będzie Dobrze" Eskaubei i kwartetu Tomka Nowaka. Dlaczego właśnie o nich? Bo nie dość, że do grona tych udanych projektów dołącza "Za wysoko", to na dodatek wszystkie łączy bardzo dużo. Dużo ciepła i pozytywnej energii.
Jest to prawdopodobnie najbardziej letnia polska płyta od dawien dawna, a nie można także wykluczyć tego, że "Za wysoko" będzie o wiele lepszym kompanem wakacyjnych posiadówek niż wiele zagranicznych produkcji. Chyba niezła rekomendacja już na samym początku, prawda? Owszem, zapewne lepiej dla wszystkich by było, gdyby płyta na rynku pojawiła się co najmniej miesiąc wcześniej. Zgodnie z deklaracjami zawartymi w "Ja chcę tylko funk" już czerwiec mógłby rozbrzmiewać w tych klimatach, a "Ten sam lot" lecieć na każdym majowym grillu, jako znakomite tło.
Jeśli jeszcze nie słuchaliście tej płyty, to nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile jest na niej... muzyki. Imponujące jest to, jak DJ BRK zgrabnie porusza się po kilku stylistykach i za każdym razem wychodzi z tego obronną ręką. Zaczyna się niczym rasowy, hiphopowy album. "Intro" i tytułowy kawałek powinny powodować zazdrość u innych kolegów, ale o wiele ciekawiej jest później, gdzie można ze sobą bezpośrednio skonfrontować g-funkowe "Zróbmy to", które nawet nieźle ubarwił Grubson, z zahaczającym o 90's nowojorskie klimaty "Dystansem" z niemiłosiernie przynudzającym Eldo.
To nie jest hip hop, to nie jest rap, mimo że dużo jest tutaj zachodniego wybrzeża ("Matrix" momentami aż za bardzo uśmiecha się w stronę Kendricka Lamara). Klasyczna czarna muzyka aż wylewa się z głośników. Perfekcyjna funkowa bomba jak "Dajesz", mnóstwo soulu w "Mogę ci dać" i "Kochanie", czy w końcu mocno inspirowane Soulquarians "Lepiej", "Obok" i "Twoje tematy" są zaskakująco spójne. Dodajmy do tego dużo żywych instrumentów i analogowy miks DJ-a Eproma - naprawdę wielka klasa.
Muzyka muzyką, a co z Jareckim? Jakby to powiedzieć... Zastanawia mnie tylko to, dlaczego ten facet nie zrobił w naszym kraju wielkiej kariery? Jasne, że tekstowo nie ma tutaj żadnych fajerwerków (a zdarzają się momenty, kiedy robi się naprawdę nużąco. Więcej urozmaicenia!), ale ten pozytywny vibe i łatwość dopasowania się do klimatu, jest jedną z lepszych rzeczy, które mogły spotkać tak hermetyczne środowisko. Najlepiej niech to zobrazuje fakt, że gospodarz przyćmiewa każdego zaproszonego gościa. Nie jest wielką sztuką lepiej wypaść od Grubsona, ale pobić tylko samym refrenem Mesa, który wpada z wizytą z niezłą zwrotką, to już jest naprawdę wyczyn.
Nie będzie to wielkim nietaktem, jeśli napiszę, że gdyby taka płyta pojawiła się w USA byłaby wielkim hitem. Gdyby część tych piosenek znalazła się np. na którejś z płyt Eryki Badu, to wszyscy byliby zachwyceni. A u nas? Zgodnie z tytułem może to stanowić za wysoki lot dla przeciętnego słuchacza, ale to już nie nasz problem.
Jarecki "Za Wysoko", Supa'High Music
8/10